Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

The situation's becoming dire

Tyler krzyczy, łzy leją się po jego policzkach. Wbiega w strefę oświetloną przez dom. Wali pięściami w drzwi, a jego brat otwiera.

- Tyler! Mama się o ciebie...

Tyler przebiega obok niego, chlipiąc i wpada do swojego pokoju. Nawet nie obchodzi go, żeby zamknąć drzwi.
Zakopuje się pod kocami, zwija się w kulkę i zasypia.

Gdy Tyler budzi się, jego matka leży na łóżku obok niego i głaszcze go po plecach.

- Hej. - Mówi łagodnie, kiedy on podciąga się do pozycji siedzącej, przecierając oczy.

- Cześć. - odpowiada Tyler, czując się pusto.

- Chcesz o tym pogadać? - pyta jego mama delikatnie.

Tyler zaczyna kręcić głową, ale i tak mówi:

- Josh mnie uderzył.

Oczy jego mamy się rozszerzają.

- Co zrobił?

- To była moja wina. - mówi Tyler, przeczesując ręką włosy. - Nie przestawałem krzyczeć, że on nie istnieje, nie istnieje, a on płakał, ale ja nie przestałem, a on mnie w końcu po prostu walnął.

Jego mama patrzy na niego z przerażeniem.

- Uderzył cię. - mówi powoli.

Tyler przeciera śpiąco oczy, przytakując. Nagle zostaje intensywnie przytulony.

- Mamo? - mówi niepewnie, kiedy czuje, że jej ciało trzęsie się, jak gdyby płakała.

- Tyler. - mówi delikatnie. - Och, Tyler. Tak mi przykro.

- Dla... Dlaczego ci... ? - Tyler zaczyna, ale już nie kończy, klepiąc matkę po plecach z zawahaniem.

- Moje słoneczko. - szepcze mama, przyciskając go do siebie tak mocno, że ma problem z oddychaniem.

- Mamo? - Tyler spogląda w górę, aby zobaczyć jego najmłodszego brata, zaglądającego do pokoju.

- Emm, nie chciałbym ci przeszkadzać, ale tata jest przy telefonie. - mówi brat, trzymając telefon.

Niechętnie, mama Tylera puszcza go i bierze do ręki telefon. Jego brat, któremu widocznie ulżyło, natychmiast opuszcza pokój.

- Chris? - mówi jego mama, przykładając telefon do ucha. Słucha przez chwilę.

- Nie, właśnie się obudził. - Znowu słucha. - Tak, zrobiłam to-nie. Powiem ci później. - Milczy przez chwilę. - Tak, jest tu. Do zobaczenia.

Kończy telefon, kładąc komórkę na szafce Tylera, po czym ponownie siada obok niego na łóżku.

- Jesteś głodny? - pyta.

Tyler kręci głową.

- Która jest godzina?

Jego mama patrzy na zegarek.

- Trzecia pięćdziesiąt. - mówi.

- Po południu czy...

- Nad ranem. - mówi.

Tyler marszczy brwi.

- Co tata robi na zewnątrz? Czego mój brat nie śpi?

- Twój tata wyszedł, żeby załatwić kilka rzeczy. - mówi jego mama. - A twoje rodzeństwo nie mogło zasnąć.

- To moja wina. Jestem pewien. - mówi Tyler, brzmiąc niezwykle apatycznie.
Mama ściska jego dłoń.

- To moja wina, jeśli już. - przyznaje. - Byłam trochę za bardzo nieuporządkowana.

- Och. - mówi Tyler, nie wiedząc co innego ma powiedzieć.

- Spotkamy się później z doktorem Paulsonem, dobrze?

- Po co?

- Musimy porozmawiać. Wszyscy razem. - mówi mu.

- O czym?

- O wszystkim, co się ostatnio działo.
Tyler wzdycha.

- O seksie. - stwierdza, a jego mama się wzdryga.

- Tak, Tyler. - mówi. - To część tych rzeczy.

Tyler powoli kiwa głową, znowu się kładąc. Ukrywa swoją głowę w poduszce i udaje, że Josh nigdy go nie uderzył.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro