Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Everything I adore takes a different form when I squint my eyes.

- Co się dzieje, Tyler? - pyta mama Tylera.

- Hmm? - mruczy pod nosem Tyler, podnosząc wzrok.

- Siedzisz tak cały dzień. - mówi, sadowiąc się obok niego na sofie. - Czy coś się stało?

- Więc... - mówi Tyler. Próbuje się powstrzymać, ale słowa nagle wypływają z jego ust. - Uprawialiśmy z Joshem seks, okej? I odtąd jest super kapryśny, a ja nie wiem, co zrobić. Wczoraj się ze mną pokłócił, bo zgodziłem się z nim, kiedy powiedział, że wszystko jest czarno-niebieskie i wkurzył się na mnie, bo nie wiem jak to jest. I ma rację, nie wiem, jak to jest, kiedy wszystko jest czarno-niebieskie. Ale on tylko krzyczał i krzyczał i mamo, on jest tak strasznie raniony w domu i chcę mu pomóc, ale nie mogę i to boli.

- Ty... uprawiałeś seks z Joshem?

Tyler podnosi wzrok, by zobaczyć, że twarz jego matki jest całkowicie biała.

- Tak. - mówi powoli. - Właśnie to powiedziałem, prawda?

- Tyler. - mówi jego mama desperacko, ściskając jego rękę tak mocno, że aż boli.

- Czy bolało?

Tyler czuje, jak jego twarz wykrzywia się w nieco zszokowanej i zdegustowanej ekspresji.  - Co?

- Kiedy uprawialiście seks, czy bolało? - pyta jego mama. - Czy on cię zranił?

- No cóż, troszkę. Ale wtedy nawet nie zauważyłem. - zastanawia się nad tym głębiej. - Bolało, kiedy próbowałem usiąść następnego dnia. - mówi Tyler uczciwie.

Jego mama wygląda na absolutnie przerażoną.

- Och, Tyler. - szepcze, biorąc go w objęcia.  - Tak bardzo mi przykro.

- Co? - mówi Tyler, zdziwiony.

Dlaczego jej przykro? Czy seks nie miał być dobrą rzeczą? Czuł się wtedy dobrze.

- Już w porządku. - mówi mama Tylera, bujając nim delikatnie. - W porządku. Tu jesteś bezpieczny.

Tyler siedzi tak, zupełnie zdezorientowany. Nie miało mu się to podobać?

Jego mama przeczesuje mu ręką włosy. - Już w porządku. Nikt cię tu nie skzywdzi. Już nie.

Mama Tylera nie spuszcza go z oczu, odkąd powiedział, że uprawiał seks z Joshem.

Ma nadzieję, że Josh zrozumie, dlaczego nie mógł wyjść, żeby naprawić całą sprawę.

Jego mama opuściła go tylko po to, aby zadzwonić do kilku ludzi i porozmawiać z tatą.

- Idę tylko przywitać twoje rodzeństwo, okej? - mówi jego mama, kiedy słyszą otwierane drzwi garażowe. - Zaraz wracam.

Tyler powoli przytakuje.
Słyszy mamę pozdrawiającą jego brata i siostrę, a potem pukanie w okno salonu.

Wygląda na zewnątrz, aby zobaczyć machającego mu  ostrożnie Josha.
Tyler podbiega do okna, otwierając je.

- Cześć. - mówi ostrożnie.

- No dalej. - mówi Josh, wskazując na drzewa za nimi.

Tyler przygryza wargę.

- Moja mama zwariuje ja wróci, a mnie nie będzie. - mówi.

Josh wzdycha.

- Proszę? - mówi. - Przepraszam, Tyler. Nie chciałem krzyczeć. Proszę. Przykro mi.

Tyler wzdycha, wyglądając na zewnątrz.

- Dobra. - mówi pod nosem, wychodząc przez okno.

- Cześć. - mówi Josh łagodnie, delikatnie biorąc go za rękę. - Możemy pogadać?

- Okej. - mówi Tyler i zaczynają iść za ręce  do lasu.

- Przepraszam, że tak na ciebie wybuchłem. - mówi Josh, kiedy są już schowani w drzewach.

- Przepraszam, że powiedziałem, że rozumiem. - mówi Tyler. - Nie rozumiem. Nie wiem, co wtedy myślałem.

Josh uśmiecha się. Jego C durowe usta są trochę smutne.

- Każdemu kurwa przykro. - szepcze, a Tyler wychyla się do przodu i go całuje.

Oczy Josha są zamknięte, kiedy pocałunek się kończy, a on wygląda spokojnie.

- Śpiewaj. - mówi, dalej z zamkniętymi oczami.

- Co? - pyta Tyler, zaskoczony.

- Śpiewaj. - powtarza Josh.

- Co chcesz, żebym zaśpiewał? - mówi Tyler z zakłopotaniem.

Josh wzrusza ramionami.

- Coś, co zna każdy.

- Umm... - Tyler zastanawia się. Z jakiegoś powodu, jedyne co przychodzi mu do głowy to "Twinkle, Twinkle, Little Star".

Josh nareszcie otwiera oczy, kiedy Tyler kończy.

- Dziękuję ci. - mówi.

- Jasne. - odpowiada Tyler.

Wchodzą głębiej w las, w dalszym ciągu trzymając się za ręce.

- Czy kiedykolwiek zauważyłeś. - zaczyna Josh, mrużąc oczy w kierunku ciemniejącego nieba. - Że kiedy przymykasz oczy, wszystko się zmienia?

- Tak. - mówi Tyler. - Ale nie diametralnie. Tylko tyle, żeby być irytujące.

- Tak. - Josh pstryka palcami. - Jak ten, ten gość... z zakrytymi twarzami. Czerwono-sierpniowe-L imię.

- Umm... - myśli Tyler. - Em, René Magritte?

- Tak, on. - mówi Josh. - Wszystko jest niedokładnie tak, jak powinno być.

Tyler powoli kiwa głową, mrużąc oczy i rozglądając się po lesie. Wszystko wydaje się mieć w sobie ten nieco tajemniczy mrok, wszystko delikatnie nie tak.

Przebiega go dreszcz, kiedy jego wzrok wędruje z powrotem do Josha, który... który nie jest tym, na kogo powinien wyglądać.

- Nie jesteś dokładnie tym, czym powinieneś być. - Tyler mówi bez namysłu.

Josh sztywnieje i Tyler myśli, że znowu zacznie na niego krzyczeć, ale on tylko ściska jego dłoń.

- To w porządku. - szepcze. - Dopóki będziesz mnie pamiętał.

Tyler odwzajemnia uścisk dłoni.
Wędrują w gęstej ciszy, całej zielono-pomarańczowej. Tyler jest prawie w stanie poczuć jej smak.

- Co, jeśli to nie jest prawdziwe? - mówi Tyler nagle.

Josh marszczy brwi.

- W jakim sensie?

- W sensie, że wszystko jest w mojej głowie. - wyjaśnia Tyler.

Josh przechyla głowę.

- No, oczywiście, że wszystko jest w twojej głowie. - mówi Josh, gestykulując. - Ale to nie znaczy, że nie jest prawdziwe.

Tyler wzdycha.

- Tak, ale co jeśli to wszystko... - wskazuje otoczenie. - Jest tylko w moim umyśle?

Josh wzrusza ramionami.

- To nadal byłoby prawdziwe, prawda? Jeśli możesz to zobaczyć, możesz to poczuć, dlaczego nie miałoby być prawdziwe?

- N-nie wiem. - mówi Tyler, marszcząc brwi. - Może dlatego, że nie jest prawdziwe dla nikogo innego?

- Więc?

- Więc może nie jesteś prawdziwy.
Josh staje jak wryty, spoglądając na Tylera.

- Co?

- Może ty nie jesteś prawdziwy. - powtarza Tyler.

Josh potrząsa głową.

- Nie, nie mów tak.

- Wszyscy mi mówią, że nie jesteś. - mówi Tyler. - Moi terapeuci, mój psycholog, moi rodzice...

- Nie słuchaj ich. - Josh mówi stanowczo, patrząc Tylerowi w oczy. - Nie słuchaj. Widzisz mnie, prawda? Słyszysz mnie? - ściska jego rękę. - Czujesz mnie?

- Halucynacja? - rozważa Tyler.

- Takia, która cię całuje? - ripostuje Josh.

Tyler uwalnia się od ręki Josha, aby schować głowę w dłoniach.

- Tyler, jestem prawdziwy. - mówi ostro Josh. - Słyszysz mnie?

- Daj mi pomyśleć! - odkrzykuje Tyler.

- Mówiłem, żebyś mnie pamiętał! - warczy Josh. - Sam sobie to wymyśliłeś? Na prawdę jestem tylko twoją wyobraźnią?

- Zamknij się! - wrzeszczy Tyler, zakrywając uszy rękami. - Zamknij się, zamknij się, zamknij się!

- Słuchaj mnie!

- Ty nie istniejesz!

- Owszem, istnieję!

- Nie jesteś prawdziwy!

- Jestem! Tyler, posłuchaj...

- Nie istniejesz, nie istniejesz, nie istniejesz...

Josh uderza go z otwartej dłoni w twarz.

Obaj stają bez ruchu.

- Czy... czy ty właśnie...

- Tyler. - wydycha Josh. - Tyler, tak bardzo przepraszam, ja nie...

- Odejdź ode mnie.

- Och, Tyler. Tak mi...

- Zostaw mnie! - wrzeszczy Tyler. - Odejdź!

- Tyler, proszę, przepraszam!

- Nie zbliżaj się do mnie. - krzyczy, biegnąc w stronę domu.

- Tyler!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro