Down in the forest
- Co masz zamiar o mnie powiedzieć? - pyta Josh, poruszając kawałkiem odstającego drewna w ich domku na drzewie.
Tyler wzrusza ramionami.
- Nie wiem. Jest wiele do powiedzenia.
- Widzisz, jak różowo-czerwono-pomarańczowy jestem. - mówi Josh, posyłając mu jeden z tych jego uśmiechów, które sprawiają, że Tyler topnieje.
- Jaki jestem seksowny, jak brzmię, niczym stopione pianki, jak moje usta są klawiszem C dur, jak potrafię...
- Och, zamknij się. - mówi Tyler, popychając go dla zabawy.
Josh śmieje się. Uśmiecha się tak, że kąciki jego oczu robią się małe.
Tyler odwraca głowę, zanim Josh może zobaczyć, jak się na niego gapi.
- Moi rodzice myślą, że jestem szalony. - stwierdza nagle Tyler.
Josh natychmiast poważnieje, marszcząc brwi.
- Nie jesteś szalony.
Wiem. - mówi Tyler. - Ale mówienie im o tobie nie przekona ich do tego.
Josh nie odzywa się przez moment.
- Więc co masz zamiar zrobić?
- I tak im o tobie opowiedzieć. - mówi Tyler. - Pierdolić, co o mnie myślą.
Josh posyła mu uśmieszek.
- Jesteś naprawdę różowo-czerwono-pomarańczowy, kiedy przeklinasz.
Na policzku Tylera pojawia się rumieniec.
- Nie, nie jestem.
Josh patrzy na niego, w zamyśleniu. - Jesteś prześlicznie śliczny, Tyler.
- Prześlicznie śliczny? - pyta Tyler.
Josh się śmieje. - To nie był mój najlepszy dobór słów.
- Tak właściwie, to dlaczego rozmawiamy w ten sposób? - pyta Tyler. - Gdybyśmy używali tylko naszych słów, takie rzeczy by się nie działy.
- Prosiłeś, żebym mówił "normalnie". - odpowiada Josh. - Dla praktyki.
Tyler marszczy brwi.
- Dlaczego to zrobiłem?
Josh wzrusza ramionami.
- Coś tam z lepszą komunikacją.
Tyler powoli kiwa głową.
- Brzmi jak coś, co bym zrobił. No wiesz, kiedyś
- No tak. - mówi Josh. - Byłeś cały... - wykonuje nieznaczne ruchy rękoma. - Niebiesko-fioletowy. Pogmatwany.
- Pomieszany. - mówi Tyler, przytakując.
- Nie do końca. - mówi Josh. - Trochę taki... Nie mogę sobie przypomnieć słowa na to. Pomarańczowo-zielono-fioletowy.
- Zagubiony. - tłumaczy Tyler. Josh przyznaje mu rację.
- To jest to. Ciągle o tym zapominam. - mówi Josh. - Zagubiony. Byłeś zagubiony. Niczym litera M. Taki, jak pachnie sierpień.
- Zagubiony może. - pozwala Tyler. - Nie wiem jednak, czy zgubiony.
- Byłeś zgubiony. - mówi Josh, brzmiąc pewnie.
- Może. - Tyler odzywa się ponownie.
Patrzy na Josha, zapalającego i gaszącego zapalniczkę, którą zawsze ma przy sobie. - Dlaczego to w ogóle masz? Przecież nie palisz.
Josh wzrusza ramionami.
- Nigdy nie wiesz, kiedy będziesz musiał postawić wszystko w ogniu.
Tyler marszczy brwi.
- Co? O czym tym ty mówisz?
Josh tylko wzrusza ponownie ramionami.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro