Miłosny zakątek
-Kochanie...
Bardzo mi na Tobie zależy i nie wyobrażam sobie, jak bardzo moje życie byłoby nudne bez Ciebie. Jesteś najpiękniejsza i najwspanialsze. Mam nadzieję, że nigdy nic nas nie rozdzieli-rzekł, a mnie łzy same napływały do oczu.-Nie płacz księżniczko, bo to przecież, że będzie dobrze wyglądało jak się popłaczę.-uśmiechnął się, a jego oczka się rozpromieniły.-Chodź!!! Zbierajmy się do domku, bo Twój brat będzie miał podejrzenia i zamieni się w biuro śledcze.-Włoch zaczął się śmiać, złapał mnie za rękę i pociągnął do wyjścia z restauracji.
*40 minut pózniej*
Wróciliśmy do domu, a przy drzwiach nakrył mnie mój brat.
-Co Wy tu razem do cholery robicie?!-dał wyraźny nacisk na słowo "razem".
-M-m-m-m-yyyyy-my-my-Jąkałam się.
-Spotkałem się z Twoją siostrą przy wejściu!!! To co, już nawet do domu nie możemy wchodzić? Czy mieliśmy się rozdzielić, że ona drzwiami, a ja balkonem? Hmmm...?-Ruggero na szczęście z tego wybrnął.
-Tak, tak...
Przepraszam-wygdukał Agus.-Karol idź do jadalni, bo Monica Ci zrobiła kolacje. A Ty Ruggero idziesz ze mną, bo zamówiłem pizzę.-z Ruggiem wymieniliśmy się tylko spojrzeniami, a w naszych oczach oczach widzieliśmy "Znowu żarcie?!". Agus wchodził na górę, a Ruggero pod pretekstem wyjęcia telefonu, pocałował mnie w policzek i powiedział ciche "Dobranoc, śpij dobrze i wyśpij mi się na jutro, abyś taka zaspana jak dziś nie chodziła." Kocham go!!! I cieszę się, że już niż pali, ani nie pije.
*Ruggero*
*Następny dzień*
*Szkoła*
Na długiej przerwie postanowiłem poszukać mojej księżniczki. Gdy obszedłem już cały budynek w dłuż i w szerz, gdy zobaczyłem tą ślicznotkę pod klasą od fizyki. Brunetka przeglądała coś w telefonie, a ja pociągnąłem ją do skrytki pod schodami. Zielonooka z początku była bardzo wystraszona i nie wiedziała co się stało, ale gdy ucałowałem jej policzek, to odrazu się uspokoiła.
-Co tam u mojego słoneczka?-spytałem.
-A nic. Boję się pytania z chemii, a u mojego kwiatuszka?
-A co masz?-zmartwiłem się.
-Lepiej się zapytaj czego nie mam!-zaśmiałam się.
-Jak chcesz to mogę Ci pomóc...-brunet się zaśmiał.
-Niby jak?!
-Wejdę na lekcję i zagadam panią tak, że zupełnie zapomni.-uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
I jak powiedziałem, tak zrobiłem. Gdy mój kwiatuszek miał chemię, to wszedłem do jej klasy i z racji, że chemica jest we mnie totalnie wpatrzona, to zaczęła ze mną dyskusję, na temat idealnego prezentu na gwiazdkę dla ukochanej.
Po lekcjach z Agusem wróciliśmy do domu...
No dobra, nie po wszystkich. Nie chciało nam się siedzieć na biologii... z resztą, kogo to interesuje, kogo interesuje ta baba!!!
Gadaliśmy, zajadaliśmy się jakimiś serami i popijaliśmy czerwone wino, gdy do domu ktoś wszedł...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro