Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡19♡

~Nya~

Wbiegłam do klasztoru. Było już około szóstej rano.

-Chłopaki!- Wbiegłam do kuchni, gdzie reszta drużyny spożywała śniadanie.

Muszę przyznać, że chyba naprawdę ćwiczyli całą noc.

Kai i Lloyd mieli wory pod oczami. Natomiast Cole pił kawę, zapewne po to aby się rozbudzić.

-Cześć, Nya- Ziewnął mój brat.

-Wiem kim jest nasz wróg! Wiem co planuje, a co najważniejsze... Wiem jak go pokonać!- Powiedziałam kładąc dłonie na brzeg stołu.

-Naprawdę!?- Lloyd spojrzał na mnie radosny.

Kai natomiast zmarszczył brwi.

-Nya... Bardzo przepraszamy za to przywiązanie cię do krzesła...- Lloyd spuścił głowę.- Źle postąpiliśmy...

-Nie szkodzi.- Uśmiechnęłam się.- Chodźcie do salonu. Powiem wam co i jak.

Chłopcy siedzieli na kanapie. Ja natomiast usiadłam na podłodze po turecku.

-Za nim zacznę... Proszę... Nie przerywajcie mi dopóki nie skończę.

-Dobrze, Nya.- Lloyd uśmiechnął się.

Przez kolejne piętnaście minut opowiadałam im o mojej rozmowie z Jayem.

-Po prostu nie wierzę...- Lloyd miał oczy szeroko otwarte ze zdumienia.- Władca Ciemności? Zaraz... Jeśli on przywróci do życia Mrocznego Władcę... O nie! Razem będą nie do pokonania!

-I dlatego, dobrze że wiemy, iż zaatakują dzisiaj po północy.- Uśmiechnęłam się.

-I masz te kulki?- Cole spojrzał na mnie.

-Mam.- Mówiąc to wyciągnęłam z kieszeni pięć kulek.

-Niesamowite...- Zane przyglądał się przedmiotom.

-A ja nie wierzę temu całemu Jayowi. Mówię wam. To podstęp.- Kai miał założoną jedną rękę na drugą.
Miał zmarszczone brwi, jednak starał się być spokojny.

-Kai... Musimy spróbować... To może być jedyną szansa.-Lloyd spojrzał na mojego brata.

-Nie widzicie, że to podstęp?!- Zawołał Mistrz Ognia.

-Ja wierzę Nyi...- Zaczął Lloyd.- To nasza przyjaciółka... Można nawet powiedzieć, że jesteśmy rodziną. Ty...  jesteś jej bratem. Powinieneś stać po jej stronie.

-Jesteście ślepi.- Kai wycedził przez zęby i wyszedł z pokoju.

Skylor i Seliel, kiedy tylko się dowiedziały co się stało przyszły do nas. Kai od ponad godziny nie wychodził z pokoju.

-Możemy też wziąść udział w misji? Proooooszę.- Jęczała Seliel siedząca na kolanach Cole'a.

-To niebezpieczne...- Szepnął Cole.

-To nie w porządku!- Różowowłosa zrobiła obrażoną minę.- Zawsze to mnie i Skylor omija najwieksza zabawa!

-To nie będzie zabawa!- Zirytowany chłopak spojrzał na swoją dziewczynę jak na idiotkę.

W tym momencie do pokoju weszli P.I.X.A.L i Zane.

-Zrobiliśmy analizę tych tarcz, które od niego przyniosłaś.-Powiedziała Droidka.

-To nie był żart. Tarcze naprawdę działają pod wpływem mocy żywiołów, jednak można je uruchomić tylko jedne raz.- Dodał Zane.

-Do ustalenia zostaje tylko co mamy z nimi zrobić...- Lloyd przeczesał palcami włosy.- Nya? Uzgodniłaś to z nim?

-Powiedział, że mamy się z nim spotkać pół godziny przed bitwą. Wtedy powie nam co i jak.- Odparłam.

-Z tego co wiem, musi być was szóstka.- Powiedział Skylor.- A nie wydaje mi się, aby Kai chciał wam pomóc. Zbyt długo go znam... Może pójdę z nim porozmawiać?

-Ja to zrobię Skylor... To w końcu mój brat...- Lekko się uśmiechnęłam.

Wstałam z podłogi i udałam się do pokoju Kaia.

-Kai?- Powiedziałam wchodząc do środka.

Chłopak leżał na łóżku patrząc w sufit.

-Kai...- Szepnęłam siadając obok.- Pomożesz nam?

-Nya... Ja mu nie ufam.

-A czy ufasz mi? On pomagając nam naraża się na śmierć. Doceń to Kai.

-Tobie ufam, Nya... Jednak co jeśli to podstęp?

-Nie mamy wyboru... Zaufaj mi. To nie jest podstęp.

-Nie wiesz tego na pewno.- Chłopak przymknął oczy- Gdyby Wu mógł nam teraz pomóc... Powiedzieć jakieś mądre słowo.

-Powiedziałby, że mamy mu zaufać.

-Skąd ta pewność?

-Kai.... To Jay przyprowadził Wu do klasztoru.- Cicho się zaśmiałam.

-Jak to?- Mój brat momentalnie usiadł na łóżku.

-Rozgryzłam go. To jak? Pomożesz nam?- Spytałam.

Kai westchnął.

-Okej...

Uśmiechnęłam się.

-Jak żelazo kuje żelazo...- Zaczęłam.

-Tak rodzeństwo wspiera się wzajemnie...- Powiedział z uśmiechem na twarzy.

Po chwili przytulił mnie.

-Przepraszam, Nya...- Szepnął.

~Jay~

Stałem lekko zdenerwowany w miejscu, w którym umówiłem się z Nyą.
Trochę się bałem, że jej drużyna coś mi zrobi... Albo odrzuci...

Bałem się też, co zrobi Władca Ciemności, jeśli dowie się o zdradzie.

Trochę bałem się swojej śmierci... Jednak jeszcze bardziej bałem się, że zginą moi  rodzice. Jednak chcę to zrobić.
Dla Nyi.

-Jay...- Z zamyśleń wyrwał mnie głos Mistrzyni Wody.

Odwróciłem się i zobaczyłem nie tylko Nye, ale i pozostałych Ninja.

Serce zabiło mi szybciej.
Przyszli bo mi zaufali?
Czy, aby mnie zabić?

Nya podbiegła do mnie i przytuliła mnie mocno.

Oddałem przytulasa, mimo że ewidentnie nie spodobało się to Czerwonemu Ninja.

-Mistrzu Błyskawic...- Powiedział Legendarny Zielony Ninja, kiedy Nya przestała mnie tulić.- Chcielibyśmy bardzo przeprosić, za ten atak na Ciebie. Bardzo dziękujemy, również za to, że postanowiłeś nam pomóc.

-Nie chcemy śmierci twoich rodziców... ani twojej Jay...- Powiedziała Nya kładąc swoją chłodną dłoń na mój policzek.- Dlatego jeśli powiesz nam, gdzie mieszkają twoi rodzice to wyślemy tam dwie nasze wojowniczki. Z nimi nic im nie grozi...

Spuściłem wzrok.

-Dziękuję...- Szepnąłem.

-A więc?- Czarny Ninja spojrzał na mnie.- Gdzie mieszkają?

-Na złomowisku...- Powiedziałem cicho.

Byłem przyzwyczajony, że ludzie śmieją się z tego, więc zdziwiła mnie reakcja Ninja.
Nie śmiali się z tego.

-Skylor, Seliel. Obiór. -Powiedział Zielony Ninja przez krótkofalówkę.- Udajecie się na złomowisko. Bez odbioru.

-Twoi rodzice będą w dobrych rękach.- Powiedział Biały Ninja.- Jedyne co może im przeszkadzać, to to że Seliel jest straszną gadułą...

-Moja mama też...- Zaśmiałem się cicho.

Nya spojrzała mi w oczy.

-Będziemy cię osłaniać cały czas. Nic Ci się nie stanie, Jay...- Szepnęła dziewczyna.

-Dobra, powiesz w końcu co mamy robić?- Spytał Czarny Ninja.

-Dziś to ty nami dowodzisz.- Uśmiechnął się Zielony Ninja.

Było mi strasznie miło. Wszyscy tak dobrze mnie traktowali. Nie wiem jedynie co myślał Czerwony Ninja, ponieważ cały czas był cicho.

-Okej... Słuchajcie uważnie...- Powiedziałem.

Muszę dobrze im wszystko wytłumaczyć.
Cieszę się, że chcą mi pomóc. Jednak w głębi bardzo się boję. Podczas wysyłania Władcy Ciemności do innego wymiaru jedna osoba, może zginąć... Zależy to od tego kto będzie stał na środku okręgu...
Nie mogę pozwolić, aby któryś z nich zginął... Są potrzebni Krainie... W przeciwieństwie do mnie....

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #jaya