Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡11♡

~Nya~

Siedziałam na parapecie patrząc przez okno. Mój brat zrobił ogromną awanturę. Przez jakiś czas moi przyjaciele nazywali mnie zdrajcą, jednak trwało to tylko dwa dni. Później wszystko wróciło do normy. No... prawie wszytko.

Mój brat dopiął swego. Już od tygodnia nie mogłam opuścić klasztoru. W dzień chłopcy mają na mnie oko cały czas, zaś w nocy Seliel, Skylor i P.I.X.A.L.

Kai zapraszając różowowłosą i swoją dziewczynę tłumaczy się mówiąc, że potrzebuję spędzać czas z przyjaciółkami. Jednak ja wiem, że chodzi mu tylko o to, aby mieć mnie na oku.

Ja natomiast cały czas myślami byłam przy Jayu. Dziwne, prawda? Cały czas chciałam się z nim spotkać.

I tak będzie. Dziś.

Z mojego pokoju jest widok na miasto.

Widziałam przez okno, jak co wieczór siedzi na jakimś budynku w mieście.

Chłopcy nie pozwoliliby mi wyjść. Tym bardziej do niego.

Dlatego ja obmyśliłam plan.

Dwa dni wcześniej rozmawiałam przez telefon z Roninem. Dużo mnie to kosztowało, ale zgodził się mi pomóc.
Kiedy dowiedział się, że potrzebuję pomocy powiedział: Tobie pomogę nawet z pięćdzięsięcio procentową zniżką.

Plan był prosty. Miał okraść bank, a raczej upozorować kradzież, aby nie trafić za kraty. Ninja opuszczą klasztor w celu powstrzymania go.

Co do dziewczyn dam im wyzwanie w butelce, aby cytuję Na najbliższą misję wybrały się z Ninja.

P.I.X.A.L i tak tej nocy będzie zajęta, bo pomaga w czymś Borgowi.

-Nya...- Skylor spojrzała na mnie.- Wyzywam Cię abyś...

Nie skończyła gdyż do pokoju wbiegł Lloyd.

-Ronin okradł bank!- Zawołał dość radośnie. Zapewne cieszył się, że sprawa ta nareszcie nie jest związana z Jayem.

-Idziemy z wami!- Seliel zerwała się na równe nogi.

-C-co?-Spytał Lloyd lekko zaskoczony słowami dziewczyny Cole'a.

-Po prostu!- Skylor również wstała.-Też potrzebujemy w życiu rozrywki!

-No dobra...- Zielony Ninja spojrzał na nie zaskoczony po czym wybiegł z pokoju.

Ja natomiast cichutko wymknęłam się przez okno.
Miałam dwie godziny.
Tyle uzgodniłam z Roninem.

~Jay~

Siedziałem na budynku. Bez maski, nikt nie uciekał na mój widok. Rozmyślałem. Od jakiegoś czasu przestałem widzieć sens tego co robię. Może ten cały Wu ma rację?

Może naprawdę jestem po złej stronie, dlatego że się boję?

Sam już nie wiem.

Westchnąłem cicho.

-Jay!- Usłyszałem za sobą głos.

Odwróciłem się.

-Nya? Co ty tu robisz?

Dziewczyna usiadła obok.

Lekko przechyliła głowę na prawą stronę.

-Nie wiem... Chyba po prostu tęskniłam.- Powiedziała po chwili.

-Za mną?- Uniosłem brew.- Za kimś takim jak ja?

Mistrzyni Wody wzruszyła ramionami.

-Dlaczego ta twoja drużyna jest ostatnio jakaś słabsza?- Nie mogłem się powstrzymać od zadania tego pytania.

-Jak to słabsza?- Spojrzała na mnie.

Co miałem odpowiedzieć? Że za nim przyłączyłem się do niego, uwielbiałem ich drużynę? Że chciałem być taki jak oni?

-Sam nie wiem. Jakoś tak mało ostatnio jesteście zorganizowani.- Spojrzałem przed siebie.

-A. O to chodzi.- Westchnęła.- Po prostu od jakiegoś czasu brakuje nam Senseia. Zaginął.
Nikt nie wie gdzie jest.

-A... ten Sensei...- Zacząłem.- Jest dla Ciebie ważny?

-Bardzo. Potrafił zrozumieć każdego z nas z osobna. Widział w nas tylko zalety, nie wady. W każdym z nas widział wielki potencjał.- Spojrzała na mnie.

Ja też na nią spojrzałem.
Spojrzałem w jej oczy.

Miały taki cudny kolor wody.

-Ale nie rozmawiajmy o tym.- Uśmiechnęła się.- Opowiesz mi coś o sobie?

Jej uśmiech. Kiedy go widziałem sam miałem ochotę się uśmiechnąć.

-Bardzo Cię przepraszam, Nyo, ale muszę coś załatwić.- Wstałem.

-O. No dobrze... Do zobaczenia.- Również wstała i spojrzała w moją stronę.

-Do zobaczenia...

-Nareszcie jesteś...- Tymi słowami przywitał mnie mój Pan.- Ninja są blisko odkrycia naszej prawdziwej kryjówki.- Jego lekko zachrypnięty głos roznosił się po sali.- Dlatego musisz zabić Wu. Dzisiaj.

-Dobrze- Odparłem.

Udałem się do jego sali.

Nyi na nim zależy... Nie mogę tego zrobić.

Stanąłem przed więźniem.

-Przyszedłeś mnie zabić, prawda?- Zapytał ledwo żywy Starzec.

Odpiąłem mu ręce przyczepione do ściany.
Wyciągnąłem do niego dłoń i pomogłem mu wstać.

-Nie, przyszedłem Ci pomóc.- Odpowiedziałem nie bojąc się.

Nie bałem się. Nie bałem się, że ON mnie skrzywdzi. Chcę to zrobić. Dla niej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro

Tags: #jaya