♡5♡
Był chłodny letni poranek. Chłopczyk ziewnął leniwie i wstał z łóżka. Przetarł swoje lekko zaspane oczy, po czym udał się na dół. Spojrzał na swoją mamę.
Całą noc obmyślał jak ugryźć ten temat.
Kobieta odwróciła się do niego.
- Cześć. - uśmiechnęła się.
- Mamo... - zaczął. - Bo mieliśmy takie zadanie w szkole.
- Jakie, kochanie? - kucnęła przy nim.
- Mieliśmy opisać tatę z okazji zbliżającego się dnia Ojca. - odparł. - A ja nawet nie znam imienia swojego...
Kobieta podniosła się.
- Opowiesz mi coś o nim? - spojrzał na nią z nadzieją.
- Nauczyciele powinni rozumieć, że niektórzy nie mogą zrobić takiego zadania. - odparła. - Zadzwonię do twojej Pani i zapytam czy nie możesz zrobić czegoś innego.
- Mamo! Powiedz mi coś o nim! - tupnął swoją nóżką.
Kobieta natomiast chwyciła za telefon.
Chłopiec wyrwał jej go.
- Zachowujesz się dziś nie do zniesienia! - krzyknęła.
- Tak jak ty zawsze! - odparł ze łzami w oczach. - Dlaczego nigdy nic mi o nim nie mówisz?! Nikt nigdy nic nie mówi!
A może ty coś ukrywasz, co?!
- Nie podnoś na mnie głosu. - odparła o dziwo spokojnie.
- Nie jestem małym dzieckiem. Wiem więcej na jego temat, niż ci się wydaje!
- Nie wiesz o nim nic. - spojrzała na syna.
- Wiem, że miał moc żywiołu! Tak jak ty! - wrzasnął.
Kobieta zamrugała kilkakrotnie.
- Słucham?
- Nie ukryjesz tego! - krzyczał nadal. - Dlaczego miałabyś mi ciągle mówić o żywiołach? O tym, że są moją częścią?! Albo ty, albo tata je macie!
- Synku... - kucnęła przy nim. - Żywioły nie istnieją... To tylko bajki dla dzieci.
Chłopiec zdawał się być lekko zbity z tropu.
- A te gazety? - spytał.
- Jakie gazety?
Maluch wyciągnął z kieszeni spodni w piżamce pomięty fragment gazety.
Kobieta przyjrzała mu się. Już chciała spytać, skąd posiada fragment tego czasopisma, jednak się powstrzymała.
- W gazetach często podkoloryzowują, kochanie. - uśmiechnęła się.
- W takim razie... - spojrzał na nią. - Jak wujek robi te sztuczki z ogniem?
Kobieta zaśmiała się i mrugnęła do niego.
- Jakbym ci powiedziała, to zniszczyłabym jego sekret.
- A sztuczki wujka z lodem?
- To także sekret.
Kobieta wyciągnęła ręce, a on przytulił się do niej mocno.
- Przepraszam, mamo... - szepnął.
- Nic się nie stało, kochanie... - pocałowała jego czoło.
I tak cię odnajdę, tato...
♡
~ Jay ~
- Czyli twierdzisz, że gdzie są? - Nya spojrzała na mnie uważnie.
Oboje staliśmy w salonie nachyleni nad stołem z rozłożoną mapą Ninjago City.
- Baza Władcy Ciemności jest tu. - wskazałem na miejsce, gdzie znajdowała się stara kablownia.
- A nie wydaje ci się zbyt oczywiste, że są właśnie tam? - spytała dziewczyna. - Moim zdaniem na pewno nie zamknął ich w swojej dawnej kryjówce...
- Hm... - przejechałem dłonią po brodzie. - Coś w tym może być... - lekko przymknąłem oczy.
Wiesz gdzie oni są... Powinieneś jej powiedzieć...
Spojrzałem na nią.
Martwi się... I ufa, że jej pomożesz.
Lekko przygryzłem wargę.
- Dobra. Masz rację. - spojrzałem na mapę. - Jeśli gdzieś mają być to właśnie nie w Ninjago, a w innym wymiarze.
- Jak to w innym wymiarze?
- No... - zastanowiłem się na moment. - Z tego co wiem Władca Ciemności zamierzał zapanować nad wszystkimi szesnatoma krainami... Teraz prawdopodobnie przebywa w jednej z nich...
- Chwila moment. - spojrzała na mnie. - Mówiłeś, że wysyłamy ich do Krainy Ciemności. Dlaczego miałby być nagle w innym wymiarze?
Cholera... Ona coś podejrzewa...
- No... - podrapałem się po głowie. - Opowiem ci to kiedyś... To trochę skomplikowane.
Dziewczyna westchnęła.
- Tylko po co im oni..?
- Proste. - złożyłem mapę. - Czego zazwyczaj chcą ci źli? Rządzić miastem. Chcą, aby ludzie byli im posłuszni, ale nie będą posiadając nadzieję. Tak więc w pierwszej kolejności należy się pozbyć bohaterów. Ludzie zaczną się bać, a karmiąc się strachem innych ci źli mogą osiągnąć wszystko.
Nya zaczęła kierować się do szafy, w której trzymali broń.
- No to lepiej się pospieszmy. - wyciągnęła potrzebne rzeczy. - Bo jeśli tego nie zrobimy to nasi przyjaciele mogą na tym ucierpieć.
- Mhm... - podniosłem nunczako i kilka malutkich, potrzebnych broni. - Chodźmy.
♡
- To jaki jest plan? - Mistrzyni Wody spojrzała na mnie.
- Musimy pójść do biblioteki. - odparłem.
- Tylko tyle? Po co tam idziemy?
- Jest tam księga, dzięki której będziemy mogli podróżować między wymiarami i nie tylko... Możemy pozbyć się Władcy raz na zawsze.
- Myślałam, że kryształ to jedyne wyjście... - odparła dziewczyna.
Uśmiechnąłem się lekko pod nosem i wszedłem do budynku.
Tak jak myślałem. Prawie nikogo tam nie było.
Zacząłem krążyć między regałami w poszukiwaniu odpowiedniej książki...
~ Mroczny Władca ~
- Bracie. On nie działa tak jak miał. Działa na naszą niekorzyść. - Władca Ciemności spojrzał na mnie.
- Za moment będzie tego żałował... Zaufaj mi, bracie.
- On może nam zagrozić. - warknął mój brat.
- Daj mi jeszcze chwilę...
~ Jay ~
Przeglądanie książek to naprawdę nudne zajęcie. Stwierdzam, że jedno z nudniejszych na świecie.
Klucz leży w tym, aby znaleźć tą odpowiednią...
~ Nya ~
Jay wydaje mi się dziwnie podejrzany.
Zachowuje się... tak obco.
Szukając odpowiedniej książki znalazłam coś innego.
Bardzo ciekawego.
Niebieska karteczka z błyskawicą.
Na niej znajdował się napis:
Znasz niebieski.
Lubisz niebieski.
Cenisz niebieski.
Jednak czy się na tym nie zawiedziesz?
Czy to nie jest gra?
Czy na pewno jest po twojej stronie?
Lekko zmarszczyłam brwi, po czym schowałam karteczkę do kieszeni.
~ Jay ~
Środkowa półka.
To na pewno było tutaj.
Mój wzrok przykuła lekko wystająca książka i księga, która powinna być obok.
Nie było jej.
Westchnąłem cicho.
- Nie ma jej Nya. Wracamy. - odwróciłem się w stronę, gdzie powinna stać dziewczyna.
Jednak podobnie jak księgi nie było jej tam.
Westchnąłem ciężko.
Po krótkiej chwili usłyszałem głos Mistrzyni Wody.
Dźwięk dobiegał z wejścia.
Pobiegłem w tamtą stronę.
Nie mogłem uwierzyć w to co widzę.
Strażnicy.
Czyli mi nie ufa...
On musiał zabrać księgę...
Użyłem błyskawicy i jednym ruchem powaliłem dwóch Strażników na ziemię.
Poznałem jednego z nich.
To był ten sam z którym widziałem się wczoraj wieczorem.
Kiedy mnie zobaczył machnął dłonią do towarzyszy i się wycofali.
Chciałem rzucić się za nimi.
- Jay... - szepnęła Mistrzyni Wody.
Po tych słowach odwróciłem się do dziewczyny.
- Nya! Nic Ci nie jest? - pomogłem jej wstać.
Jęknęła cicho.
Zauważyłem, że ma ogromną ranę na brzuchu. Zrobioną od miecza...
Zamarłem.
Teraz przsadzili.
Koniec tego.
Uwolnię Ninja.
Umowa była inna.
Mieli jej nie ranić...
Obiecali...
♡♡♡
Hejka!
Jak mijają wam wakacje?
U mnie trochę nudno xD
Korzystając z okazji, chciałabym zaprosić was na nową książkę o Bruise i Greenflame ^^
Jest już na moim profilu~
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro