♡2♡
Kobieta zabrała chłopczyka na kolana. Siedziała pod drzewem.
- Zobacz... - Szepnęła i przejechała dłonią po trawie. - Wszędzie otaczają nas żywioły... Tu mamy ziemię... - Chwyciła jego malutką rączkę i położyła na ziemi. - Zamknij oczy...
Chłopczyk wykonał jej polecenie.
- Czujesz ją? - Szepnęła.
Chłopiec skupił się jak najmocniej.
- Nie... - Odparł.
Kobieta westchnęła.
Poczuła delikatny powiew wiatru.
- Czujesz ten wiatr? - Spytała.
Chłopczyk skinął głową.
- To również jeden z wielu żywiołów... - Szepnęła. - Rozumiesz już o czym jest dzisiejsza lekcja? - Spytała.
- Że żywioły są wszędzie? - Zapytał patrząc na kobietę uważnie.
- Żywioły to nieodłączny element tego świata. Otaczają go z każdej strony. Świat nie mógłby istnieć bez żywiołów. Ty jesteś jednym z wielu wybrańców. Żywioły to twoja cześć. Żywioły to twoje ja. - Przyłożyła dłoń w miejscu jego serca. - To część ciebie...
Chłopiec popatrzył na nią uważnie.
- A czy teraz mogę już iść się bawić? - Zapytał.
Kobieta uśmiechnęła się lekko.
Nie miała, żalu że chłopca tak szybko znudziła lekcja.
Był, przecież taki młody...
- Tak, kochanie. - Uśmiechnęła się. - Możesz iść się bawić. - Szepnęła.
♡♡♡
~ Jay ~
Stałem z dziewczyną na środku Megapotwornego Parku Rozrywki.
- Wow... - Szepnęła. - Ile tu atrakcji...
- Noc jest długa, Panno Smith - Uśmiechnąłem się szeroko. - Na co chcesz iść najpierw? Tunel miłości? - Mówiąc to podałem jej mapkę z atrakcjami Parku.
Dziewczyna zabrała ją.
Ja natomiast wpatrywałem się w nią uważnie.
Pragnąłem wyczytać wszytko z jej twarzy i mimiki.
Czy jej się podoba?
Czy jakiś mój żart jej nie uraził? Czy się nie nudzi?
Chciałem by był to wieczór, który zapamięta na długo.
Wieczór, który zostanie jej w pamięci...
Tak jak mi zostało wspomnienie naszego pierwszego pocałunku...
Na myśl o nim lekko się uśmiechnąłem.
- Może... - Dziewczyna przeniosła wzrok na mapkę z wszystkimi atrakcjami parku. - Może Dom Strachów?
Lekko uniosłem brew.
- Dom Strachów? Myślałem, że wybierzesz... Coś innego... - Spojrzałem na nią.
Nya lekko szturchnęła mnie w ramię.
- Czyżby Ninja Błyskawic się bał? - Zaśmiała się.
- Chyba śnisz! - Zawołałem.
- To chodź tam ze mną. - Nya uśmiechnęła się niegrzecznie i pociągnęła mnie w stronę Domu Strachów.
♡♡♡
Nya nie mogła powstrzymać śmiechu.
- Nie wierzę, że wystraszyłeś się tych szkieletów! - Zawołała.
Spojrzałem na nią.
Kocham kiedy jest taka szczęśliwa.
- Ja... Się nie wystraszyłem. - Założyłem jedną dłoń na drugą. - Po prostu... - Zamyśliłem się na chwilę.
- Bałeś się! - Zaśmiała się Mistrzyni Wody. - Piszczałeś jak dziewczyna!
- Może i tak, ale zaraz to ty będziesz piszczeć. - Mówiąc to przerzuciłem ją sobie przez ramię.
Dziewczyna zaczęła śmiać się jeszcze głośniej.
- Jay! Odstaw mnie!
- Może kolejnym razem przemyślisz śmianie się ze mnie. - Uśmiechnąłem się pod nosem i udałem się w stronę ogromnego żywopłotu.
Bywałem tutaj na tyle często, że doskonale wiedziałem co znajduje się po drugiej stronie.
Nya zaśmiała się.
- Przepraszam. - Powiedziała.
Tym razem to ja uśmiechnąłem się lekko wrednie.
- To mi nie wystarcza.
Nya podniosła głowę do góry.
- Gdzie idziemy? - Spytała.
Ja tym natomiast postanowiłem milczeć.
Przedarłem się razem z nią przez krzaki i znaleźliśmy się na opuszczonej plaży.
Dziewczyna szeroko otworzyła oczy.
- Ładnie, nie? - Spytałem zerkając na nią. - Znalazłem kiedyś to miejsce. Nikt o nim nie wie. Tylko ja. - Uśmiechnąłem się. - No i teraz wiesz też ty.
Nya usiadła na piasku i spojrzała na księżyc.
- Ślicznie tutaj... -Po chwili uśmiechnęła się leciutko. - To znaczy, że już nie jesteś zły?
Zaśmiałem się.
Lekko popchnąłem ją na piasek i położyłem się nad nią.
- Jestem. - Odparłem.
- Co mam zrobić, abyś nie był na mnie zły? - Spytała patrząc mi w oczy.
- Poproś. - Zaśmiałem się.
- Proszę... - Szepnęła stykając nasze czoła.
Dotknąłem jej warg swoimi ustami.
Rozpoczęła się zacięta walka o dominację...
Oczywiście bezproblemowo ją wygrałem.
Było mi tak dobrze.
Dziewczyna po chwili oderwała się.
- Wracamy do Wesołego Miasteczka? - Szepnęła.
- Tak ci tutaj ze mną źle? - Zaśmiałem się cicho.
- Cudownie, ale musiałeś wydać dużo na bilety. Nie możemy ich zmarnować. - Zaśmiała się i puściła mi oczko.
Przewróciłem oczami i wstałem podając jej dłoń.
Dziewczyna ujęła ją, a ja pomogłem jej wstać.
Pocałowałem jej czoło.
- Kocham Cię... - Szepnęła z uśmiechem.
- Wiem. - Zaśmiałem się i udałem się z nią z powrotem w stronę Parku.
♡♡♡
- Gotowa na ostatnią i największą atrakcję? - Spojrzałem na moją ukochaną.
Zrobię to.
Kiedy przejedziemy się na tej kolejce dam jej prezent i zapytam czy zostanie moją dziewczyną...
Muszę przyznać, że z wyborem prezentu miałem dość duży problem.
Jednak ostatecznie wybrałem malutki naszyjnik z serduszkiem.
Mam nadzieję, że się zgodzi...
Naprawdę mi na tym zależy.
Jednak co będzie jeśli się nie zgodzi?
Jeśli mnie odrzuci?
Jeśli mnie wyśmieje?
Podczas moich rozmyśleń poczułem jak coś wiesza się na mojej szyi.
Spojrzałem za siebie.
To była ona.
Moja Iskierka.
Mój cały świat.
- Hej! - Zaśmiałem się.
- Tak? - Spytała dziewczyna z uśmiechem niewiniątka.
Zaśmiałem się ponownie i zabrałem ją na barana.
Stanie w kolejce ciągnęło się nieubłaganie.
Nya bawiła się moimi włosami co było dla mnie bardzo przyjemne.
Kiedy nareszcie przyszła nasza kolej, mężczyzna pracujący w Parku przypiął nas do foteli.
Złapałem dłoń Nyi.
- Spokojnie, Jay. - Szepnęła śmiejąc się przy tym. - Wiem, że się boisz. Jednak to nic strasznego.
- Ja? Bać się? Chyba żartujesz! - Odparłem.
Dziewczyna chciała coś chyba jeszcze powiedzieć, jednak kolejka już ruszyła.
Mocno trzymałem jej dłoń.
Uwielbiałem takie kolejki. Zawsze przynoszą dawkę adrenaliny. Kolejka zaczęła się rozpędzać. Ludzie za nami piszczeli.
Było wspaniale.
Właśnie mieliśmy zrobić pętelkę, kiedy kolejka zatrzymała się.
My wszyscy zawiśliśmy do góry nogami.
Wszystkie światła w Parku zgasły, a urządzenie po prostu się wyłączyły.
- Em... Jay? - Nya odgarnęła włosy z twarzy i spojrzała na mnie. - Co się dzieje?
- Wygląda mi to na przeciążenie elektryczne... - Szepnąłem.
Dziewczyna uniosła jedną brew.
- Ej! Nawet tak nie myśl! To nie jest moja wina! - Mruknąłem lekko niezadowolony.
- To skąd ono się wzięło..? - Spytała.
- Nie mam pojęcia...
~Władca Ciemności~
Spojrzałem na brata.
- Dlaczego postanowiłeś poprosić o pomoc właśnie jego? Dlaczego to on ma atakować Ninjago, a nie my? Bracie! To miało być inaczej!
Mroczny Władca spojrzał na mnie.
- Wszystko w swoim czasie... On zajmie się Ninja... My natomiast zajmiemy się resztą.
- Zajmowanie się Ninja to jedno z najciekawszych zajęć. Dlaczego my tego nie możemy zrobić? Dlaczego on?! - Nadal nie potrafiłem tego zrozumieć.
- Głupcze! Naprawdę chcesz się sprzeciwiać mnie?! - Wrzasnął mój brat. - Zaufaj mi... Niedługo Ninjago będzie nasze...
Westchnąłem cicho, jednak nie zamierzałem już dłużej się z nim kłócić.
~ Lloyd ~
Otworzyłem oczy.
Był środek nocy.
Obudziły mnie krzyki mieszkańców.
Wstałem i szybko udałem się do wyjścia z pokoju.
Ktoś atakuje.
Muszę obudzić drużynę.
Musimy ocalić miasto...
- No witaj, Lloyd. - Usłyszałem za sobą czyjś głos.
Momentalnie się odwróciłem.
Nie miałem żadnej broni ani nawet mojego stroju. Byłem w piżamie.
Moc i Spinjitzu musiały mi wystarczyć.
Zacząłem podchodzić do przeciwnika, gotowy zaatakować.
- Nie poznajesz mnie, prawda? - Zaśmiał się.
Ten głos...
Już miałem zaatakować, kiedy poczułem jak ktoś uderza mnie w tył głowy.
Nastała ciemność...
♡♡♡
Hejka!
Wiem. Dawno mnie nie było.
Jednak powracam xD
Jak myślicie
O kim jest mowa w tekście na samym początku rozdziału?
Skąd to zwarcie w Ninjago?
Kim jest tajemniczy ktoś i czego chce od Lloyda?
Tooo
Do zobaczenia, niebawem XD 😘
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro