Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

♡1♡

Kobieta siedząca pod drzewem przymknęła oczy, wsłuchując się przy tym w śmiech chłopca.

Chłopczyk podbiegł do niej i położył swoją malutką główkę na jej kolana.

Oddech miał szybki i nierówny.
Prawdopodobnie z powodu wcześniejszego biegu za motylem.

Zaczął wpatrywać się w niebo.
Po chwili ponownie wybuchnął śmiechem.

- Zobacz, Mamusiu! - Zawołał. - Ta chmurka wygląda jak piesek!

Kobieta otworzyła oczy.
Spojrzała na chłopca.
Zaczęła leciutko przeczesywać palcami jego włosy.

Chłopiec zamknął oczy.

- Pamiętaj... - Szepnęła. - Wszystko co w życiu robię, jest po to by Cię chronić.

Chłopiec wstał i mocno przytulił kobietę.

- Kocham Cię, mamo - Powiedział.

Kobieta przytuliła go do siebie bardzo mocno.

- Ja ciebie też, syneczku. - Po tych słowach na jej policzkach pojawiły się łzy. - Nawet nie wiesz jak bardzo...

~Jay~

Było już około trzeciej w nocy, mimo to ja nadal nie spałem.

Myślami byłem przy naszej randce z Nyą.

Jak ją zaplanować, by dziewczyna była zadowolona?

Eh... Dlaczego to mężczyźni mają w życiu tak ciężko?
To oni pierwsi powinni powiedzieć co czują do dziewczyny, to oni muszą kupować więcej prezentów, to oni muszą wymyślić randkę idealną.

Przymknąłem oczy.

A gdyby tak zabrać ją do Wesołego Miasteczka?
Miejsce idealne...
Tylko czy i ona tak sądzi?

Teraz trzeba tylko znaleźć odpowiedni moment, by ją zaprosić...

~Nya~

Jay zachował się cały dzień dość jak na niego nietypowo.

Cały czas wydawał mi się dziwnie zestresowany, nie żartował podczas posiłku, a podczas grania na konsoli przegrał z wszystkimi.

Lekko zaniepokojona udałam się do jego pokoju.

Zapukałam delikatnie.

- Otwarte. - Usłyszałam jego głos.
Lekko uchyliłam drzwi.

Siedział na łóżku, tyłem do mnie.

Usiadłam na przeciw.
Chwyciłam jego dłonie i spojrzałam w jego niebieskie oczy.

- Wszystko w porządku? - Spytałam.

- Tak się zastanawiam... - Zaczął lekko się przy tym mieszając.
- Chciałbyś może gdzieś ze mną wyskoczyć? Wiesz... Tylko ty i ja...

- Randka? - Spojrzałam na niego i poczułam jak moje serce przyspiesza

- Można tak powiedzieć... - Chłopak podrapał się po karku.

Ja natomiast nie mogłam powstrzymać uśmiechu.
Mocno go przytuliłam.

Jay zaczął gładzić moje włosy.

- Dziś w nocy tylko ty i ja... - Szepnął.

Kai siedział w moim pokoju marudząc głośno.
Nie podobało mu się, że idę na randkę.

- Daj spokój. - Przerwałam mu monolog, o tym co mi wolno, a czego nie. - Mam siedemnaście lat. Nie uważasz, że mam już prawo do wyjścia na randkę?

Mój brat mruknął pod nosem.

- Niby tak... Jednak mam prawo nie wyrazić zgody.

- Kai... - Spojrzała na niego.

Chłopak po krótkim czasie wybuchnął nerwowym śmiechem.

- Dobrze, już dobrze. Idź z nim, jednak masz mi wrócić trzeźwa. Nie mam zamiaru znowu cały dzień pilnować i słuchać jak opowiadasz głupoty.

Już miałam wstać i mocno go zaprotestować temu co mówi, jednak usłyszałam piski dobrze znanych mi dwóch osób.

Po paru sekundach do pokoju wparowały Seliel i Skylor.

Dziewczyny zdawały się być bardziej podekscytowane moją randką, niż ja sama.

Różowowłosa trzymała w dość dużej torbie rzeczy do makijażu, natomiast Skylor miała torbę z ubraniami.

- Po co wam to? - Spojrzałam na nie.

- Zrobimy z ciebie niezłą laskę! - Zawołała Seliel. - Jay padnie z wrażenia!

- A przy okazji - Dodała Skylor. - Same przymierzymy nowe ciuchy i wypróbujemy te nowe kosmetyki.

- Uuu - Kai uśmiechnął się zawadiacko. - To ja tu sobie posiedzę i popatrzę na was.

Czerwonowłosa momentalnie wstała i wypchnęła mojego brata za drzwi.

- Chciałbyś, zboczuszku. - Spojrzała na niego

- Chciałbym. - Odparł. - Głównie na ciebie. - Nachylił się by dotknąć swoimi wargami jej ust.

Skylor jednak odsunęła się.

- Musimy się teraz zająć twoją siostrzyczką. Pobawimy się później. - Mówiąc to zamknęła mu drzwi przed nosem.

Seliel zaczęła wyciągać miliony rzeczy do makijażu.

Przyjrzałam się im.

- Doceniam waszą pomoc... Jednak miałam już wszystko przygotowane... - Szepnęłam.

- Tak? - Seliel spojrzała na mnie. - To pokaż nam co przygotowałaś.

Wskazałam na moje ulubione jeansy i czerwoną tunikę.

- Spoko... Ale na randkę mamy dla ciebie coś lepszego. - Mówiąc to Skylor wyciągnęła z torby obcisłą, czerwoną sukienkę z dużym dekoltem.

- To nie w moim typie... - Spojrzałam na sukienkę.

- No weź. To twoja pierwsza randka z kimś kto naprawdę ci się podoba. Musi być wyjątkowa! - Czerwonowłosa popchnęła mnie do łazienki i napuściła wody.

- Musisz wyglądać idelanie! - Seliel zamknęła drzwi i uśmiechnęła się szeroko.

- Wcale nie... Nie musicie się tak starać... - Spojrzałam na drzwi i planowałam jak najszybciej stąd wyjść. - Wiecie, że nie przepadam za makijażem i sukienkami...

- Zrób to dla niego! - Pisnęła różowowłosa.

- Ale ta randka ma być w Wesołym Miasteczku... Będzie mi nie wygodnie... - Mruknęłam.

Seliel wyciągnęła z torby obcisłe spodnie i czerwoną, koronkową bluzkę.

- Trzeba było tak odrazu! - Uśmiechnęła się.

- Co wy macie z tymi obcisłymi ubraniami? - Przewróciłam oczami.

Skylor uśmiechnęła się.

- Mężczyźni lubią takie rzeczy... - Razem z  Seliel wymieniły porozumiewawcze spojrzenia.

~Jay~

Stałem przed lustrem szykując się do tej upragnionej chwili.

Przeczesałem włosy na prawą stronę odsłaniając przy tym moją przeciętą brew.

Zawsze dawała mi wspomnienie mojego pierwszego pocałunku...

Uśmiechnąłem się do siebie.

Teraz wszystko w twoich rękach, Walker. Nie spieprz tego...

~Władca Ciemności~

- Szykuj się, Bracie. - Spojrzałem na niego. - Pamiętasz co i jak?

- Oczywiście... Jednak zajmie nam to dużo czasu... - Odpowiedział.

- O to się nie martw.... Czas jest naszym przyjacielem. - Zaśmiałem się, a wokół nastała całkowita ciemność...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro