Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

6.

Bo wygląda pięknie. Ma na sobie różową sukienkę bez ramiączek i białe baleriny. Swoje długie włosy zostawiły rozpuszczone i teraz podskakują razem z nią w tańcu. Jesteśmy tu od zaledwie godziny, a ona już zdążyła zaprzyjaźnić z większością osób. Teraz tańczy z Mike'iem, który jest o klasę niżej od nas. Przyglądam się jej, chociaż raczej powinienem bawić się z resztą. Nie mogę, czuję, że muszę ją mieć na oku. W dodatku moje pięści samowolnie zaciskają się, kiedy widzę jak inni na nią patrzą.

-Idź z nią zatańcz-mówi do mnie Louis, stając koło mnie.

-Z kim?-pytam, upijając łyk piwa.

-Z Bo. Przyszliście razem, a ty ślinisz się na jej widok.

-Przesadzasz, tylko patrzę czy dobrze się bawi-wzruszam ramionami-Jest tu nowa.

-Świetnie sobie radzi-spogląda na nią i Mike'a. Zauważam jej uroczy uśmiech, który pojawia się, kiedy on coś mówi. Cholera-Skoro cię nie interesuje to korzystaj z imprezy.

-Korzystam-odpowiadam krótko.

-Zakochany szczeniak-rzuca tylko i odchodzi ode mnie. Przewracam oczami na jego słowa. Znam Bo od kilka dni, nie jestem w niej zakochany. Odrywam od niej wzrok i kieruję się do kuchni po więcej piwa. Chwytam z blatu pierwszą lepszą puszkę i otwieram ją, pociągając długi łyk.

-Jak się bawisz?-słyszę nagle dziewczęcy głos. Spoglądam w bok, patrząc jak Bo siada na blacie tuż obok mnie.

-Dobrze-odpowiadam.

-Naprawdę? Wydawało mi się, że całą imprezę stoisz w kącie i pijesz-uśmiecha się do mnie.

-Obserwowałaś mnie?-unoszę brew, uśmiechając się chytrze. Na jej policzki wyskakuje rumieniec.

-Nieprawda-fuka, a ja wybucham śmiechem.

-Marna z ciebie kłamczucha-stwierdzam, a ona przewraca oczami-Ale ty dobrze się bawisz?-pytam.

-Tak, wszyscy są tacy mili-uśmiecha się.

-Mam wrażenie, że przez cały czas tańczysz-mówię.

-I kto tu kogo obserwuje!-śmieje się.

-Takich kiepskich ruchów nie da się przeoczyć-żartuję.

-Ej!-żartobliwie uderza mnie w ramię, a ja udaję, że mnie to boli-Lepsze to niż nic.

-Masz rację, łamago-uśmiecham się.

-Łamago?-unosi brwi, a ja kiwam głową-Więc może pokażesz mi twoje świetne kroki?-pytam.

-Nikt nie powiedział, że lepiej tańczę-odpowiadam.

-Możemy się przekonać-rzuca.

-To naprawdę zły pomysł-mówię, spoglądając na nią, a jej mina zrzednie.

-Skoro tak mówisz-od razu jej uśmiech wraca-Jeśli jednak zmienisz zdanie, wiesz gdzie mnie szukać-schodzi z blatu i rusza w stronę salonu. Dopiero teraz orientuję się, że ona chciała ze mną zatańczyć. Styles, ty idioto.

Przesuwam dłonią po włosach i biorę kolejny łyk piwa.

-Ta cała Bo to niezła laska-koło mnie pojawia się Josh. Kumpel z klasy.

-Nie twój poziom, stary-mówię. Zdaję sobie sprawę jak każda dziewczyna kończy z nim. Nie chcę, żeby  z nią stało się to samo.

-Umawiasz się z nią?-unosi brew.

-Nie-kręcę głową.

-Więc co cię to obchodzi? Wyluzuj, trochę się zabawię. To tylko impreza.

-To nie jest dziewczyna na jeden raz-zaciskam ręce w pięści.

-Przekonajmy się-uśmiecha się i kieruje się w jej stronę. Nie mam zamiaru na to pozwolić. Wychodzę z kuchni, wyprzedzając go. Szukam jej w salonie wśród tłumu tańczących, znajduję ją z Louisem. Świetnie. Przepycham się przez tłumu i chwytam za ramię swojego przyjaciela. Mówię mu jaka jest sytuacja, wiedząc, że zrozumie. Kiwa głową, kiedy kończę i rusza w stronę Josha. Ja spoglądam na Bo, która przygląda mi się zaciekawiona.

-O co chodzi?-pyta.

-Zmieniłem zdanie-odpowiadam, chwytając ją za dłoń.

Czy on nie jest słodki? ♥

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro