Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

IX


- William do ciebie dzwoni – słyszę przy uchu głos Anji.

Leżymy na jej wielkim łóżku w kompletniej ciszy. Sięgam po telefon i odbieram.

- Wszystko okej? - Chłopak brzmi, jakby był nerwowy. - Słyszałem o tym, co stało się na stołówce. Gdzie jesteś?

- U Anji – odpowiadam i podciągam się na łokciach. - Dlaczego mi nie powiedziałeś?

- Co?

- Wczoraj – biorę głęboki wdech. - Powiedziałeś, że są jakieś plotki. Dlaczego nie powiedziałeś, czego dokładnie dotyczą? - Mój głos się łamie. - Stałam na stołówce i słuchałam jak Vilde na cały głos opowiada głupoty, wyssane z palca. A Chris? - Kręcę głową. - Siedział z jakąś idiotką na kolanach i nawet na mnie nie spojrzał William!

- Eva

- Nie William. Dlaczego mi nie powiedziałeś i dlaczego ludzie w to wierzą? - Krzyczę. - Noora cię zdradziła i wszystkiego się wypiera. Vilde ubzdurała sobie, że się w tobie kocham i to wszystko zmyśliłam. Jestem skończona w Nissen i w oczach Chrisa! - Zaczynam szlochać.

- Uspokój się, wszystko odkręcimy.

- Nie będę niczego odkręcała, bo niczego nie zrobiłam William. Robią ze mnie wroga, kiedy to ja jestem ofiarą.

- O której wrócisz do domu?

- Nie wiem. Jak coś to się odezwę – rzucam, po czym się rozłączam.

Opadam na łóżko i czuję, że znowu wpadłam w otchłań, której nienawidzę. Ręka Anji odnajduje moją i delikatnie ją ściska.

- Kiedy możemy wyjechać? - Pytam, odwracając do niej głowę.

- Nawet jutro – uśmiecha się. Przybliża się do mnie i składa delikatny pocałunek na moich ustach. Po chwili się ode mnie odsuwa i zakłada włosy za moje ucho. - Do niczego cię nie zmuszam, wiesz? Wiem, że twoja sytuacja jest nieciekawa i, że kochasz kogoś innego, ale będę przy tobie. I może się do mnie przekonasz Evo Mohn – puszcza do mnie oko.

- Dziękuję – patrzę w jej niebiesko-zielone oczy i delikatnie się do niej przybliżam.

- Powinnaś z nimi porozmawiać – mówi. - A w sumie to powinnaś je zjebać z góry na dół – podciąga się do siadu. - To, co zrobiły to zwykłe skurwysyństwo. Ile się znacie?

- Od początku liceum – wzruszam ramionami. - Nie jesteśmy przyjaciółkami od wieków. Ale mimo wszystko uważałam je za siostry, wiesz? - Przyglądam się jej uważnie. - Nie wiem, dlaczego to zrobiły i to jest chyba najgorsze.

Anja sięga po laptopa i uważnie się czemuś przygląda.

- Jutro 9:30 lot do Amsterdamu, co ty na to? - Patrzy na mnie z uśmiechem.

- Jestem za – odwzajemniam uśmiech.

- I gotowe! Lecimy do Amsterdamu! - Krzyczy, a mi zaczyna udzielać się jej entuzjazm. - Wiesz, że w Holandii możemy wziąć ślub? - Patrzy na mnie uważnie, po czym wybucha śmiechem.

- Czy ty mi się właśnie oświadczyłaś? - Unoszę do góry brwi i parskam.

- Jeżeli chcesz powiedzieć tak, to owszem – parska.

- Chyba na to za wcześnie – puszczam do niej oko. - Skoro jutro rano wylatujemy, muszę jechać do domu, po rzeczy – mówię i krzywię się na samą myśl.

- Pojechać z tobą?

- Nie. Sama muszę to zrobić.

Żegnam się z dziewczyną i idę na przystanek. Czterdzieści minut później stoję przed własnymi drzwiami i boję się je otworzyć. Słyszę w pomieszczeniu męskie głosy i dociera do mnie, że Daniel ma gości. Przygryzam wargę i przekręcam zamek. Szybkim krokiem kieruję się do swojego pokoju, gdzie zamykam się na klucz. Wyciągam dużą walizkę i pakuję do niej najpotrzebniejsze według mnie rzeczy.

- Eva? - Słyszę za drzwiami. - Eva otwórz! - W głosie Daniela słyszę panikę.

Ignoruję jego wołania i dalej się pakuję. Do plecaka wkładam paszport i swoje oszczędności. Rozglądam się po pokoju, by o niczym nie zapomnieć. Podchodzę do drzwi i je otwieram. Daniel wpatruje się we mnie i widzę, jak blednie.

- Po co ci ta walizka? - Pyta i mierzy mnie wzrokiem.

- Nie twój pieprzony interes – mówię – odsuń się.

- Nigdzie nie pójdziesz Eva – czuję jego rękę na swoim nadgarstku. - Musimy pogadać.

- Teraz chcesz gadać? - Krzyczę. - Mogłeś gadać, jak obrażano mnie w stołówce Daniel. Mogłeś wstać i powiedzieć, pieprzyłem Noorę, Eva tego nie wymyśliła. Ale ty wolałeś siedzieć ze swoimi pieprzonymi kumplami i przyglądać się, jak twoja cholerna siostra jest nokautowana. Dlaczego ty mnie tak nienawidzisz Daniel? Co ja ci kurwa zrobiłam? - Kręcę głową. - A teraz mnie puść.

- Nie nienawidzę cię – jego głos jest cichy. - Spieprzyłem wszystko.

- Masz rację, spieprzyłeś. - Podnoszę walizkę i wchodzę z nią po schodach.

W kuchni dostrzegam Chrisa, który najwyraźniej przysłuchiwał się naszej wymianie zdań. Spojrzał na walizkę i zmrużył oczy.

- Dokąd idziesz? - Jego głos jest zachrypnięty, co sprawia, że uginają się pode mną kolana.

- Wow, ty też nagle potrafisz mówić – parskam. - Szkoda, że nie korzystasz z tej umiejętności wtedy, kiedy powinieneś. I przy okazji, już nie musisz odpisywać mi na wiadomości, które do ciebie pisałam. - Czuję, że łzy napływają mi do oczu.

- Eva – kręci głową i do mnie podchodzi.

- Stój – zatrzymuję go ręką. Przez chwilę na niego patrzę i zastanawiam się, co mu powiedzieć. Czuję się jak wrak człowieka, bo niemal wszyscy mnie opuścili. Przede mną stoi osoba, którą kocham, a czuję się, jakby umierała. - To zawsze byłeś ty – kręcę głową. - Nauczyłeś mnie wiązać sznurówki, pokazywałeś jak pluć na odległość i zawsze przy mnie byłeś Chris. Ale ja nigdy nie traktowałam cię jak brata. To William był moim bratem, do którego mogłam przyjść z problemem. Wstydziłabym się do ciebie z czymś przyjść, bo to ty byłeś moim problemem. - Czuję, jak po policzku spływa mi łza. - Kocham cię, odkąd pamiętam – kręcę głową i spuszczam wzrok. - Marzyłam o tobie i o tym, że kiedyś będziemy razem. Umierałam i umieram dalej za każdym razem, jak widzę cię z inną dziewczyną. Zrobiłabym dla ciebie wszystko, nawet wtedy, gdy traktowałeś mnie paskudnie. Więc jak mogłeś pomyśleć i uwierzyć, że kocham Williama? - Patrzę na niego z niedowierzaniem. - Williama, który widzi we mnie Amalie, a ja w nim widzę brata. Który wspiera mnie zawsze i wszędzie. Który mnie nie zostawia i w potrzebie przygarnie do siebie. Pozwoli spać w swoim łóżku, jeść swoje płatki i oglądać babskie seriale. William jest bratem, którego chciałabym mieć. Daniel jest okropnym bratem i jeszcze gorszym człowiekiem. I świadomość, że wybrałeś jego, a nie Williama bardzo źle o tobie świadczy Chris. Świadomość, że wybrałeś Daniela zamiast mnie, mnie dobija. Bo jestem kimś więcej, niż młodszą siostrą twojego przyjaciela i ty dobrze o tym wiesz Chris. Więc dlaczego mnie odpuściłeś? Dlaczego do mnie nie napisałeś? Dlaczego nie spytałeś, jak się czuję, po tym wszystkim? Dlaczego cię nie było, gdy tylko ciebie potrzebowałam Chris? Dlaczego? Przecież dobrze wiedziałeś, co do ciebie czuję, prawda? Wiedziałeś cały czas i mimo wszystko mnie raniłeś. Jestem już tym zmęczona Chris. - Kręcę głową i chwilę na niego patrzę, jednak on nic nie mówi. - Życzę ci wszystkiego dobrego Chris – po policzku spływa mi łza.

- Dokąd jedziesz? - Zadaje pytanie, a ja mam ochotę się rozpłakać na dobre. Otworzyłam się przed nim, a on mnie pyta gdzie jadę.

- Do Amsterdamu z Anją – rzucam, nie patrząc w jego oczy. - Przynajmniej ona się ode mnie nie odsunęła.

- Eva ja – zaczyna.

- Co? - Patrzę na niego, wiedząc, że jeśli powie te dwa słowa, których pragnę, to zostanę.

- Ja – patrzy na mnie z bólem – baw się dobrze – rzuca, po czym odwraca wzrok.

Kręcę z niedowierzaniem głową i wychodzę z domu. Po moich policzkach spływają łzy i nawet nie mam siły ich zetrzeć. Nigdy nie sądziłam, że słowa „baw się dobrze" kiedykolwiek złamią mi serce. A to właśnie się stało.



KONIEC CZĘŚCI PIERWSZEJ 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro