II
Nie pamiętam, kiedy ostatnio się tak dobrze bawiłam, naprawdę. Pomijając to, że kompletnie zniszczyłam sobie ubrania, bo kilkukrotnie nie zauważyłam, że trzymam źle spray i cała zawartość wylądowała na mnie, a nie na ścianie. Tristan od czasu do czasu się ze mnie nabijał, ale nie było w tym żadnej złośliwości, za co byłam mu wdzięczna. W końcu chłopak odwiózł mnie do domu i oboje się zdziwiliśmy, gdy zobaczyliśmy na podjeździe samochód Chrisa. Weszliśmy do domu i chłopak od razu na nas naskoczył.
- Co ty sobie wyobrażasz? - Patrzył na mnie z czymś dziwnym w oczach.
- Słucham?
- Jesteś taka niepoważna – kręci głową i oblizuje usta.
- O co ci chodzi? - Czuję napływającą złość.
- O to, że masz kompletnie gdzieś to, co mówi do ciebie Daniel! - Wykrzyczał, a ja spojrzałam na swojego brata, który nie wyglądał ani na złego, ani na zawiedzionego. Po prostu siedział, pił piwo i patrzył na to, jak Chris mnie opierdala.
- To chyba Daniel powinien mi to mówić, a nie ty – parskam i próbuję go wyminąć, ale ten chwyta mnie za nadgarstek i po całym ciele przechodzi mnie przyjemny prąd.
- Nie skończyłem Eva – mówi i trochę się uspokaja.
- Ale ja skończyłam Chris. Puść mnie – mówię, chociaż nie do końca właśnie tego chcę. Chłopak spełnia moją prośbę, a ja idę do kuchni, by nalać sobie soku.
- A do ciebie to nie mam słów! - Słyszę, że Chris znów podnosi głos.
- Wyluzuj – Tristan parska i słyszę, że któryś z nich siada na kanapie.
- Nie będziesz mi mówił, co mam robić Solberg! Tak trudno było ci uszanować zdanie Daniela?
- Więc niech Daniel mi to powie Chris. Na serio, o co ci właściwie chodzi? - Tristan zaczyna brzmieć, na wkurzonego i kieruję się do salonu, by zapobiec czemuś, co może być tragiczne w skutkach.
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi – rzuca i słyszę, że coś ląduje na podłodze. - Dlaczego ty musisz zawsze coś odpierdolić Tristan, co?
- Kompletnie nie wiem, o co ci chodzi – w głosie Tristana słyszę rozbawienie i dociera do mnie, że najnormalniej w świecie droczy się z Chrisem.
- O pierdolone zasady Solberg, które zobowiązują do kurwy! Dlaczego myślisz, że jesteś ponad nimi, co? Kto ci dał pierdolone prawo, żeby wychodzić przed szereg.
- Przestań wykręcać się zasadami – Tristan parska. - Powiedz wprost, o co ci chodzi i po sprawie.
- Tak chcesz się bawić, co? - Słyszę w jego głosie kpinę. - To proszę bardzo, ale wiedz, że już na starcie jesteś na straconej pozycji, wiesz?
- Nie byłbym tego taki pewien.
Przyglądam się tej rozmowie i nie wiem, dlaczego kumple Daniela czują się u nas jak u siebie. Chris rozwalił nam wazon, a Tristan trzyma nogi na naszym stole.
- Moglibyście się kłócić gdzie indziej? - Przerywam ich wymianę zdań, chociaż bardzo chciałabym usłyszeć, o co im chodzi.
Chris przenosi na mnie wzrok i wyraz jego twarzy się zmienia. Posyła mi uśmiech, który zawsze nazywałam tym, który sprawia, że dziewczyny tracą głowy. Wiem, bo sama się o tym przekonałam na własnej skórze i znów czuję, dziwne uczucie w brzuchu.
- Ależ my się nie kłócimy Evo – powoli poprawia włosy. - To pogadanka dwójki przyjaciół.
- Więc czy moglibyście przenieść waszą głośną pogadankę gdzie indziej? - Pytam, unosząc brew.
- Jesteś rozkoszna – rzuca i uśmiecha się do mnie. - Ja i tak muszę już wracać do domu. - Powoli się do mnie zbliża. - Słodkich snów Mohn – mówi, po czym całuje mnie w czoło. Drętwieję i wiem, że chłopak ma tego świadomość, bo gdy się ode mnie odsuwa puszcza do mnie oko. - Solberg gdzie twoje maniery? Wychodzimy.
Tristan posyła mi spojrzenie, którego nie potrafię rozszyfrować. Rzuca pod nosem jakieś niewyraźne pożegnanie i wychodzi z naszego domu. Chwilę później czuję, że za mną stoi Daniel.
- Widzisz, co robisz? - Pyta zadziwiająco spokojnym głosem.
- Co niby robię Daniel? - Odwracam się do niego i próbuję nie dać mu w twarz drugi raz tego dnia.
- Dlaczego poszłaś z Tristanem, skoro ci powiedziałem, że masz tego nie robić?
- Bo nie będziesz mi mówił jak mam żyć Daniel.
- Oj Eva – kręci głową. - Nie chcę ci mówić, jak masz żyć, okej? Jesteś moją młodszą siostrą i zawsze będę przewrażliwiony, ale nie chcę ci się wpierdalać z buciorami w twoje sprawy. Ale są pewne granice. I moja dzisiejsza prośba nie była ograniczaniem wolności.
- A niby czym? - Krzyżuję ręce na piersiach.
- Zwykłą prośbą.
- To nie była prośba Daniel – kręcę głową. - Przyszedłeś i powiedziałeś, że nigdzie z nim nie idę. Nie spytałeś, czy mogłabym odmówić, ty postawiłeś mnie przed faktem dokonanym i na domiar wszystkiego potraktowałeś mnie jak małe dziecko. Po jaką cholerę mnie zamykałeś w moim pieprzonym pokoju? Bawi cię to wszystko? Już wystarczy, że twój najlepszy przyjaciel traktuje mnie jak niepoważnego bachora. Tristan w przeciwieństwie do ciebie czy Chrisa traktuje mnie jak normalnego człowieka i nie patrzy na to, czy mam siedemnaście lat, czy kurwa sto!
- Chris się o ciebie troszczy – przewraca oczyma. - Jesteś dla niego jak siostra.
I w tym momencie mam ochotę się rozpłakać. Jak siostra. Nigdy nie mogłam, a raczej nie chciałam tego przed sobą przyznać, ale tak właśnie jest. Od samego początku była nasza czwórka. Ja, Daniel, Chris i William. William zawsze trzymał pewien dystans, ale teraz to się zmieniło, bo naprawdę świetnie się z nim dogaduję. Zresztą chodzi z moją najlepszą przyjaciółką, więc jestem skazana na jego towarzystwo. Z Chrisem było inaczej. Zawsze mi imponował tym, że potrafił postawić się Danielowi. Obojętnie czy chodziło o jakąś pierdołę, czy sprawę życia i śmierci. Chris wiedział, kiedy powiedzieć, że ma inne zdanie i Daniel się z tym liczył. Nienawidził iść na kompromis, ale chyba gdzieś w środku czuł, że chłopak ma rację. Zawsze trzymaliśmy się razem, ale w pewnym momencie zaczęłam inaczej na niego patrzeć. Przestał być kolegą, a stał się chłopakiem, w każdym tego słowa znaczeniu. Nie widziałam w nim towarzysza zabaw a kogoś, z kim chciałabym być. Kogoś, kogo chciałabym całować i czyj dotyk bym chciała czuć. Przeraziło mnie to. Bo Chris przestał być Chrisem. A ja nie chciałam go stracić. Wszystko zmieniło się trzy lata temu, kiedy Daniel i Chris zaczęli liceum. Daniel urządził imprezę w naszym domu, a ja popijałam drinki, gdy nikt nie patrzał. W pewnym momencie czułam, że wszystko wiruje. I wtedy pojawił się Chris, który szybko zorientował się, że się upiłam. Zaprowadził mnie do mojego pokoju, gdzie się mną zajął. Nie wiem, co wtedy myślałam, ale zwalałam to na alkohol. Pocałowałam go. A on odwzajemnił pocałunek. Obydwoje byliśmy pijani i gdyby nie Daniel, to śmiem twierdzić, że właśnie wtedy straciłabym z Chrisem dziewictwo, bo w ciągu sekundy wylądowaliśmy w moim łóżku bez ubrań. Ale Daniel zawołał Chrisa, a ten szybko się ubrał i zostawił mnie samą. Od tego czasu, wszystko się zmieniło. Chris się zmienił. Zaczął traktować mnie na dystans, a jeśli już musiał przebywać w moim towarzystwie, to był oschły. Dopiero niedawno dorzucił swoje złośliwości, a ja wciąż nie potrafię zrozumieć, dlaczego się ode mnie odsunął, skoro byliśmy kiedyś ze sobą tak blisko. Spoglądam na Daniela i posyłam mu sztuczny uśmiech.
- Świetnie, mam dwóch braci debili. - Mówię i idę do swojego pokoju.
_____
na dzisiaj to już wszystko :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro