Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

XV




       

Hyungwon patrzył na mnie szczerze zmartwiony. Udało mi się zauważyć, że dokładnie badał wzrokiem moją twarz. Tak jakby chciał z niej wyczytać, czy wszystko ze mną dobrze. Nie wiedziałem co się konkretnie stało i w którym miejscu w czasie konkretnie się znajduje, ale cokolwiek się wydarzyło. Na pewno nie było dobre.

-Gdzie ja jestem?- Zapytałem, natychmiast odczuwając suchość w ustach

-Zabrałem cię do mojego mieszkania- Mruknął po chwili

W sumie szło się domyślić kto jest właścicielem tego domu tylko po tej sypialni, która jak jej właściciel była bez życia. Chłopak nawet roślin tu nie trzymał.

-Co ja tu robię?- Ciągnąłem dalej

-Nic nie pamiętasz?- Zapytał zmartwiony

Bez chwili zastanowienia, jakiegokolwiek wahania, które było widoczne na naszych ostatnich spotkaniach. Podszedł do mnie i delikatnie położył dłoń na moim czole. Poczułem przyjemny chłód. Skubaniec zawsze miał ręce zimne jak trup. Pamiętam ile razy wpychał mi je pod koszulkę, kiedy rano jeszcze smacznie spałem. Tęskniłem nawet za czymś tak prostym.

Przekręcił lekko głowę na bok, przy okazji zabierając swoją dłoń

-Nie wydaje mi się, żebyś miał gorączkę

-Co się tak właściwie stało?- Powtórzyłem pytanie

-Zemdlałeś, nie pamiętasz? Chciałem wezwać pogotowie, ale prosiłeś żebym tego nie robił, dlatego zabrałem cię tutaj- Wyjaśnił

Punkt dla tego drugiego ja. Podrywanie Hyungwona chyba idzie mi znacznie lepiej, kiedy nie wiem, że niedługo umrze.

-Wczoraj byliśmy na kawie, ja się mocno spóźniłem, a ty miałeś zaraz sesje, tak?- Chciałem się upewnić

-To było dwa dni temu- Poprawił mnie spokojnie- Kihyun dzwonił kilka razy, ale wyjaśniłem mu już, że jesteś u mnie. Martwił się, dlaczego nie wracasz.

-Umm... Dziękuje

-Powiesz mi co się tak właściwie z tobą dzieje, Hoseok?- Zapytał zmęczony- Ot tak nikt sobie nie mdleje- Ciągnął- Jesteś może na coś chory?

Cholera... On naprawdę się o mnie martwił. Nie ważne za iloma obojętnymi spojrzeniami chciał to ukryć. Ja i tak potrafiłem go przejrzeć na wylot. Zdążyłem się tego nauczyć. Choć przyznam, że ta sztuka była niezwykle trudna do opanowania przez cały okres trwania naszego związku. Jednego i drugiego.

-Nie, to nic takiego, naprawdę- Posłałem w jego stronę lekki uśmiech

Ale on także był mistrzem w czytaniu moich uczuć, dlatego nawet na chwile mi nie uwierzył i? kontynuował dalej dopytywanie się. Obydwoje byliśmy naprawdę upierdliwymi mistrzami. Tylko, że on miał lepsze techniki.

Delikatnie zacisnął dłoń na moim ramieniu i spojrzał mi głęboko w oczy

-Proszę, powiesz mi- Wyszeptał- Muszę to wiedzieć

Ostrożnie położyłem dłoń na dłoni chłopaka, która nadal spoczywała na moim ramieniu.

-To z głodu- Skłamałem gładko- Tak się do ciebie śpieszyłem, że kompletnie zapomniałem cokolwiek zjeść- Uśmiechnąłem się przepraszająco- Głupi jestem, co?

Nie uwierzył mi, ale nie ciągnął już dalej tematu. Naprawdę chciałem mu wyjawić całą prawdę, ostrzec przed tym co się niedługo stanie, ale nie mogłem tego zrobić. Nic w życiu nie przychodzi łatwo. Osoba powierzająca mi zegarek kilka razy mi to powtarzała.

-Chcesz coś zjeść?- Zapytał oddalając się w głąb domu

-Mogę prosić o coś oklepanego?

-Jajecznica?

-Jajecznica

Nie byliśmy mistrzami w gotowaniu, ale nie wymagaliśmy od siebie zdobywania tej umiejętności.

W międzyczasie, kiedy chłopak dzielnie walczył w kuchni. Ja, za pozwoleniem udałem się do łazienki, by się trochę odświeżyć, a następnie korzystając z ostatniej chwili wolnego. Zwiedziłem mieszkanie chłopaka. Musiałem przyznać, że było kompletnie w jego stylu. Byłem jednak zaskoczony tym, że nie jest to samo miejsce, które pamiętałem i w którym spędziłem niegdyś tyle czasu razem z chłopakiem. Z jakiegoś powodu coś znowu poszło inną drogą niż miało pierwotnie.

-Smacznego, mam nadzieje, że się nie otrujesz- Mruknął nieco zmieszany- Naprawdę nie umiem gotować

-Zjem ze smakiem-Zapewniłem, pakując sobie pierwszą porcje do ust.

Było kompletnie przesolone, ale oczywiście i tak pochwaliłem wyczucie smaku, by Hyungwon przestał się stresować, że mnie niechcący otruje. Pomogło.

-Przesoliłem- Stwierdził, gdy on również zaczął jeść

-Serio? Ja nic nie czuje- Stwierdziłem biorąc łyk herbaty, by przeżyć

Wzruszył ramionami. Punkt dla mnie.

Właśnie takiego Hyungwona pragnąłem mieć zawsze przy sobie. Takiego, który bez żadnych oporów potrafi się ze mną śmiać, rozmawiać, dyskutować, a nawet przebywać w jednej z tych cisz, które nie wzbudzają dyskomfortu. Siedząc z nim. Tam, w tej kuchni. Zastanawiałem się co jeszcze muszę zrobić...Nie, co uda mi się zrobić, by odwrócić bieg wydarzeń. To powoli przestaje być moja samolubna zachcianka, a staje się rzeczą, której pragnie wiele osób. Uświadomiło mi to ostatnie spotkanie z rodzicami chłopaka. Jakoś tak dziwnie zmotywowany poczułem się przez takie myślenie.

***

Przesiedziałem u Chae praktycznie cały dzień, a potem Hyungwon ostatecznie uparł się, że koniecznie musi mnie odprowadzić pod sam blok Kihyuna, gdybym tak przypadkowo zechciał sobie zemdleć na ulicy. Oczywiście tłumaczyłem mu jak głupie i niepotrzebne to jest (Ja z kolei bałem się, że będzie wracał sam po ciemku) ale chłopak uparł się przy swoim i na żaden sposób nie szło go przekonać do zmiany zdania.

-Jesteś bardziej uparty niż kiedyś-Stwierdziłem, kiedy byliśmy już prawie na miejscu

-A ty się chyba postarzałeś, bo kiedyś byś nie odpuścił- Odgryzł się

Na początku nie bardzo zrozumiałem, dlaczego Hyungwon mnie szarpie w tył, a następnie przykłada palec wskazujący do swoich ust. Na znak tego, bym się zamknął. Dopiero, kiedy pokazał mi o co mu chodziło. Wszystko stało się jasne.

-Woa~- Wyrwało mi się

Przed klatką do mieszkania, w którym obecnie mieszkam. Stał Kihyun i... Oczywiście Shownu! I uwierzcie mi. Tak mocno się przyjaciele nie przytulają

-Szybcy są- Szepnąłem

-Miło widzieć, że są szczęśliwi

-Showki

-Showiki?- Zapytał zdezorientowany

-Za długo tłumaczyć... Po prostu Showki

-Powinniśmy ich zostawić samych?

Pokiwałem twierdząco głową i wspólnie udaliśmy się powrotem w kierunku domu Hyungwona. Nie miałem zielonego pojęcia jakim cudem tamta dwójka się zeszła i czy to naprawdę jest to na co wyglądało, ale i tak byłem szczęśliwy. Shownu jest przepustką do życia dla Kihyuna.

-Chyba powinienem przeprosić Minhyuka

~~~

Tak, że ten...No... Ten... Połowa? Tak, by chyba wypadało, nie? Już od samego początku zakładałem, że opowiadanie będzie miało 30 rozdziałów, a teraz nie mam zielonego pojęcia jak wepchnąć w tak krótki czas antenowy te wszystkie rzeczy, które chciałem.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro