Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Podziękowania+rozdział bonusowy





27.12.2017

Pewnie niektórzy z Was wiedzą, że "For One Minute" było moim pierwszym ff, które kiedykolwiek napisałem, dlatego też ten tysiąc za który mam dzisiaj okazje dziękować jest dla mnie szczególnie ważny

(Nigdy nie byłem dobry w pisaniu podziękowań .-. Hoseok powinien mnie nauczyć pisania takich listów)

To opowiadanie dostało ode mnie miano „Brzydkiego koślawego dziecka" i choć w rzeczywistości takie było, to w żadnym stopniu się go nie wstydziłem ponieważ kocham to opowiadanie całym sobą. Jestem Wam niewypowiedzianie wdzięczny za to, że to Wy uczyniliście jest naprawdę pięknym

Chyle przed Wami czoła

Po opublikowaniu epilogu i tym samym zakończenia tej historii. To opowiadanie zgromadziło jedynie liczbę 403 wyświetleń

Za każdym razem, kiedy przychodziło mi powiadomienie o kolejnej gwiazdce zostawionej tutaj myślałem sobie „Ktoś to jeszcze czyta?" Nim się obejrzałem to opowiadanie wystrzeliło do przodu osiągając tak wspaniałą liczbę.

Nie będę ukrywał, że w ostatnich dniach zerkałem na moim profilu, by nie przegapić tego momentu

Nie przegapiłem ^ ^

Długo zastanawiałem się jaki powinienem Wam dać prezent za to co dla mnie zrobiliście

Ostatecznie padło na krótki fragment, który będziecie mogli przeczytać poniżej

Jeszcze raz powtórzę

Chylę czoła

Dziękuje

Wspierajcie mnie dalej

~*~

Uczucie spadania

Jakaś niezrozumiała siła boleśnie ściskająca serce

Uczucie straty... Zupełnie tak jakby coś w ramach opłaty wydarło...

Jedną minutę z życia

Gwałtownie otworzył oczy, które w tamtej chwili potrafiły rejestrować jedynie zamazany obraz otaczającego go świata, serce boleśnie toczące swój bieg w klatce piersiowej zachowywało się tak jakby chciało wydostać się na zewnątrz.

W pewnej chwili wszystko powróciło do normy, ale jego oczy natychmiast zaszły łzami, kiedy pierwsze co zobaczył, to spokojna twarz Hoseoka znajdująca się kilka centymetrów od niego. To w żadnym wypadku nie mógł być sen. Te wszystkie doznania były zbyt rzeczywiste, by nim mógł być, a jednak... Jak wytłumaczyć, to że przeniósł się w czasie?

Wziął delikatnie kosmyk czerwonych włosów Shina pomiędzy swoje palce. Zupełnie tak jakby chciał sprawdzić ich miękkość lub rzeczywistość. Doskonale pamiętał, dlaczego chłopak wybrał taki, a nie inny kolor. Miała być to oznaka buntu przeciwko normalności, ale kiedy Hyungwon komplementował go i uznał za pociągającego, to starszy momentalnie zapewnił, że nigdy nie zmieni już tego koloru. To wspomnienie wywołało lekki uśmiech na twarzy Chae... Jak mógł zapomnieć o tych wszystkich szczęśliwych chwilach i żyć bez niego?

-Hoseok...- Szepnął, a w jego oczach zaczęły zbierać się łzy

Żył... Naprawdę żył i w żaden sposób nie można było temu zaprzeczyć. Niewytłumaczalnym sposobem udało im się jakoś oszukać śmierć.

-Hoseok...- Powtórzył, a po jego policzkach spłynęły pierwsze łzy

Po pogrzebie miał wrażenie, że już nigdy nie będzie dane mu oglądać śpiącego w ten sposób chłopaka. Kochał go samym sercem, a tęsknota za nim sprawiała ból, którego w żaden sposób nie szło opisać.

-Mmmm...- Mruknął powoli otwierając zaspane oczy, ale kiedy tylko zarejestrował łzy na twarzy swojego ukochanego. Momentalnie rozszerzył oczy i podniósł się na łokciu. Był naprawdę zaniepokojony i nawet nie zamierzał tego ukrywać, a to jedynie potęgowało żal ujawniający się w postaci łez. Tak tęsknił za jego głosem- Żółwiku coś ci się stało? Boli cię po wczoraj? Mówiłeś, że mogę być trochę bardziej br...- Nie zdążył dokończyć, ponieważ Hyungwon gwałtownie wtulił się w jego ciało, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Hoseok wyglądał na zdezorientowanego, ale nawet słowem się nie odezwał.

-Jesteś tutaj, naprawdę tutaj jesteś- Wychlipał cicho

-Umm... Tak, i zawsze będę- Mruknął wzmacniając swój uścisk

-Tak się bałem, że już nigdy więcej cię nie zobaczę

-Przecież wczoraj ci obiecałem, że nawet po śmierci się ode mnie nie uwolnisz- Zaśmiał się cicho

-Kocham cię- Powiedział lekko się odsuwając, by spojrzeć swojego kochanemu prosto w oczy. Zdążył zauważyć te iskierki szczęścia, które momentalnie się pojawiły

-Też cię kocham

W tamtym czasie nie mówił mu tego zbyt często i choć Hoseok wypowiadał te słowa codziennie po kilka razy, to Hyungwon zawsze pozostawiał je na jakąś specjalną okazje. Wtedy jeszcze nie wiedział, że nie będą mieli całego życia razem przed sobą. Żyli jakimś przeświadczeniem, że już zawsze będą razem, bo... Kochali się naprawdę.

***

-Twoja kawa- Hoseok postawił kubek zaraz przed Hyungwonem

-Nie powinieneś jeść tej jajecznicy... przesoliłem ją znowu

-Serio? Nie czuje- Mruknął biorąc łyka wody

-Pijesz już trzecią szklankę wody

-Wczoraj trochę popiliśmy i z tego powodu mnie trochę suszy- Mówił pewny swoich słów- To wszystko

-I tak Ci nie wierzę- Mruknął popijając kawę

Hoseok zdawał się jedynie na to czekać, ponieważ kiedy tylko Hyungwon odłożył kubek. Ten momentalnie znalazł się przy nim, by w mgnieniu oka skraść pocałunek z jego warg. Po wszystkim odsunął się od niego oblizując wargi i uśmiechając się szeroko.

-Jesteś taki dziecinny...- Westchnął

-Żartujesz sobie? Kawowe pocałunki to druga najlepsza część poranka- Uśmiechnął się- Oczywiście zaraz po budzeniu się przy tobie

W którym momencie przestali tacy być i zdecydowali się na rozstanie? Gdzie konkretnie zabrakło im siły, by walczyć dalej o tą wspaniałą miłość? Niewątpliwie to Hyungwon zadecydował o ich rozstaniu. Wiedział jaki porywczy jest Hoseok i jak bardzo potrafił być upierdliwy, ale... Patrząc na niego dzisiaj, kiedy rozbawiony puszcza oczko. Naprawdę nie potrafił zrozumieć, dlaczego się rozstali. Wszystko czego potrzebował miał przecież w tej chwili na miejscu

-Poza tym wracam dzisiaj do Anyang, więc muszę się nacieszyć swoim chłopakiem

Serce Chae momentalnie przyśpieszyło. Dopiero co go odzyskał i nie chciał znowu go tracić...

-To dzisiaj...?- Mruknął smutny

-Huh? Coś nie tak? Przecież wczoraj sam mi o tym przypominałeś

-Tak-Powiedział z mocą- Nie chce żebyś wyjeżdżał, zostań ze mną

-Hyungwon...- Zaczął zdezorientowany- Wszystko w po...

-Powiem o nas moim rodzicom- Powiedział stanowczo

Hoseok z szoku wypuścił widelec, który poleciał prosto na talerz

-Ale... Zastanów się dobrze, przecież oni cie...

-Nie obchodzi mnie to Wonho...- Westchnął- Wszystko czego potrzebuje mam przed sobą i nie chce się już bać, że cię stracę

-Hyungwon...

-Naprawdę chce zostać z tobą do końca swojego życia- W jego oczach momentalnie pojawiły się łzy

-W takim razie mamy chyba takie same marzenia- Uśmiechnął się

***

-Stresuje się...- Mruknął, kiedy czekali aż Pani Che otworzy im drzwi do domu

-Ty się stresujesz? To ja za chwilę powiem swoim rodzicom, że mam chłopaka- Szepnął

-Zestresowanego chłopaka- Poprawił go

-Ale za to strasznie przystojnego

Bo choć rodzice Hyungwona już nie raz widzieli Hoseoka w różnych sytuacjach z jego życia, to chłopak dzisiaj za punkt honoru postanowił, by wyglądać jak bóstwo. Co prawda pierwsze wrażenie miał już za sobą, ale naprawdę chciał dobrze wypaść przed rodzicami Chae i dać im pewność, że z nim ich syn będzie naprawdę bezpieczny. Chciał nawet kupić jakieś prezenty, ale Hyungwon skutecznie go od tego odwiódł.

-O! Chłopcy, jak miło was widzieć!- Powitała ich entuzjastycznie kobieta- Hoseok, ale ty dzisiaj przystojnie wyglądasz- Gwizdnęła- Zupełnie jak jakiś idol, pewnie nie możesz się odpędzić od dziewczyn.

Hoseok wydał z siebie jedynie zdenerwowany śmiech i cicho podziękował swojej przyszłej teściowej. Nie sądził, że będzie się tak stresował, bo to w końcu nie jego rodzice. Bał się jednak, że przez niego Hyungwon straci rodziców, których tak bardzo kochał. W pewnym momencie Chae po prostu złapał go za rękę i poprowadził prosto do salonu. To miało być teraz, albo nigdy

-To o czym chciałeś na powiedzieć?- Zapytała siadając obok męża z którym chłopcy chwile wcześniej się przywitali.

-Mamo, tato...ja...

Piekielny ból w jednej chwili przeszył całe jego ciało odbierając mu oddech i uginając kolana. Świat przed jego oczyma zaczął się dwoić, a następnie powoli rozmywać i załamywać. Nie wiedział co się dzieje, ale był przekonany, że musi to mieć związek z zegarkiem, który spoczywał w jego kieszeni. Nie chciał nigdzie iść, ale coraz mniej odczuwał ciepło pochodzące z dłoni Hoseoka. Zacisnął zęby i zmrużył oczy, bo nadal miał w sobie jakąś dziwną wole walki. Jeszcze nie skończył tego po co tu przybył. Musiał ocalić Hoseoka...

***

Dźwięk pikania aparatury był pierwszym dźwiękiem jaki był w stanie rozpoznać, ponieważ kolejnym było już tykanie zegarka, który powoli zdawał się zagłuszać wszystko inne. Delikatnie otworzył swoje oczy, a biel panująca w pomieszczeniu natychmiast kazała mu je zmrużyć.

-Obudziłeś się

Znał ten głos i choć rozmawiał z tą osobą tylko raz, to nie pomyliłby go z nikim innym. Leniwie spojrzał w bok, gdzie spotkał się z parą pustych oczu.

-Dzie...ja... jes...- Nie potrafił poprawnie wypowiedzieć żadnego słowa

-Znajdujemy się w jednym z Seulskich szpitali

-Co...

- Zostałeś tu przewieziony w stanie krytycznym po tym jak skoczyłeś z mostu-Odpowiedział machinalnie

Coś zdecydowanie w przeszłości musiało pójść nie tak...To zdecydowanie nie miało tak wyglądać! On... Chciał popełnić samobójstwo? Przecież nie o to  tym wszystkich chodziło. Chciał jedynie uratować...

-Ho...Ho...Seok- Wyszeptał

-Nie potrafię was zrozumieć-Przyznał beznamiętnie- Pozwalam wam przenosić się w czasie, a wy i tak oddajecie swoje życia w imię czegoś zwanego miłością. Stworzyliście błędne koło, w którym on oddawałby swoje życie za ciebie, a ty za niego.

-G..gdzi...on..j

-Tamtego dnia skoczył za tobą- Odpowiedział bez zastanowienia z nutką pewnego znudzenia- Twoi rodzicie nie zaakceptowali waszego związku i odizolowali was od siebie

-To nie...

-Człowiek imieniem Hoseok codziennie zjawiał się pod twoim domem i codziennie był przepędzany- Kontynuował nie zważając na reakcje chłopaka- W pewnym momencie tego nie wytrzymałeś, wymknąłeś się i by ratować jego przyszłość... Skoczyłeś, wierząc, że jeżeli nie będzie mógł cię uratować w przyszłość, to na pewno nie umrze

-Gdzie...- Wyszeptał z trudem

-Powinniście byli obydwoje zginąć tamtego dnia- Jego głos stał się surowszy- Uratowałem was z nieznanych mi powodów, zmieniłem wasze tragiczne przeznaczenie, więc... Nie rozczarowujcie mnie więcej

Świat ponownie zaczął się zamazywać, a wszystkie dźwięki stawały się coraz bardziej nierealne. Czuł jakby opuszczał swoje własne ciało i właśnie w tamtym momencie świadomość przywróciły mu ciepłe krople spadające na jego dłoń.

Otworzył oczy. Znajdował się w tym samym miejscu co przedtem, ale tym razem panowało tu jakieś dziwne poruszenie. Przez naprawdę silny ból głowy nie potrafił dokładnie zrozumieć się w ogół niego dzieje.

-Panie doktorze, mamy puls- Powiedziała pośpiesznie pielęgniarka

-On otworzył oczy!- Rozpoznał głos swojej matki

-Hyungwon!- Ten zrozpaczony głos...

Hoseok...

Z trudem złapał oddech i zmusił się, by spojrzeć w bok. Na cały swój świat, który tak uparcie trzymał go teraz za rękę. Był pewien, że to właśnie on zatrzymał go na tym świecie. Jego zapłakana twarz była najpiękniejszym widokiem

-Hoseok...- Wyszeptał- Kocham...cię

-Ja też ciebie kocham idioto- Powiedział przez łzy

***

Nie potrafił zrozumieć, dlaczego już od godziny wlepiał swój wzrok w znajdującego się kawałek dalej chłopaka siedzącego na wózku.

Nie potrafił zrozumieć, dlaczego na jego widok pierwszy raz w całej swojej egzystencji poczuł niewypowiedziany ból i smutek...

Nie rozumiał, dlaczego chciał być dostrzeżony jedynie przez niego...

-Changkyun- Podeszła do niego starsza kobieta- Nie mogli dłużej czekać  z jego pogrzebem... tak mi przykro...- Wyszeptała

„Changkyun"- To imię wywołało w nim kolejną fale bólu, ponieważ było tak znajome i obce zarazem...

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro