Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

rozdział czwarty 💦

Nerwowy wzrok Louisa raz po raz uciekał na telefon, który leżał na ławce przed nim i strasznie go kusił. Nie mógł powstrzymać swojej nogi od cichego wystukiwania jakiegoś nieznanego rytmu, a w myślach już obmyślał plan zemsty na Calumie.

Jak on mógł mu to zrobić? Byli przyjaciółmi, a on tak po prostu wziął jego telefon i napisał do Harry'ego, jak gdyby nigdy nic. To nie miało tak być. Louis nawet nie wiedział czy jest jakikolwiek sens w pisaniu do Harry'ego, ale podejrzewał, że prędzej czy później by to zrobił. A teraz, kiedy Hood bez jego zgody napisał do Stylesa, miał ochotę skoczyć z mostu.

- Obraziłeś się? - wyszeptał cicho czarnowłosy, który w dalszym ciągu przypatrywał się panu Irwinowi. Nie chciał przerywać swojemu ulubionemu nauczycielowi, chociaż wizja kary u historyka brzmiała naprawdę ciekawie.

Tomlinson prychnął cicho i wykonał ostatnią kreskę w swoim małym rysunku, który wcale nie przedstawiał torturowanego Caluma. Szatyn nawet nie odwrócił spojrzenia od kartek zeszytu, kiedy mulat lekko szturchał go w żebra.

- Oj, Louis. - Calum westchnął i pokręcił głową zrezygnowany. - Powinieneś być mi wdzięczny, bo inaczej nic byś nie zrobił - dodał, kiedy w dalszym ciągu nie widział żadnej reakcji przyjaciela. Hood wiedział, że kradzież telefonu Louisa to ryzykowana sprawa, ale nie miał innego wyjścia. Już tyle razy szatyn rezygnował z jego pomysłów i mulat nie mógł tym razem pozwolić na zaprzepaszczenie takiej szansy. - Zobaczysz, że sprawy ruszą do przodu, kiedy...

- Panie Hood, czy ja panu przeszkadzam?

Calum przestał szturchać Tomlinsona w żebra i spojrzał na nauczyciela historii, który stał parę metrów od ławki ze wzrokiem wbitym w nastolatka.

- Nie, w żadnym wypadku, panie Irwin. - Calum pokręcił głową i wyprostował na swoim miejscu. - Chociaż...

Z gardła Louisa wyrwał się cichy śmiech, kiedy zobaczył, jak Hood stara się być niewinnym przed nauczycielem. Zastanawiał się nawet czy nie wkopać czarnowłosego w małą karę, ale stwierdził, że to byłoby zbyt przyjemne dla Caluma. On i pan Irwin, sam na sam po lekcjach... nie, Louis nie mógł tego zrobić. Dlatego postanowił przerwać przyjacielowi. Wiedział, że czarnowłosy zrobi wszystko, aby pan Irwin wyciągnął jakieś konsekwencje.

- Po prostu źle się czuje i Calum upewniał się czy na pewno wszystko w porządku. - Louis spojrzał na nauczyciela, który przeniósł swoje spojrzenie z Caluma na niego. Tomlinson powstrzymywał się przed złośliwym uśmiechem, kiedy Hood spojrzał na niego z mordem w oczach.

- W porządku. - Pan Irwin pokiwał głową i poprawił swoje włosy. - Nie musisz iść do pielęgniarki, Tomlinson? - zapytał, kiedy Calum w dalszym ciągu mordował Louisa spojrzeniem.

- Nie, wszystko jest już w porządku.  - Szatyn posłał lekki uśmiech nauczycielowi, po czym wzruszył ramionami. Miał nadzieję, że historyk szybko odpuści i wróci do prowadzenia zajęć.

- To dobrze, jednak następnym razem proszę mnie o tym poinformować, a nie zakłócać lekcje, panie Hood. - Nauczyciel ostatni raz zerknął na Caluma, po czym odwrócił się przodem do tablicy i kontynuował temat.

Calum poczekał aż nauczyciel ponownie skupi się na całej klasie, a nie tylko na ich dwójce, po czym spojrzał wrogo na Louisa.

- Co to miało być? - warknął cicho i przysunął się bliżej chłopaka. - Mogłem zostać po lekcjach sam na sam z nim, a ty wszystko zepsułeś. - Czarnowłosy zmarszczył brwi i wydął dolną wargę, żeby Tomlinson miał wyrzuty sumienia.

- To jest za to, że napisałeś do Harry'ego. - Niebieskooki wzruszył ramionami i odwrócił swój zeszyt tak, aby móc zanotować informacje, które dyktował Irwin.

Calum burknął coś pod nosem, po czym odwrócił się przodem do nauczyciela. Kiedy notował, z  jego ust dalej wylatywały ciche pomruki skierowane do przyjaciela. I Louis czuł się chociaż trochę usatysfakcjonowany całą sytuacją.

● ● ●

Tomlinson smętnym krokiem zmierzał w kierunku stołówki, kiedy po szkole rozniósł się dźwięk dzwonka ogłaszający długą przerwę. W jego kieszeni ciążył telefon i Louis denerwował się brakiem jakiejkolwiek odpowiedzi od Stylesa. Pomino tego, że w dalszym ciągu był zły na Caluma za wysłanie wiadomości bez jego pozwolenia, to w głębi duszy irytowała go zerowa reakcja kapitana szkolnej drużyny.

Gdyby do niego napisał obcy numer, to odpisałby chociaż z czystej ciekawości. Nie byłby w stanie zignorować, bo czułby się zbyt bardzo zaintrygowany osobą, która wysłałaby wiadomość.

Jego rozmyślenia zostały przerwane w momencie, w którym Louis poczuł jak na kogoś wpada. Pisnął cicho, kiedy poczuł jak leci do tyłu i ląduje na twardej podłodze. Otworzył oczy, kiedy był pewny, że już więcej w nic nie uderzy i potrząsnął głową. Zaraz obok niego na ziemi siedział blondwłosy  Niall, który na niego wpadł.

- Przepraszam bardzo - wymamrotał Louis i szybko podniósł się z ziemi, aby podać rękę Niallowi. - Nic ci nie jest? - zapytał, kiedy jego równieśnik wstał na równe nogi.

- Nic mi nie jest, kolego! - Niall uśmiechnął się szeroko i otrzepał swoje spodnie. Horan był w tym samym wieku co Calum i Louis, i czasami się zdażyło, że zrywali się z niektórych lekcji razem. - A co z tobą?

- Moja duża dupa uchroniła mnie przed siniakami - zaśmiał się szatyn i wzruszył ramionami. Jego pupa była dosyć duża w porównaniu do innych chłopaków w jego szkole, ale nie narzekał. Lubił to.

- Pewnie pełni funkcje poduszek powietrznych w razie wypadku. - Horan zaśmiał się głośno i zarzucił swoje ramię na barki Louisa. - Idziesz na stołówkę?

- Miałem taki zamiar. - Louis pokiwał głowa i wsunął dłoń do kieszeni, żeby wyciągnąć telefon. Miał nadzieje, że komórka nie ucierpiała.

- To wspaniale, Tommo. Usiądziesz z nami przy stoliku i omówisz z nami jutrzejszą imprezę u Clifforda. - Głos Nialla był na tyle stanowczy, że Louis po prostu pokiwał głową i dał się poprowadzić do odpowiedniego stolika.

Kiedy przekraczali próg stołówki szatyn poczuł, jak jego serce przyśpiesza swój rytm, kiedy jego telefon zawibrował. Zerknął kątem oka na Nialla, który mówił o czymś, co w żadnym stopniu nie interesował Louisa i odblokował ekran. Był może zbyt bliski omdlenia z nerwów, kiedy zobaczył wiadomość od Harry'ego.

Jeszcze raz upewnił się, że Horan nie patrzy mu w telefon, bo wiedział, że gdyby tak było, od razu wiedziałaby cała szkoła. Niall był największą gadułą w całej szkole i powierzenie mu sekretu równało się z samobójstwem. Blondyn nie potrafił utrzymać języka za zębami.

Harry:
Znamy się ?

Louis poczuł, że dziwne uczycie zdenerwowania znika z jego żołądka, kiedy odczytał wiadomość od Stylesa. Naprawdę ucieszył się, że loczek zdecydował się odpisać.
To dwukrotnie zwiększało jego szanse na to, że może plan Caluma wypali.

Szatynek przygryzł dolną wargę i szybko wystukał wiadomość.

Louis:
Po pierwsze, nie robi się spacji przed znakiem zapytania, a po drugie... znamy się.

Niebieskooki szybko nacisnął „wyślij" i zablokował telefon, zanim ciekawskie spojrzenie Nialla wyładowało na jego telefonie. Blondyn uniósł jedną brew w pytającym geście.

- To twój chłopak? - zapytał całkowicie poważnie, przez co Louis musiał zachichotać. Po prostu nie mógł się powstrzymać.

- Nie mam chłopaka, Niall. Pisałem z mamą. - Szatyn nigdy nie lubił i nie umiał kłamać, dlatego trochę obawiał się, że Horan go rozgryzie. Tym bardziej, że spędzali ze sobą trochę czasu i mógł już nauczyć się jego zagrywek.

- A to w porządku. - Irlandczyk pokiwał głową i zatrzymał się przed jednym z licznych stołów, przy którym siedziało parę osób. - Siemka wszystkim. Znacie Louisa, nie? Jeśli nie, to już znacie. - Blondyn usiadł na wolnym krześle i wskazał Louisowi, żeby zajął miejsce obok.

Tomlinson posłał wszystkim nieśmiały uśmiech i przy okazji przyjrzał się wszystkim twarzą. Szatyn rozpoznał Zayna, który również uśmiechnął się w jego kierunku i ponownie zajął się brunetem obok niego. Niebieskooki podejrzewał, że to Liam, o którym ostatnio mówił Calum. Poczuł delikatny róż na swoich policzkach, kiedy przypomniał sobie co Zayn obiecał swojemu chłopakowi w zamian za numer telefonu Harry'ego.

- Siadaj, siadaj - mruknął Niall i pociągnął Louisa za rękę. - Zaraz powinien przyjść Harry i prawdopodobnie będziemy potrzebować twojej pomocy przy organizacji jutrzejszej imprezy. - Niall uśmiechnął się szeroko i nie zauważył cienia niepokoju na twarzy Louisa.

Za to Louis modlił się, żeby Calum siedział całą przerwę w bibliotece i robił referat na geografie. Trochę również obawiał się spotkania z Harrym. Ale tylko odrobinkę.




___________________________

Miłego wieczoru! xx

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro