Twenty two
-Lily! Lily!-słyszę krzyk Harry'ego, kiedy idę przez miasto, wracając do domu po pracy-Zaczekaj!-staram sie go ignorować, ale nie jest mi łatwo, kiedy chwyta mnie za dłoń i obraca ku sobie.
-Puść mnie-staram się wyrwać-Serio Styles, albo mnie puścisz, ale moja dłoń znowu się zmierzy z twoim policzkiem-warczę, będąc wściekła na niego.
-Dobra, ale nie uciekaj-prosi, a ja tylko kiwam głową. Harry mnie puszcza, a ja wykorzystuję moment i odchodzę od niego, przyśpieszając krok. Jeśli myśli, że będę z nim rozmawiać to się grubo myli. Powinien sobie dać spokój, szczególnie po tym jak miałam rację co do tego, że jest dupkiem i pieprzy każdą laskę, którą napotka na drodzę.
Właśnie mam skręcać w prawo, kiedy ktoś chwyta mnie w pasie i odciąga na bok, a następnie przyszpila do ściany. Harry.
-Dlaczego mnie unikasz?-pyta, patrząc prosto w moje oczy.
-Dlaczego nie miałabym tego robić? Zrozum w końcu, że jesteś dla mnie obcym facetem, który sobie coś wymyślił! Nie chcę cię znać, po prostu zniknij z mojego życia! Bo ja nie będę kolejną laską, którą zaliczysz-krzyczę.
-Jesteś zazdrosna-śmieje się pod nosem, a ja marszczę brwi.
-O ciebie? Chyba żartujesz. Nienawidzę cię.
-Chodzi ci o Alex, przez nią ze mną nie gadasz.
-Nie wiem co ci się ubzdurało w tej głowie, ale się mylisz. Sprawa z tą twoją "Alex" utwierdziła mnie tylko w tym, że jesteś dupkiem-uśmiecham się fałszywie i uderzam go kolanem w jego czuły punkt.
W końcu całkowicie go pobije XD
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro