Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Twelve

Harry parkuje na mojej ulicy, dokładnie pod moim blokiem. Nie rozumiem tego, skąd wziął adres?

-Mówiłem, że jak tylko będę chciał to zdobedę go-uśmiecha się do mnie, widząc moje zdziwienie.

-Daj sobie spokój-wzdycham, wysiadając z auta i trzaskam drzwiami. Jestem zdenerwowana, bo nie rozumiem dlaczego ten facet się za mną uganią. Nienawidzę niejasnych sytuacji.

-Nie mam zamiaru-mówi, podchodząc do mnie.

-A ja nie mam zamiaru być kolejną laską, z którą się prześpisz a na drugi dzień zostawisz! Jeśli myślisz, że masz jakieś szanse to się grubo mylisz-dźgam go palcem w jego klatkę piersiową-Zapomnij o mnie!

-Możesz w końcu przestać mnie osądzać? Nie znasz mnie, a zachowujesz się jakbyś była przez całe życie przy mnie! Jesteś tak choletnie irytująca!-krzyczy na mnie, co tylko wzbudza moją złość.

-To po co się za mną uganiasz, skoro tak cię irytuje? Naprawdę nie jesteś ani trochę potrzebny w moim życiu-rzucam, zaciskając moje dłonie w pięści.

-Do czasu-odpowiada, a ja marszczę brwi na jego słowa.

-Oddaj mi telefon-mówię zamiast, wznawiać naszą kłótnie. Myślę, że usłyszał już wystarczająco.

-Nie-zakłada ręce na piersi i opiera się o swoje auto.

-Możesz przestać być dupkiem? Po prostu oddaj mi telefon i jedź zaliczyć jakąś laskę-przewracam oczami.

-Przestań-zaciska usta w wąską linie.

-Przyda ci się to-wzruszam ramionami-Może przynajmniej nie będziesz taki...-nie daję mi dokończyć, bo chywta mnie za nadgarstki, przyciągając do swojego ciała.

-Ani słowa więcej-szepta w moje usta, patrząc w moje oczy. Znajduję się niebezpiecznie blisko mnie, zbyt blisko.

Normalnie jakby mieli jakieś humorki ciążowe ^^ Cieszę się, że tak ciepło przyjęliście to fanfiction

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro