Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Sixty five

ZAPRASZAM NA SAVE ME

Otwieram oczy i mrugam kilkakrotnie, przyzwyczajając się do światła. Czuję, że jestem przytulana przez silne ramiona oraz czuję ciepły oddech na mojej szyi. Rozglądam się po pomieszczeniu i zauważam, że znajduję się w salonie Harry'ego. Zdając sobie sprawę co się wczoraj stało, zaczynam się śmiać, budząc przy tym chłopaka.

-Ktoś ma z rana dobry humor-mruczy pod nosem. Przeciera zaspane oczy i pochyla się nade mną, przyglądając mi się. Całuje mnie w usta-Z jakiego to powodu?-pyta, podpierając swoją głowę o rękę.

-Czy my naprawdę to zrobiliśmy?-śmieję się nadal.

-Tak-uśmiecha się.

-Nadal zastanawiam się jak-kręcę głową rozbawiona.

-Albo moje łóżko jest słabo wytrzymałe-rzuca-Albo-zaczyna poruszać brwiami, więc zasłaniam mu usta.

-Nie mów tego-proszę go. On tylko kiwa głową i nagle liże moją dłoń-Fuj, Styles-odsuwam szybko rękę.

-Wybacz-śmieje się głupio-Ale wczorajsza noc była ciekawa-mówi, całując mnie w usta.

-Rzeczywiście, szczególnie jak wylądowaliśmy na dywanie-kręcę głową.

-Ale za którym razem? Musisz przyznać, że mam bardzo wygodne dywany.

-Wytrzymalsze niż łóżka-wzruszam ramionami-Musisz mnie odwieźć do domu-mówię.

-Dlaczego?

-Jace pewnie w nim siedzi, a nie chcę go zostawiać samego-informuję go-Z resztą będziesz mógł zostać u mnie. Co ty na to?-pytam.

-Jasne, czemu nie. Ale lepiej, żebyśmy nie spotkali twojej uroczej sąsiadki-śmieje się.

-Widzę, że pani Simpson wpadła ci w oko, ale nie jesteś w jej typie. Ona woli spokojnych mężczyzn, którzy nie niszczą łóżek przy najbliższej okazji.

Wszystkiego najlepszego :D Wybaczcie, że scenki nie napisałam, ale po prostu nie lubię tego pisać, więc stwierdziłam, że nic się nie stanie jeśli tego nie zrobię :3

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro