Seventy two
Harry przyjeżdża po mnie do pracy. Czeka chwilę, abym mogła się przebrać, a następnie wsiadamy do auta i wracamy do domu. Przez połowę drogi w samochodzie jest dość cicho, Harry bębni palcami w rytm muzyki, lecącej w radiu, a ja patrzę na krajobraz, który mijamy. Jestem zmęczona pracą, więc przymykam mimowolnie oczy.
-Lily-słyszę cichy głos Harry'ego i czuję jego dłoń na moim kolanie.
-Tak?-marszczę brwi, spoglądając na niego.
-Co się wczoraj wydarzyło?-pyta.
-Nie rozumiem-podnoszę się na siedzeniu.
-Wczorajsza rozmowa, nie dokończyliśmy jej-mówi, na chwilę spoglądając na mnie, a następnie zwracając wzrokiem na jezdnię.
-To nic takiego, Harry-wzdycham.
-Nie obchodzi mnie to. Odpowiedz mi-rząda stanowczo.
-Moja mama wczoraj dzwoniła-rzucam krótko, uciekając od niego wzrokiem.
-Myślałem, że nie rozmawiacie.
-Tego nie da się nazwać rozmową-kręcę głową.
-Więc co się stało?
-Była zawiedziona tym co robi jej córka. Ma pretensję o brak rozwoju i żąda zmian w moim życiu-odpowiadam w skrócie. Nie chcę mu mówić o tym, że nie pasuje jej mój związek z nim.
-Oraz nie chce, żebyś się spotykała ze mną, prawda?-pyta, a ja patrzę na niego zszokowana-Wybacz, Lily. Wszystko słyszałem, tylko czekałem aż mi powiesz-mówi, a ja czuję ogromne wyrzuty sumienia.
-Ona nie wie co dla mnie jest dobre, ale ja wiem-szeptam, patrząc na niego.
-Nie mam zamiaru odchodzić. Za to chcę udowodnić twojej mamie, że zależy mi na tobie i zrobię wszystko, abyś była szczęśliwa.
-W takim razie nic nie musisz robić-uśmiecham się-Jestem szczęśliwa.
Dodam dzisiaj jeszcze jeden :) Myślę, że od poniedziałku do środy będą się pojawiały dwa rozdziały dziennie, w czwartek nie dodam żadnego rozdziału(wracam koło północy do domu, wychodząc z niego o ósmej) a w piątek z okazji moich urodzin dostaniecie więcej rozdziałów :D
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro