Five
-Nie zgadniesz kogo spotkałam-krzyczę wchodząc z reklamówkami do kuchni. Normalnie mieszkam tu sama, ale i tak przez większość czasu siedzi tu Jace. Wiem to, ponieważ słyszę ryk telewizora z salonu.
-Chętnie posłucham, jeśli masz moje chipsy-słyszę jego kroki, kiedy idzie do mnie.
-Trzymaj-rzucam mu paczkę, a on chwyta ją szczęśliwy.
-No to mów co się stało-siada na blacie i patrzy jak chowam rzeczy, które kupiłam. Bo najważniejsza jest pomoc przyjaciół.
-Spotkałam Stylesa-mówię i nagle przestaję słyszeć szelest wywoływany przez Jace, jedzącego chipsy.
-Wróć. Spotkałaś Stylesa? Harry'ego Stylesa?-patrzę na niego, a on ma rozszerzone oczy i otwartą buzię.
-Jak jesz to się zamykaj-przewracam oczami.
-No mów dziewczyno-wyrzuca w ręcę w górę, przyglądając się mojej osobie.
-Nic konkretnego się nie wydarzyło. Powiedziałam, że nie chcę mieć z nim nic doczynienia, bo myśli, że może mieć każdą laskę-wzruszam ramionami.
-Nie jesteś moją przyjaciółką, prawda? To jakiś klon-krzyczy na całe mieszkanie.
-Przesadzasz. On nie jest niewiadomo kim.
-Jest kapitanem naszej drużyny. Najprzystojniejszy według wszystkich dziewczyn i mnie, a ty mu odmawiasz?
-Tak! Nie potrzebuję faceta, który złamie moje serce, Jace.
-Za to ty łamiesz właśnie moje, jak się z tym czujesz?
-Świetnie, Jace. To moja decyzja i powineneś ją uszanować-wzdycham.
-Chciałbym, ale ty nawet nie dałaś mu szansy-fuka i wraca do salonu obrażony.
No dobra, za bardzo Was kocham ;-;
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro