Fifty seven
-Wszystko okej?-słyszę głos za sobą, kiedy wycieram stoliki w barze.
-Co?-odwracam się, marszcząc brwi i patrzę na Andrew, który stoi, przyglądając mi się uważnie.
-Jesteś jakaś dziwna od kilku dni-mówi-Z tego co słyszałem to zaczęłaś chodzić ze Stylesem, więc co jest nie tak?
-Zacznijmy od tego, że z nim nie jestem. Umawiamy się i tyle-wzruszam ramionami.
-Lily znam cię. Widzę, że coś się dzieje.
-Dziewczyna może mieć okres, prawda?-rzucam, aby zmienić temat-Mogę wyjść dzisiaj wcześniej?-pytam.
-Jasne-rzuca tylko.
-Dziękuję-mówię, uśmiechając się lekko. W pewnym momencie czuję wibrację w swojej kieszeni. Wyjmuję telefon i patrzę na ekran, kiedy widzę kto do mnie dzwoni, od razu się rozłączam.
-Rzeczywiście nic się nie dzieje. Nie odbierasz od niego telefonów-mówi Andrew, zakładając ręce na piersi-Co się dzieje, Lily?
-Nic, okej! Naprawdę nie potrzebuję waszych rad i pomocy. Sama potrafię sobie poradzić z moimi problemami. Nie wtrącajcie się do tego-krzyczę.
-Hej, uspokój się-chwyta mnie za ramiona, ale się wyrywam.
-Biorę urlop-rzucam i kieruję się w stronę zaplecza dla pracowników.
Jestem bardzo zdenerwowana, przez kilka dni udawałam, że wszystko jest okej, okłamywałam ich wszystkich, ale oczywiście nie nie wystarczająco. Harry'ego zbywałam, bo nie potrafiłam mu powiedzieć prawdy. Potrzebuję czasu, naprawdę nie jestem w stanie mu obecnie zaufać. Wiem, że to głupie i powinnam być silniejsza, ale nie potrafię. Zwyczajnie boję się tego co będzie, więc wolę przed tym uciekać, zamiast stawić temu czoło. Wiem, że jestem tchórzem, ale nie chcę, aby Harry mnie zapewniał, że mnie nie skrzywdzi. Nie chcę pustych obietnic. Dlatego chcę od niego odpocząć, jeszcze przez kilka dni.
Nie lubię tego rozdziału ;-; Przepraszam, ale nie mam weny i chęci i wszystko wychodzi mi beznajdziejnie. Chyba muszę zrobić sobie przerwę od wattpada.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro