Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Fifty one

Idę do drzwi, kiedy ktoś puka, ubrana w niebieską sukienkę, z lekkim makijażem i włosami związanymi w kucyka. Wiem, że to Harry, bo umówiliśmy się dokładnie na dziewiętnastą. Otwieram drzwi, a przed sobą widzę bruneta, który ubrany jest w białą koszulę i swoje ulubione czarne jeansy, w dłoni trzyma róże.

-Cześć-usmiecha się do mnie i podaje kwiatka.

-Dziękuję-odwzajemniam uśmiech i idę wstawić go do wazonu.

-Gdzie twoje dresy?-śmieje się, przyglądając się mojej osobie.

-Stwierdziłam, że nie będę się szczególnie dla ciebie starała-mówię z sarkazmem.

-A jednak zauważyłem te białe trampki-wskazuje na moje nogi.

-Nie pochlebiaj sobie, to dla mojej wygody. Zawsze mogę założyć szpilki-ostrzegam.

-Nie, tak jest idealnie-uśmiecha się.

-Idziemy?

-Oczywiście-kiwa głową i chwyta mnie za dłoń.

*
Droga w aucie Harry'ego mija miło, wśród śmiechu i śpiewania piosenek, które lecą w radiu. Jest naprawdę przyjemnie i ten wieczór zapowiada się miło. W pewnym momencie Harry zatrzymuje się na dość dobrze znanym mi parkingu-pod stadionem.

-Zabrałeś mnie na mecz?-marszczę brwi zdezorientowana.

-Dzisiaj nikt tu nie gra, ani nie ma treningu-uśmiecha się, odpinając pasy.

-Więc po co tu jesteśmy?-robię to samo co on, podczas kiedy otwiera drzwi i wychodzi z auta. Okrąża go i po chwili pojawia się u mojego boku, pomagając mi wyjść.

-Piknik-mówi, zamykając auto, a ówcześniej wyciągając z niego koszyk.

-Piknik na boisku?-śmieję się z tego pomysłu.

-Romantycznie, prawda?

-Raczej dziwne-wzruszam ramionami.

-Jesteśmy dziwni-mówi i całuje mnie usta.

Wczoraj był jeden rozdział, dzisiaj chyba też. Przepraszam, nie mam czasu.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro