Eighty three
Postanowiliśmy wspólnie, że będę dzisiaj nocować u Harry'ego. Dlatego też teraz leżę w jego dużym, już nowym łóżku i czekam, aż wróci z łazienki. Wpatruję się w sufit, przetrawiając jeszcze raz sytuację z dzisiaj. Z jednej strony nie mogę znieść tego jak potraktowali mnie ci ludzie, z drugiej rozumiem, że martwią się o Harry'ego. Jednak mimo wszystko nie chcę, aby chłopak niszczył relację z nimi, z mojego powodu.
-Jestem już-mówi brunet, a ja spoglądam w jego stronę. Ma na sobie tylko spodnie dresowe, przez co mogę zobaczyć jego wyrzeźbioną klatkę piersiową, a jego mokre włosy dodają mu uroku. Podchodzi do mnie i siada na łóżku-O czym myślisz?-pyta, kładąc się obok mnie.
-O wszystkim-wzruszam ramionami.
-Konkretniej?-pyta, przyciągając mnie do swojego mokrego ciała.
-Fuj, mogłeś się wytrzeć-krzywię się, kiedy jego koszulka, którą mam na sobie moknie.
-Przesadzasz-całuje mnie w czoło-Mogę cię o coś spytać?
-O co?-ziewam, śpiąca.
-Masz zamiar do końca życia pracować barze?-pyta, dziwiąc mnie tym pytaniem.
-Dlaczego pytasz?
-Nie zrozum mnie źle, Lily. Uważam, że się tam marnujesz. Powinnaś rozwijać swój talent.
-Nigdy nie widziałeś moich rysunków-zauważam.
-Wierzę, że są dobre-uśmiecha się, a ja wzdycham.
-Oczywiście, że nie chcę tam pracować do końca. Tylko po prostu jeszcze nie wiem co chcę robić. Jestem młoda, a ta praca to czysty dodatek, dopóki nie wymyślę czegoś lepszego.
-Powinnaś spróbować wrócić do tego-mówi.
-Nie...ja...-staram się coś powiedzieć, ale słowa nie chcą mnie opuścić.
-Ty co?-pyta Harry.
-Pojedź jutro ze mną do mojego mieszkania, a wszystko ci wyjaśnię-rzucam krótko i odwracam się na drugą stronę, przykrywając się kołdrą. Nie chcę, żeby pytał, ani komentował moich słów. Chcę zostawić to tak jak jest, bez odpowiedzi i spróbować przygotować sie na ukazanie mu kolejnej cząstki mojego życia.
Jak myślicie co takiego ukrywa Lily? :)
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro