☆~2~☆
~Victoria~
Trening był bardzo przyjemny.Grałyśmy w siatkonoge i jak narazić wszystko było w porządku.
Po czasie jednak zaczęłam odczuwać ból w kręgosłupie. Zwolniłam trochę z tempem. Widziałam jak dziewczyny na mnie patrzą,kiedy zwijam się z bólu. Wiem,że od początku tego pragnely, bo jestem jak narazie jedną z najlepszych.
Kapitanka podeszła do mnie z tą swoją głupią miną.Obeszła do około i zaczęła się śmiać. Cicho, ale wystarczająco żebym usłyszała.
-No,no,no..widzę że kiepsko z tobą - zaczęła tą głupią rozmowę. Nie chciałam z nią rozmawiać,dlatego wróciłam do treningu nie zwracając na nią najmniejszej uwagi.
-Emma, Victoria,co wy robicie? -podszedł do nas trener.No świetnie jeszcze tego brakowało...
-Pomagam Victorii
-Ciekawe w czym -syknełam
-Victoria spokojnie - zaczął mnie uspokajać trener Michael -Emma ,powiedz mi w czym ty możesz pomóc Victorii skoro jest od ciebie ewidentnie lepsza?-o matko ,uwielbiam go
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro