☆~0,5~☆
~Victoria~
Wsiadłam do autobusu, który po raz chyba setny spóźnił się około 10 minut,z czego spóźnię się na trening.
Przepchałam się przez tłum ludzi jadących do pracy,z racji iż była 11 rano.
Trener nie lubił gdy się spóźniam ale nic na to poradzić nie mogę. Moja mama pracuje,a tata nie ma samochodu.No więc jedyne rozwiązanie to autobus i tramwaj,którego nie lubię. Tak samo pociągów.
Przez to ,że mieszkam blisko torów kolejowych widziałam dużo, bardzo dużo wypadków...eh..
W oddali zobaczyłam wolne miejsce. Przyspieszyłam trochę chcąc usiąść,ale wyprzedziła mnie ta tłusta krowa...boże ,ona nie wie co to zdrowe jedzenie?
Gdyby trener dowiedział się ,że jem same fast foody to by mnie chyba wywalił z drużyny. Przysięgam.
Na miejscu byłam 20 minut później. Zaczęłam biec. Chociaż dziś chciałam się nie spóźnić. Biegnąc zauważyłam jak chłopacy o rok starsi mają trening z koordynatorem i masażystą Harry'm Styles'em.
Ideał,nad ideałami,chociaż mój trener też nie jest niczego sobie,ale ma żonę, od niedawna,ale ma.
Pod szatnią byłam za dwie 11:30.Super,nawet nie zdążę się przebrać.
-Victoria - usłyszałam głos trenera.Jest źle...
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro