Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

5. f

a/n; 2/4

***

Wytarł pot z czoła wierzchem dłoni. Skóra go paliła, czuł się, jakby miał zaraz stanąć w ogniu i spłonąć, pozostawiając po sobie jedynie garstkę prochu. Oddychał szybko, nabierał dużo powietrza i momentami miał mroczki przed oczami. Było mu słabo, niedobrze; czuł się bardzo źle.

Po raz pierwszy sen wywołał coś więcej, niż zimny pot. Cały się trząsł i nie potrafił się uspokoić, nieważne, ile czasu spędził na próbach umiarkowania swojego oddechu czy uspokojenia bijącego z zawrotną szybkością serca.

Tak właściwie, nie pamiętał, co mu się śniło. Nie miał pojęcia, co mogłoby wprowadzić go w ten dziwny stan, kiedy lawirował na granicy jawy i snu. Chwilami myślał, że dalej śni, ale wtedy budziły go wbijane we wnętrze dłoni paznokcie. Obawiał się, że rano zastanie na ciele krwawe ślady, tak bardzo chciał się obudzić.

To, o czym śnił, było z pewnością koszmarem. Co tym razem? Spadał z wysokiego budynku, wisiał nad przepaścią czy stał na szczycie góry i patrzył w dół, chwiejąc się, jak gałązka na wietrze?

Nieważne, co to było, Minho mógłby dać sobie uciąć rękę, że tuż przed przebudzeniem się z krzykiem zobaczył błyszczące i żarzące się jak węgiel piwne oczy.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro