17. y
a/n; jak minął Wam weekend?
***
Leżał w łóżku już drugą godzinę i nie zapowiadało się na to, że w najbliższym czasie zaśnie. Irytowało go to, przewracanie się z boku na bok nic nie dawało, zaciskanie powiek i przytulanie się do poduszki również. Nie mógł nic zrobić, by wreszcie usnąć i to powoli doprowadzało go do szału.
Był zmęczony. Był wykończony dzisiejszym dniem, wciąż zły tym, czego świadkiem był w knajpce i miał ochotę udusić tego chłopaka, chociaż nawet nie wiedział, jak ma na imię. Nie rozumiał, dlaczego tak się czuł i jaki był tego powód. To również go denerwowało, wtrącając swoje trzy grosze do tej pokręconej sytuacji.
Minho zmarszczył brwi i niemalże można było zobaczyć pioruny, którymi miotały jego oczy, gdy wpatrywał się w sufit. Usilnie próbował sobie przypomnieć, dlaczego mógłby się tak zachowywać. Momentami miał wrażenie, że to bez sensu.
I o ile szukanie wyjaśnienia zajęło mu bardzo dużo czasu, odpowiedź przyszła nagle i przez to poczuł się, jakby ktoś wyrwał mu serce z piersi.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro