Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 2

Hellooooo! Jak tam się macie? Ferie? Po Feriach? Przed? Ciesze się, że historia wam się podoba. Uwierzcie mi, że wszystko się rozkręci jednak swoje trzeba wyczekać :D Przez dzisiejszą część, też trzeba przetrwać.  Więc, przedstawiam wam drugą część pierwszego rozdziału, który rozdzieliłam na dwie i dlatego jest to drugi rozdział (Ogarniacie?) hah. Nieważne, po prostu serdecznie was na niego zapraszam, mam nadzieję, że się wam spodoba :)x Jak zawsze, ogromne podziękowania dla dziewczyny, która znalazła czas, by przeczytać wpis trochę wcześniej i mnie poprawić. Jesteś wspaniała :) Jeśli macie jakieś pytania, wiecie gdzie mnie znaleźć, buziaki! :) :*   

*

Nad Londynem wsiały ciemne chmury zwiastujące deszcz. Chłodny wiatr otulał wszystkie stworzenia, które nie bały się i wynurzyły się ze swoich kryjówek. Farbowany blondyn przemierzał ulicę z gitarą na plecach i słuchawkami w uszach, poruszał głową w rytm muzyki. Jedną rękę miał schowaną w kieszeni, a drugą bawił się kluczami od domu do którego zmierzał. Wracał właśnie z lekcji muzyki, którą sam dziś prowadził. Przyjaciółka jego mamy miała córkę, która strasznie chciała nauczyć się grać. Niall zawsze był dobrym synem i kolegą, dlatego się zgodził. Miał dobre serce i tak jak jemu w dzieciństwie niczego ojciec nie potrafił odmówić, tak i on nie potrafił się komuś sprzeciwić. Oczywiście miał swój charakter, który ujawniał tylko wtedy, kiedy wymagała tego sytuacja. Z reguły był jednak bardzo spokojną osobą.  Przeskoczył kałużę, która dzieliła go od furtki domu, a następnie wszedł na ganek. Wsunął klucz w drzwi, jednak te skrzypnęły cicho i same wpuściły go do środka. Zdziwiony wszedł, zdjął z pleców gitarę, oparł ją o ścianę po czym ściągnął buty i udał się w głąb domu. W salonie dostrzegł swojego ojca. Siedział na ziemi, w ręku trzymał jakiś album ze zdjęciami, którego Niall nigdy wcześniej nie widział na oczy. A przecież często całą rodziną przeglądali albumy.

Bobby wpatrzony był w zdjęcia z Grace. Nie słyszał jak do mieszkania wszedł jeden z jego synów. Dalej przeglądał fotografie i wspominał podróż, którą kilkanaście lat temu przeżyli razem. Wybrali się razem dookoła świata. Zaczęli od Ameryki, ponieważ Bob miał jechać do pracy i nocować u swojej ciotki. Nikt nie miał o tym pojęcia, tym bardziej Grace. W życiu nie zgodziłaby się na to, żeby chłopak rezygnował  z zarobku dla niej. Problem tkwił również w tym, że nie wiedziała jak mocnym uczuciem darzył ją Horan. Każdemu z początku wydawało się, że byli bliskimi przyjaciółmi, jednak nie do końca tak było. On był zakochany w Grace, a ona w nim, jednak żadne z nich nie potrafiło tego dostrzec. Dopiero później, kiedy spędzili ze sobą przeszło dwa miesiące, poznali się na nowo i zakochali w sobie. Wtedy urzekła go inna kobieta. Nie rozumiał, jak wtedy mógł tak postąpić - zostawić ją i odejść z kimś innym. Kimś nieważnym, prawie nieznanym. Opuszkami palców przeciągnął po sylwetce dziewczyny i w tym momencie usłyszał skrzypnięcie podłogi. Odwrócił się energicznie z trzaskiem zamykając album, i zmierzył wzrokiem Nialla - swojego najmłodszego syna.

Żaden z nich nie spodziewał się, że akurat teraz się zobaczą. Nialler miał wrócić do pustego i cichego domu, by przez kolejne kilka godzin siedzieć sam. Bobby miał dziś pracować i później odebrać starszego syna. Nie spodziewał się, że już jest tak późno. Powoli wstał nie spuszczając oka z syna, trzymając za plecami nazywany przez niego „zakazanym” album.

- Tato… - Niall spokojnym głosem zaczął rozmowę, podchodząc do niego powoli – Co tam trzymasz? Pomimo, iż dobrze widział skrywany przez ojca przedmiot, chciał się upewnić. Uniósł znacząco brwi do góry, układając usta w wąską linię. Nie chciał być niemiły, kochał ojca jak nikogo innego, ale on nigdy nie wymigiwał się od pracy, więc chłopak nie rozumiał, co jeszcze robił w domu.  

– Coś się stało ? – dodał, gdy po dłuższej chwili nie usłyszał żadnej odpowiedzi. Był zdziwiony zachowaniem ojca. Tajemniczość w tym domu nie była na porządku dziennym, wszyscy wszystko sobie mówili i nie było mowy o żadnych skrywanych sekretach. Byli rodziną, dla której prawda była na pierwszym miejscu, dlatego też chłopaka zdziwiło zachowanie ojca. Skrywał coś? Jak to możliwe? Jak długo? I co to jest? Kilkanaście pytań nasuwało mu się na myśl i, co najgorsza, na żadne z nich nie mógł znaleźć odpowiedzi. 

Uważnie śledził każdy ruch taty, jednak on tylko westchnął zrezygnowanie wyciągając zza pleców album, czego Niall tak naprawdę się nie spodziewał. Sam Bobby był zdziwiony swoimi czynami, ale teraz było już za późno by coś zmieniać. Niebieskooki wziął przedmiot bardzo uważnie do ręki. Miał wrażenie, że Bob, wyrwie mu go za parę chwil i zabierze ze sobą, tam skąd go przyniósł. Nie zrobił tego jednak. Chłopak opuszkami palców przeciągnął po rogach albumu i zanim go otworzył zerknął na ojca, który usiadł na kanapie. Podążył za nim i zajął miejsce obok, dopiero wtedy odważył się by otworzyć pamiątkę na pierwszej stronie.

Jedno zdjęcie, stare, czarnobiałe, trochę zniszczone, młody mężczyzna i młoda kobieta uśmiechają się do siebie trzymając się za ręce. To nie mogła być Maura, z pewnością. Nie dlatego, że kobieta była ładniejsza niż jego mama w przeszłości, ale Bobby nigdy nie patrzył tak na Maure jak patrzył na tą dziewczynę ze zdjęcia. Niżej pod pierwszą fotografią, była jeszcze połowa zdjęcia, jakby rozerwany fragment, na którym była twarz nieznajomej. Nialler chcąc wiedzieć kim ona jest zdążył tylko wskazać na nią palcem, a jego ojciec wymówił jej imię.

- Grace – dotychczas imię to nigdy w tym domu nie padło, dlatego też chłopak wiedział, że ojciec nigdy wcześniej nie potrafił zebrać się w sobie by opowiedzieć tą historię. Może to jednak dziś. Teraz. Przy świetle słońca, w salonie, na kanapie. Oboje w pełni gotowi, ale tak naprawdę blondyn nie zdawał sobie najmniejszej sprawy, że już wiele razy, słyszał tą historię, w innej i skróconej wersji.

Ojciec łapiąc się za kark, próbował zebrać słowa, które mogłyby ułożyć się w jedną całość. To wcale nie było takie proste jak z początku mogło mu się wydawać. Przemyślenie, wytłumaczenie tego tak, by jego syn zrozumiał wszystko jak powinno być zrozumiane. Niall powoli przerzucił kolejną stronę albumu, gdzie znajdowały się cztery inne zdjęcia. Na każdym byli razem, uśmiechając się serdecznie do aparatu. Każde zdjęcie miało na dole pasek ze starannie napisaną datą i miejscem, gdzie było zrobione. Kolejna strona… I kolejna... Po chwili chłopak zauważył, że każde było robione w innym kraju. Podróż jego ojca dookoła świata nie była samotną podróżą. „Odbył ją z właśnie z Grece” – pomyślał Niall spoglądając na ojca. Wiedział, że to jest jego osobista sprawa, nie wypada naciskać, ale chciał wiedzieć, czy jego wszystkie opowiedziane historie miały też jakieś drugie dno, drugą stronę, czy była to historia jego pierwszej miłości. Historia jego i Grace.

W całkowitej ciszy zrobili sobie ciepłą herbatę z cytryną, usiedli razem jak za dawnych czasów w pokoju Niallera, który od tamtych dni niewiele się zmienił. Powiększyło się tylko łóżko, zmienił kolor ścian. Nowym przedmiotem był tutaj jedynie album ze zdjęciami z podróży. Ojciec chciał opowiedzieć mu każdy fragment historii, który został ominięty w dzieciństwie. I tak też zrobił.

Dla chłopaka wszystko stawało się dziwne, nie rozumiał dlaczego ojciec ukrywał przed wszystkimi swoją prawdziwą pierwszą miłość, a tym bardziej, nie potrafił wytłumaczyć dlaczego ukrywał ją przed Maurą. W pewnym momencie pomyślał nawet, że tata może mieć romans z Grace. Jednak powiedział mu, że stracili kontakt dawno temu, a zawsze był sam w pracy gdy wpadali do niego bez zapowiedzi, więc romans odpadał. To jednak wcale nie sprawiało, że Niall czuł się lepiej. Myślał, że wie o ojcu wszystko, zna jego każdy, nawet najmniejszy szczegół jego życia, a prawda była taka, że znał tylko wybrane fakty. To bolało. Nie było to nic strasznego, lecz młody Horan był strasznie wrażliwą osobą i każdy kto go poznał, dobrze o tym wiedział.

Niall czuł się również dziwnie ze świadomością, że gdyby owa nieznajoma kobieta nie uwiodła jego ojca, na świecie nie byłoby ani jego brata, a tym bardziej jego. Leżał już sam, na swoim łóżku, próbując myśleć o przyjemnych rzeczach jak granie na gitarze czy śpiewanie. Wyobraźnia płatała mu figle podsuwając obrazy, które mogły być częścią podróży z początku tylko dwójki przyjaciół, a z biegiem czasu pary zakochanych. Ciągle próbował zrozumieć postępowanie swojego ojca, ale nie potrafił. Dlaczego jego mama nigdy nie słyszała o tej historii? Przecież nic by się chyba nie stało? Z całą pewnością nic by się nie stało, ale nie miał zamiaru zdradzać sekretu taty. Decyzja należy do niego.

  ~  

Z racji, że Leila nigdy nie była rannym ptaszkiem a tym bardziej, że w okresie wakacyjnym,  wypadła z łóżka grubo po godzinie trzynastej. Włożyła stopy w letnie klapki i zaspana zeszła po schodach do kuchni. W całym domu  było zadziwiająco cicho, żadnych innych kroków, radia czy telewizora. Próbowała sobie przypomnieć, czy jej ojciec wspominał, że gdzieś wychodzi, ale w głowie miała tylko poranną pustkę. Jedynym odgłosem, który co jakiś czas przerywał głucho odbijającą się ciszę był jej brzuch, burcząc głośno przypominał, że powinna w końcu coś zjeść. 

Kiedy dotarła do kuchni, wstawiła czajnik na herbatę i zrobiła sobie kanapki z wszystkiego co znalazła w lodówce i na półkach w szafce. Usiadła przy jasnym stole, który ustawiony był od razu przy oknie i jedną ręką trzymając kubek z gorącym napojem a drugą kanapkę, wpatrywała się beznamiętnie za okno. Spod przymrużonych powiek uważnie śledziła krople deszczu odbijające się o parapet lub znikające w kałuży. Deszcz w Londynie był na porządku dziennym choć większość ludzi go nie znosiła. Grace zawsze powtarzała szatynce, że jeśli chcemy zobaczyć tęczę, musimy wytrwale przeczekać do końca deszczu, więc dziewczynie taka pogoda nigdy nie kojarzyła się źle, wręcz przeciwnie, uwielbiała kiedy krople spadały na jej ciało i powodowały, że przechodził ją przyjemny dreszcz.

Uniosła kubek by się napić, jednak jej ręka zaczęła drżeć, więc herbata, do której nalała ciut za dużo wody, wylądowała na stole i jej piżamie. Cicho wypowiedziała wiązankę nieprzyzwoitych słów odskakując i powalając krzesło na ziemię. Herbata była gorąca - poczuła to na własnych nogach. Wzięła szmatkę, która leżała na kaloryferze i wytarła napój, który rozlewał się swoimi ścieżkami po całym stole. Dopiero wtedy zauważyła, że przy niewielkim wazonie ze świeżymi, ulubionymi kwiatami jej matki leży niewielka karteczka zapisana pismem Johna. Zostawiając ścierkę na kranie kuchennego zlewu wzięła do ręki wiadomość i przeczytała.  

Li, pojechałem na małe zakupy. Zrobiło się pusto w naszej lodówce. Wyjdź dziś na jakiś spacer hm? Buziaki, John xx  

Przez chwilę zrobiło jej się wstyd, że to nie ona zajęła się uzupełnieniem jedzenia tylko jej ojciec, który ostatnio miał tak wiele na głowie. Włożyła kartkę do kieszeni piżamowych spodni i z kanapką w ręce ruszyła do swojego pokoju, by zaszyć się w nim na kilka następnych godzin.

Ojciec wspomniał o spacerze, jednak oboje wiedzieli, że Leila woli siedzieć w swoich czterech ścianach z komputerem. Tym razem dziewczyna miała inny plan. Usiadła na swoim łóżku, dojadła kanapkę do końca i nachyliła się, by pod łóżkiem znaleźć zapiski swojej matki. Przygryzła dolną wargę zanim odważyła się otworzyć na nowej stronie.

Po przeczytaniu kolejnego wpisu wiedziała już, co będzie robić w te wakacje. Tak, to był szalony pomysł, kompletnie nie w jej stylu. Nie tak jak wyobrażała sobie wakacje przed studiami. Z drugiej strony - życie składa się też z niespodzianek, dlaczego by nie zrobić sobie samej niespodzianki? Dopiero gdy usłyszała samochód wjeżdżający na podjazd pomyślała o tacie.                         

   ~  

Sen, który tej nocy nawiedził Nialla Horana był podróżą. Gdy chłopak obudził się rano przez  promienie słońca, które wkradły się i zatańczyły na jego twarzy, nie spodziewał się, że ten sen  zmieni jego życie. Gdy wstał i poczłapał za zapachem gofrów do kuchni już nawet go nie pamiętał. Spojrzał w stronę brata, który uśmiechnął się do niego i przesunął w jego stronę kubek z kawą.  Blondyn z uśmiechem na twarzy usiadł na krześle, zaczynając obracać kubkiem, spojrzał na zegar wiszący nad wejściem. Jedenasta. Nigdy nie był rannym ptaszkiem, jednak jeśli było wolne po co miał marnować cenny czas, który mógł wykorzystać na wiele innych przyjemniejszych rzeczy. Wolał sturlać się z łóżka, niż w nim siedzieć i nie robić kompletnie nic. Kiedy do kuchni wszedł ich ojciec Greg zaszczycił go tylko krótkim spojrzeniem. Wziąwszy ogromny łyk kawy zwrócił się do Niallera

- Hej, mały co chcesz robić w najdłuższe wakacje twojego życia? Słowa brata sprawiły, że Niall zmarszczył brwi i przestał bawić się kubkiem. No właśnie? Jakie były jego plany? Z początku nie miał kompletnie żadnych. Wyjścia ze znajomymi, gitara i pisanie, sen i jedzenie to była rutyna, nie żadne plany. O pracy nie było mowy, Niall’owi się nie spieszyło, a rodzice w tym roku, nie proponowali żadnych wyjazdów, nawet do rodzinny. W jego głowie pojawiła się pewna myśl. Szalona, niewyobrażalna, ale jednak wypowiedział ją na głos

- Chcę zwiedzić świat – przez chwilę w kuchni zapanowała cisza, ich ojciec spojrzał w stronę Niallera kompletnie zdziwiony tak samo jak Greg. Blondyn dopiero po paru chwilach zorientował się, że słowa padły na głos a nie tylko przespacerowały się po jego głowie. Zastanowił się nad tym przez chwilę, obserwując swój kubek z kawą, upił z niego duży łyk i oblizał wargi przymykając oczy. – Tak, chce zwiedzić świat. Nie będziecie mieć nic przeciwko prawda? – podniósł głowę patrząc na część swojej rodziny. Greg wpatrywał się nadal w brata myśląc, że po prostu sobie żartuje. Jego ojciec opierając się o kuchenne szafki patrzył na niego zwyczajnie, bez jakichkolwiek emocji.  Czuł, że jego syn nie żartuje. Kiedy był mały zawsze paplał jak najęty, że wybierze się w taką podróż, ale od dobrych pięciu lat nawet o tym nie pisnął. Coś w głowie mężczyzny podpowiadało mu, że była to spontaniczna decyzja po części wywołana wczorajszymi wydarzeniami. Miał wrażenie, że nawet jeśli będzie chciał, Niall nie zmieni swojego zdania.

- Porozmawiaj z mamą, ja… cóż – przerwał na chwilę, a jego starszy syn spojrzał na niego podejrzliwie – Nie mam przeciw wskazań.

Na twarzy blondyna pojawił się uśmiech.  

Skomentuj, jeśli przeczytałaś/eś, każda opinia się przyda :) 

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro