Rozdział 9
Podeszłam do niego potrząsnęłam nim.
Miv – Foxy, co ci?
Chłopak potrząsnął głową, tak jakby chciał się wyrwać z jakiegoś transu.
Fx – Co... co się stało?
Mg – W skrócie. Udawałeś psa.
Fx – Co?
Mg – Drewno. Ale tak na poważnie to więcej tego nierób.
Fx – Ale ja nawet nie wiem co robiłem.
N – O, piłka!
Wszyscy spojrzeliśmy na Tonego (N), który ją podniósł.
Fx – Piłka! Rzuć ją, rzuć!
*Znowu to samo.* Złapałam Foxyego i spoliczkowałam go, licząc, że go to ocuci. Udało się.
Fx – Za co to?
Miv – Za...
Oniemiałam, bo zauważyłam, że „coś" mu z tyłu wyrosło.
Miv – O k*rwa.
Fx – Co się stało?
Miv – Jakby ci to delikatnie powiedzieć... po prostu zobacz za siebie, bo coś ci z tyłu wisi.
Fx – Hy?
Obrócił głowę.
Fx – Aaaa!!!
Miv – Spokojnie, na pewno jest na to jakieś logiczne wyjaśnienie.
Fx – Naprawdę masz jakieś wyjaśnienie na długi, puszysty i rudy ogon? Nie sądzę.
Miv – Yyy...
Fx – Tak myślałem.
TB – Yyy... MIv...
Miv – Cicho Bon, nie teraz.
TB – Ale Miv...
Miv – Zaraz, myślę co zrobić.
TB – Miv!
Miv – Co jest takiego pilnego, że nie może zaczekać?
Mówiąc to odwróciłam się przodem do niego.
TB – To jest takie pilne.
Wskazał na swoją głowę skąd wyrastały królicze uszy.
F2 – Czy my znowu będziemy zwierzakami?
Miv – Nie wiem, ale bez względu na to co się stanie zostaniemy razem.
Wren (F2) się do mnie przytulił. Usłyszałam lekki skrzyp otwierających się drzwi. Spojrzałam w tamtą stronę, w drzwiach stał zdziwiony Romus.
Miv – O, cześć.
Powiedziałam to z lekkim trudem, bo przeszkadzały mi w tym nietoperze zęby.
Ro – Co wam się stało?
GF – Nawet najstarsi górale tego niewiedzą.
Coraz bardziej przypominaliśmy zwierzęta.
Ro – Czy wszyscy ludzie tak potrafią.
Fb – Nie, bo to iluminati!!!
Ro – Iluminati?
C – Nie słuchaj go, ma bzika na punkcie kosmitów, iluminati i w ogóle ma niezłe jazdy jak tylko słyszy o zjawiskach paranormalnych nie pamiętając, że sam wlicza się w „zjawisko paranormalne".
Ro – Skoro reszta populacji tak nie umie, to dlaczego wy tak?
M – Najprawdopodobniej dlatego, że my ludźmi tak do kończ nie jesteśmy, a w każdym razie nie byliśmy.
Odpowiedziała mu Jen (M).
Ro – Jak to nie jesteście? Co się stało, nie rozumiem.
SB – Nie rozumiesz, bo nie znasz prawdy.
Ro – Można wam jakoś pomóc?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro