Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 8

            „Miła pogawędka" trwałą jeszcze 15 minut nim nasz „przyjaciel" zemdlał.

Mg – Co on taki słaby, nie da nam się pobawić.

B – A widzisz dziada.

Miv – Czy wy też odczuwacie teraz takie hm... ciepło w środku?

Wszyscy – Tak.

NB – To co robimy?

P – Impreza!!!

Miv – Serio, głośniej już nie mogłeś?

Zapytałam z zażenowaniem.

P – Nie.

NB – Ale ja pytam na poważnie.

NMg – Może poszukamy tego drugiego kosmitka i powiemy, że kolega mu się popsuł.

NB – Tak i tak po prostu powiemy, że odpłaciliśmy się Mike'owi „pięknym za nadobne".

Miv – Tak. Powiem jedno, jeśli Mike ma chociaż trochę oleju w głowie to nie powie kto go tak urządził.

NB – W sumie...

Miv – Czyli uzgodnione.

Chodziliśmy raz tu, raz tam, aż w końcu znaleźliśmy go stojącego przy stajni.

Ro – Coś się stało?

TC – Yyy...

Miv – Yyy... powiem wprost, Mike się przewrócił i zdarł sobie ryja i nie tylko.

*Ciekawe czy to kupił.*

Ro – Gdzie on jest?

Miv – Za spa.

Kosmitek wsiadł na konia i pogalopował w tamtą stronę.

N – Yyy... to co robimy?

Miv – Jakby tu były fastfoody to bym skoczyła na kebaba.

NC – Nawet mi o tym niemów, bo mi ślinka na samą myśl cieknie.

Miv – Kebab, pizza, pączki, hot-dog, jagodnik, frytki, hamburger...

Caro (NC) zatkała mi usta.

NC – Ale ty jesteś wredna.

Zdjęłam jej dłoń z moich ust i się złośliwie uśmiechnęłam, a ona rzuciła mi mordercze spojrzenia.

TB – Spokojnie dziewczyny, Miv, co ty odpi*rdzielasz?

Miv – Yyy... staram się uśmiechnąć w obliczu tak beznadziejnego położenia.

TB – *Facepalm* Chodźmy może tam skąd przyszliśmy.

GF – Ok, ktoś jest jeszcze za?

NB – Ok.

Fx – Spoko.

Reszta po prostu kiwnęła głowami na znak zgody. Poszliśmy więc do tego pokoju w którym się obudziliśmy. W środku nadal było tak samo biało jak za pierwszym razem. Usiadłam pod ścianą i postanowiłam się zdrzemnąć, po chwili usłyszałam:

Fx – Piłka, piłka, daj mi piłkę!

Otworzyłam oczy i co widzę? Foxyego skaczącego i patrzącego się na piłkę tenisową trzymaną przez Mangle. Zachowywał się zupełnie jak pies.

Fx – Piłka, piłka, no rzuć ją!

Mangle patrzyła na niego jak na wariata. W końcu rzuciła mu ją, Foxy spojrzał w tamtą stronę i rzuciła się w pogoń na czworaka. Po dłuższej chwili dorwał ją wziął w zęby, złożył u nóg Mangle i znowu zaczął skakać.

Fx – Rzuć piłkę!

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro