Rozdział 4
Obudziłam się i co zobaczyłam... Bona... wtulającego się we mnie... jako królik... czyli zwierzę. Tak, po tym co już przeszłam to chyba nic mnie nie zdziwi.
Miv – Wstawać!!!
SB – Czego się drzesz.
Miv – No spójrz.
James (SB) zaczął się drzeć.
C – Ooo, patrzcie, jestem kurczaczkiem z KFC.
Miv – *Facepalm* Ktoś wie gdzie Jen?
M – Tu jestem.
Miv – Hahaha, słuchajcie, wiecie co ma piernik do wiatraka.
Wszyscy – ?
Miv – To samo co wiewiórka do kukły hahaha.
M – No hahaha, bardzo śmieszne.
Powiedziała sarkastycznie.
BB – Hahaha no jest.
M – Cicho być myszo jedna.
Miv – No już się nie fichaj.
Wszyscy się sobie przyglądaliśmy, każdy zamienił się w zwierzę (nie będę pisać jakie można się domyślić kto w co, na dole macie zdjęcia)
*Zaraz, zaraz, skoro jestem nietoperzem to znak, że mogę latać.*.
Miv – Pomóżcie mi wykopać wyjście.
Misiaki zaczęły odgarniać ziemię.
N – Proszę bardzo.
Wyszłam, zaczęłam machać skrzydłami, po chwili podleciałam. Kiedy zaczęłam czuć się pewniej w powietrzu poleciałam szybciej.
Miv – Latanie rządzi!
Zagapiłam się, na skutek czego mogłam się przyjrzeć z bliska drzewu, które napotkałam na swojej drodze.
Miv – Nie martwcie się, żyję.
NF – Chodźmy lepiej poszukać żarcia.
F – Nom.
Freddy zaczął się dziwnie patrzeć na Mata (NB).
NB – Nawet o tym nie myśl, nie będę twoim obiadem.
Miv – Chodźcie nad rzekę.
Gdy dotarliśmy na miejsce zaczęłam:
Miv – No misiaki i liski trza, obudźcie w sobie dziki instynkt przetrwania i złówcie kilka rybek.
Fb – Czy ja dobrze rozumiem, mamy wejść do tej lodowatej wody i próbować złowić ryby.
Miv – Nom.
Fb – Chyba cię pogrzało.
Miv – Dopiero teraz to odkryłeś?
Fb – *Facepalm*
Miv – Dobra, nie traćcie czasu.
C – A ty idziesz na robale?
Miv – Co? Ja nie! Podkradnę kawałek ryby.
Zaczęły się łowy, do wody pierwszy wszedł Will (SF). Już miał rybę w pysku, ale coś poszło nie tak i się wyrąbał. Po długim czasie w końcu zwierzaki nauczyły się łapać ryby, zjedli po trzy a mi Red (TF) złowił jedną. Poszliśmy troszku pozwiedzać las, Kubos (NF) zaczął drapać się o drzewo, Fredziaki zaczęły go papugować, nagle mała grupka osób przeszła jakieś 30 metrów obok nas, przewodnik zaczął opowiadać (Pp):
Pp – A tu widzimy matkę z młodymi...
Wszyscy zaczęliśmy się śmiać, oczywiście poza Kubosem (NF).
F3 – Mamaaaa.
NF – Uważaj z kim zaczynasz dzieciaku!
F3 – Takiś kozak? To chodź! Zaraz ci pokarze.
Nagle kiedy chłopaki mieli zacząć się okładać Mangle zepsuła całą zabawę.
Mg – Ej, ej, ej, bez takich.
NF – Dobra, ale następnym razem ci się nie upiecze!
F3 – Nie strasz, nie strasz bo się....
NF – Wal się.
I się ofochał.
P – Patrzcie! Jerzyny.
Wskazał na krzaczki. Wszyscy rzuciliśmy się na nie, zajadaliśmy się nimi przez dobry kwadrans.
GF – Ale się nażarłem.
N – Świetnie to ująłeś.
NF – To co teraz robimy?
Miv – Ja bym najchętniej dalej zwiedzała ten las.
NC – Jestem za.
Chodziliśmy sobie tam i z powrotem kiedy to napotkaliśmy samotnego wilka (W).
W – Hej koledzy...
Zwrócił się do lisiastych.
W – Podzielicie się zdobyczą?
NMg – Jaką zdobyczą?
W – No na przykład tym tam zającem.
Pokazał wzrokiem na Bona (TB).
TB – Jestem królikiem downie! Polecam atlas zwierząt za 5zeta.
W – I tak cię zjem.
TB – Idź się utop.
W – A ty...
Miv – Zamknąć ryje!
Wszyscy spojrzeli na mnie.
MIv – Nikt nikogo nie zeżre.
W – Ale dlaczego? Przecież to naturalna kolej rzeczy.
Miv – Jesteśmy ludźmi.
Wilk spojrzał na mnie z miną WTF, po czym parsknął śmiechem.
W – Hahaha, ja nie mogę, hahaha, ale śmieszne hahaha.
Pokładał się ze śmiechu.
N – My to na poważnie.
W – Ok, skoro wy jesteście ludźmi, to ja jestem pstrągiem tęczowym.
Tony (N) spojrzał na mnie porozumiewawczo, ja tylko skinęłam głową. Tony (N) złapał wilka za kark i poszliśmy nad rzekę.
TB – Papa rybko.
W – Nie, nie, ja nie cierpię wody nieeeee!
Tony (N) wrzucił go do rzeki, wilk zaczął się rzucać i krzyczeć:
W – Topie się, ratunku pomo...
Nagle spostrzegł, że woda sięga mu do kolan, teraz my pokładaliśmy się ze śmiechu.
W – No hahaha ale śmieszne.
Powiedziała sarkastycznie. Wyszedł na brzeg i się otrząsnął.
Fb – I to jak!
Wilk odszedł. Nadszedł wieczór, weszliśmy do jaskini i zasnęliśmy.
Tak wiem, nie było rozdziałów w ch długo, ale nie bijcie proszę
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro