Rozdział 35
~'Canomi~'
Szedłem właśnie koło domu Kannego, gdy nagle wyparował z niego Shadow Freddy. Podbiegł do mnie i pomiędzy wdechami i wydechami przekazał mi wiadomość.
SF – Idź zaprosić Kate na randkę.
Ca – Kto to Kate, Shadow Freddy?
SF – A, no tak ty nie znasz naszych nowych imion.
Ca – Nowych imion?
SF – To tak...
Shadow Freddy a raczej Will (SF) powiedział mi jak kto się nazywa.
SF - ...i już, nie pytaj jak ja to zapamiętałem.
Ca – Aaa, ok, a jak mi odmówi?
SF – Uwierz mi, nie odrzuci.
Ca – Ok.
Zrobiłem tak jak kazał Will (SF).
Ca – Hey Kate, chciała byś iść zemną do kina?
NMg – Ok.
~'Kate (NMg)~'
Zgodziłam się, a cóż miałam zrobić? Poszliśmy do tego kina i co gorsza na komedię romantyczną. W połowie filmu Canomi udawał, że się przeciąga przez co objął mnie ramieniem. *Will (SF) powiedział, że mam iść z nim na randkę, nie wspominał o obściskiwaniu się. Muszę się od niego jakoś uwolnić.* Wstałam.
Ca – Gdzie idziesz?
NMg – Do toalety.
Poszłam tam i przemyłam twarz zimną wodą, spojrzałam lustro. *Nie spękam, nie dam satysfakcji Willowi, wytrzymam.*. Wróciłam.
Ca – Co tak długo?
NMg – Coś mnie zatrzymało.
Niebawem film się skończył, wyszliśmy.
Ca – Idziemy jeszcze na lody?
*Muszę coś szybko wymyślić.*
NMg – Nie, idę gdzieś z Willem.
*Fiu, było blisko, mam nadzieję, że to kupił.*
Ca – Ok, a może w sobotę?
NMg – Zobaczymy.
*Uwolniłam się od niego.*. Wróciłam do domu *Ja dam Willemu popalić.*.
~'Miv~'
Szłam do Reda (TF), zobaczyć jak mu idzie. Na korytarzu zobaczyłam Jenefer (M).
Miv – Hej, jak się trzymasz?
M – Wiesz ty co, wariuje bez tej jak ty to mówisz „wnerwiającej" muzyczki z Music Box'a.
Miv – Spytaj Kannego, może ma coś podobnego.
M – Ok, dobry pomysł.
Jenefer (M) pognała w bliżej nieokreślonym kierunku a ja weszłam do pokoju. Na łóżku siedział Red (TF).
Miv – Jak ci idzie?
TF – A ok, już kończę, zostałaś mi tylko ty, Fredziaki i Tobi (P).
Miv – Ile ci jeszcze zejdzie?
TF – Do wieczora zdążę.
MIv – Ok, to ja lecę po książki.
Poszłam do Kannego.
K – Hej, co tam?
Miv – Ok, chodź idziemy po książki do szkoły.
K – Dobra.
Miv – Poczekaj jeszcze jedna rzecz... Freddy, Bon (TB), James (SB), Trawis (S)!
F, TB, SB, S – Co!
Miv – Drewno! Przychodzić mi tu raz, dwa, pięć!
Przyszli a raczej przybiegli.
F – Co jest?
Miv – Idziemy po książki.
S – To po co ja?
Miv – Ty będziesz tragarzem, zresztą jak reszta.
Poszliśmy. W sklepie powitała nas moja znajoma pani sprzedawczyni (PS).
PS – Dzień dobry, dawno cię nie widziałam Miv.
Miv – Dzień dobry, byłam za granicą.
PS – Co potrzebujesz?
Miv – Książki do szkoły, bo jeśli dobrze liczę to za tydzień się zaczyna.
Kupiliśmy co potrzeba i wróciliśmy do domu cali zziajani ale szczęśliwi. Po krótkim odpoczynku rzekłam do Trawisa (S):
Miv – Powiedź wszystkim że jak co to w szkole mają mówić że jesteśmy z USA.
S – Ok, przekażę dalej.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro