Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 32

            Otworzyłam oczy *Ale chwila, coś tu nie gra, czy ja nie powinnam nie żyć?*. Po chwili usiadłam, byłam w tej samej pizzerii gdzie wszystko się działo. Zobaczyłam strażników nocnych i wybudzającą się ekipę, ale byli jacyś inni, byli ludźmi (TA DA DAM i co zatkało kakało).

Miv – Co... się stało?

Kanny podbiegł do mnie.

K – Miv!

Miv – To powiesz mi co się stało?

~'Kanny~'

Wszyscy opadli z sił i po chwili ich kostiumy zaczęły się rozpadać. Zrobiłem wielkie oczy i szturchnąłem Jeremiego.

J – Co?

Pokazałem palcem na Miv.

J – Wat! Kanny, co tu się dzieje?

K – Skąd mam wiedzieć, jestem tak samo „zielony" jak ty.

Strój się całkowicie rozpadł a Miv powoli zaczęła się budzić, podbiegłem do niej.

~'Miv~'

K - ... i to już właściwie koniec.

Podeszłam do Bona, przytuliłam się do niego, on otworzył oczy.

TB – Wygodnie ci?

Zaśmiałam się.

TB – A jak to, że my żyjemy?

Miv – A „wacław" wie (pozdro dla roskminiających).

Bon w ludzkiej wersji wyglądał „mrał", miał piękne zielone oczy, proporcjonalny nos, średniej wielkości usta i długie blond włosy, był ubrany na niebiesko. Po chwili zauważyłam, że każdy jest ubrany w rzeczy które kolorem przypominają kostium. Spojrzałam na Springtrapa, był strasznie poobijany, z resztą wszystkie Nightmare'y, Fredziaki, Plushi i Fredbear również.

M – Co się stało?

Marionetka siedziała na podłodze trzymając się za głowę, podeszłam do niej i położyłam jej rękę na ramieniu. Przyjrzałam się jej dokładnie, miała brązowe tęczówki, krótkie czarne włosy, dość duże usta, zadarty nos i lekko wystające kości policzkowe. Jednym słowem super.

Miv – Jesteśmy wolni.

Uśmiechnęłam się do niej, odwzajemniła uśmiech.

P – Aaaaaaa!

Miv – Co się stało?!

P – Co mi się przyczepiło do metalu?!

Podeszłam do niego.

Miv – To tylko skóra, jesteśmy znowu ludźmi.

P – ?

Miv – Uprzedzam pytanie, nie mam pojęcia jak to się stało.

Ledwo Plushtrap zebrał się z gleby a już wziął Fredziaki pod „pachę" i bawił się z nimi w berka.

Miv – Więc co robimy?

NB – No właśnie.

K – Po pierwsze musicie gdzieś mieszkać.

Miv – No tak.

Kanny wymienił porozumiewawcze spojrzenia z Jeremim.

K – Możemy wziąć was do...

Nie dokończył bo tylnym wejściem z buta wjechał Canomi.

Ca – Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie.

Chłopak zobaczył nas i wielce się zdziwił.

Ca – Co jest? A tak poza tym to ulalaaaa.

Patrzył na Nightmare Mangle.

NMg – No co?

Canomi szczerzył się jak głupi do sera dopóki Jeremi nie szturchnął go łokciem.

Ca – Co? Gadzie? Jak?

J – Zachowuj się.

Ca – A dobra, już. A tak właściwie to co tu się...

Miv - ...dzieje? My sami nie wiemy.

Ca – Aaa. A co to za anioł.

Szepnął.

Miv – Jeśli już to anioł ciemności, Nightmare Mangle.

Ca – Ahh, Nightmare Mangle, jakie piękne imię.

Miv – Czy ty się dobrze czujesz?

Ca – Jestem w 7 niebie.

Miv – *Facepalm* A wracając do rozmowy z Kannym to...

K – A, mówiłem, że z Jeremim możemy wziąć was do siebie.

Miv – A, jeszcze jedno, kto idzie zatrudnić się tu jako nocny strażnik?

Chica rzuciła we mnie pomidorkiem, którego właśnie jadła. Wszyscy zaczęli się śmiać.

Miv – Dzięki.

C – Niema sprawy.

Ca – Spotkamy się jeszcze?

Miv – Na pewno.

Wszyscy wyszliśmy tylnym wyjściem.

J – To jak będzie, kto idzie zemną?

K – Ja mogę wziąć trochę więcej bo mam duży dom.

J – Ok.

NF – Może Miv rozdzieli, to jej rola.

S – Zgadzam się.

Miv – Noto tak Toy'e, Nightmare'y, Fredziaki, Fredbear, Marionetka i ja idziemy do Kannego, reszta do Jeremiego. Pasuje?

Wszyscy – Nom.

Rozeszliśmy się. Kilkaset metrów od pizzerni stał dom... willa Kannego.

Miv – Chłopie! Gdzie żeś ty się tego dorobił?!

K – Mój tata ma firmę i czerpie z niej niezłe zyski.

Stałam tak z otwartą gębą dopóki Bon nie machnął mi ręką przed oczami mówiąc przy tym:

TB – Ziemia do Miv, halo, odbiór.

Miv – A, tak, jasne.

TB – Coś się tak zapatrzyła?

Miv – Aaaa, nic.

K – Dobra, chodźcie, pokarzę wam wasze pokoje.

I poszliśmy, Kanny oprowadził nas po domu, z tego co zauważyłam willa ma 2 piętra, 4 duże sypialnie, 2 wypasione łazienki, salon z kinem domowym i w pełni wyposażoną kuchnię, o grillu i basenie nie wspominając.

K – To idźcie, 3 sypialnie są wasze, w szafach macie koce i karimaty.

Wszyscy – Ok.

Miv – To co robimy?

TB – Skoro są 3 sypialnie nasze to trzeba się dobrać po 5 osób.

Bon złapał mnie za rękę, to samo zrobił Nightmare Bonnie z Tochi.

N – Co wy na to, żeby Miv znowu nam poprzydzielała pokoje?

Fb – Nom.

*Trzymajcie mnie bo zaraz go uduszę. Dlaczego ciągle ja?*

N – Miv?

Miv – Co?

N – No rozdzielaj.

Miv – No dobra. To tak Fredziaki, Nightmare Freddy, Nightmare Foxy i Nightmare Mangle wy weźcie największą sypialnie, Nighymare Bonnie, Tochi, Nightmare, Fredbear i Nightmare Chica, wy razem, a cała reszta do 3 może być?

Wszyscy – Ok.

Rozeszliśmy się do sypialni, już było po 6 ale wszyscy byliśmy zmęczeni.

Miv – Ok, kto śpi na łóżku?

Cisza.

Miv – Jest ktoś chętny?

Cisza.

Miv – Dobra, mam to gdzieś biorę karimatę i idę spać na podłodze.

Położyłam się na podłodze przy drzwiach (tak, żeby można je było otworzyć) z myślą *Ciekawe czy Nightmare Foxy „okupoje" szafę?*. Zasypiałam, w jednej chwili poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Nie chciało mi się odwracać więc zasnęłam.

~'Golden Freddy~'

Jeremi oprowadzał nas po swoim domu, miał 2 piętra, 3 sypialnie w tym jedna jego, 2 łazienki, kuchnie i salon.

J – No, koniec wycieczki, lećcie do sypialni.

Jak powiedział tak zrobiliśmy.

GF – Dobra, to kto śpi w jednym pokoju z Balloon Boyem?

BB – Ej!

GF – No co? Nie moja wina, że jesteś taki wkurzający.

S – Proponuje po staremu, czyli Freddy, Bonnie, Chica, Foxy i ty w jednej, a my w drugiej.

GF – Spoko.

Reszta – Ok.

Poszliśmy do pokoi, pierwsze co to Foxy zajął całe łóżko dla siebie, po chwili podeszła do niego Chica i zepchnęła go.

Fx – Ej no!

C – Trzeba się dzielić.

Zaśmiała się, ale ja miałem to wszystko w nosie, walnąłem się przy szafie i zasnąłem.


To jednak nie koniec^^

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro