Rozdział 32
Otworzyłam oczy *Ale chwila, coś tu nie gra, czy ja nie powinnam nie żyć?*. Po chwili usiadłam, byłam w tej samej pizzerii gdzie wszystko się działo. Zobaczyłam strażników nocnych i wybudzającą się ekipę, ale byli jacyś inni, byli ludźmi (TA DA DAM i co zatkało kakało).
Miv – Co... się stało?
Kanny podbiegł do mnie.
K – Miv!
Miv – To powiesz mi co się stało?
~'Kanny~'
Wszyscy opadli z sił i po chwili ich kostiumy zaczęły się rozpadać. Zrobiłem wielkie oczy i szturchnąłem Jeremiego.
J – Co?
Pokazałem palcem na Miv.
J – Wat! Kanny, co tu się dzieje?
K – Skąd mam wiedzieć, jestem tak samo „zielony" jak ty.
Strój się całkowicie rozpadł a Miv powoli zaczęła się budzić, podbiegłem do niej.
~'Miv~'
K - ... i to już właściwie koniec.
Podeszłam do Bona, przytuliłam się do niego, on otworzył oczy.
TB – Wygodnie ci?
Zaśmiałam się.
TB – A jak to, że my żyjemy?
Miv – A „wacław" wie (pozdro dla roskminiających).
Bon w ludzkiej wersji wyglądał „mrał", miał piękne zielone oczy, proporcjonalny nos, średniej wielkości usta i długie blond włosy, był ubrany na niebiesko. Po chwili zauważyłam, że każdy jest ubrany w rzeczy które kolorem przypominają kostium. Spojrzałam na Springtrapa, był strasznie poobijany, z resztą wszystkie Nightmare'y, Fredziaki, Plushi i Fredbear również.
M – Co się stało?
Marionetka siedziała na podłodze trzymając się za głowę, podeszłam do niej i położyłam jej rękę na ramieniu. Przyjrzałam się jej dokładnie, miała brązowe tęczówki, krótkie czarne włosy, dość duże usta, zadarty nos i lekko wystające kości policzkowe. Jednym słowem super.
Miv – Jesteśmy wolni.
Uśmiechnęłam się do niej, odwzajemniła uśmiech.
P – Aaaaaaa!
Miv – Co się stało?!
P – Co mi się przyczepiło do metalu?!
Podeszłam do niego.
Miv – To tylko skóra, jesteśmy znowu ludźmi.
P – ?
Miv – Uprzedzam pytanie, nie mam pojęcia jak to się stało.
Ledwo Plushtrap zebrał się z gleby a już wziął Fredziaki pod „pachę" i bawił się z nimi w berka.
Miv – Więc co robimy?
NB – No właśnie.
K – Po pierwsze musicie gdzieś mieszkać.
Miv – No tak.
Kanny wymienił porozumiewawcze spojrzenia z Jeremim.
K – Możemy wziąć was do...
Nie dokończył bo tylnym wejściem z buta wjechał Canomi.
Ca – Tak łatwo się mnie nie pozbędziecie.
Chłopak zobaczył nas i wielce się zdziwił.
Ca – Co jest? A tak poza tym to ulalaaaa.
Patrzył na Nightmare Mangle.
NMg – No co?
Canomi szczerzył się jak głupi do sera dopóki Jeremi nie szturchnął go łokciem.
Ca – Co? Gadzie? Jak?
J – Zachowuj się.
Ca – A dobra, już. A tak właściwie to co tu się...
Miv - ...dzieje? My sami nie wiemy.
Ca – Aaa. A co to za anioł.
Szepnął.
Miv – Jeśli już to anioł ciemności, Nightmare Mangle.
Ca – Ahh, Nightmare Mangle, jakie piękne imię.
Miv – Czy ty się dobrze czujesz?
Ca – Jestem w 7 niebie.
Miv – *Facepalm* A wracając do rozmowy z Kannym to...
K – A, mówiłem, że z Jeremim możemy wziąć was do siebie.
Miv – A, jeszcze jedno, kto idzie zatrudnić się tu jako nocny strażnik?
Chica rzuciła we mnie pomidorkiem, którego właśnie jadła. Wszyscy zaczęli się śmiać.
Miv – Dzięki.
C – Niema sprawy.
Ca – Spotkamy się jeszcze?
Miv – Na pewno.
Wszyscy wyszliśmy tylnym wyjściem.
J – To jak będzie, kto idzie zemną?
K – Ja mogę wziąć trochę więcej bo mam duży dom.
J – Ok.
NF – Może Miv rozdzieli, to jej rola.
S – Zgadzam się.
Miv – Noto tak Toy'e, Nightmare'y, Fredziaki, Fredbear, Marionetka i ja idziemy do Kannego, reszta do Jeremiego. Pasuje?
Wszyscy – Nom.
Rozeszliśmy się. Kilkaset metrów od pizzerni stał dom... willa Kannego.
Miv – Chłopie! Gdzie żeś ty się tego dorobił?!
K – Mój tata ma firmę i czerpie z niej niezłe zyski.
Stałam tak z otwartą gębą dopóki Bon nie machnął mi ręką przed oczami mówiąc przy tym:
TB – Ziemia do Miv, halo, odbiór.
Miv – A, tak, jasne.
TB – Coś się tak zapatrzyła?
Miv – Aaaa, nic.
K – Dobra, chodźcie, pokarzę wam wasze pokoje.
I poszliśmy, Kanny oprowadził nas po domu, z tego co zauważyłam willa ma 2 piętra, 4 duże sypialnie, 2 wypasione łazienki, salon z kinem domowym i w pełni wyposażoną kuchnię, o grillu i basenie nie wspominając.
K – To idźcie, 3 sypialnie są wasze, w szafach macie koce i karimaty.
Wszyscy – Ok.
Miv – To co robimy?
TB – Skoro są 3 sypialnie nasze to trzeba się dobrać po 5 osób.
Bon złapał mnie za rękę, to samo zrobił Nightmare Bonnie z Tochi.
N – Co wy na to, żeby Miv znowu nam poprzydzielała pokoje?
Fb – Nom.
*Trzymajcie mnie bo zaraz go uduszę. Dlaczego ciągle ja?*
N – Miv?
Miv – Co?
N – No rozdzielaj.
Miv – No dobra. To tak Fredziaki, Nightmare Freddy, Nightmare Foxy i Nightmare Mangle wy weźcie największą sypialnie, Nighymare Bonnie, Tochi, Nightmare, Fredbear i Nightmare Chica, wy razem, a cała reszta do 3 może być?
Wszyscy – Ok.
Rozeszliśmy się do sypialni, już było po 6 ale wszyscy byliśmy zmęczeni.
Miv – Ok, kto śpi na łóżku?
Cisza.
Miv – Jest ktoś chętny?
Cisza.
Miv – Dobra, mam to gdzieś biorę karimatę i idę spać na podłodze.
Położyłam się na podłodze przy drzwiach (tak, żeby można je było otworzyć) z myślą *Ciekawe czy Nightmare Foxy „okupoje" szafę?*. Zasypiałam, w jednej chwili poczułam, że ktoś mnie obejmuje. Nie chciało mi się odwracać więc zasnęłam.
~'Golden Freddy~'
Jeremi oprowadzał nas po swoim domu, miał 2 piętra, 3 sypialnie w tym jedna jego, 2 łazienki, kuchnie i salon.
J – No, koniec wycieczki, lećcie do sypialni.
Jak powiedział tak zrobiliśmy.
GF – Dobra, to kto śpi w jednym pokoju z Balloon Boyem?
BB – Ej!
GF – No co? Nie moja wina, że jesteś taki wkurzający.
S – Proponuje po staremu, czyli Freddy, Bonnie, Chica, Foxy i ty w jednej, a my w drugiej.
GF – Spoko.
Reszta – Ok.
Poszliśmy do pokoi, pierwsze co to Foxy zajął całe łóżko dla siebie, po chwili podeszła do niego Chica i zepchnęła go.
Fx – Ej no!
C – Trzeba się dzielić.
Zaśmiała się, ale ja miałem to wszystko w nosie, walnąłem się przy szafie i zasnąłem.
To jednak nie koniec^^
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro