Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Rozdział 31

~'Canomi~'

*Coś mi tu śmierdzi, lepiej pójdę z nimi.* Dotarłem do tej pizzerii zajrzałem przez okno i zobaczyłem, że wszyscy są w środku, Miv gdzieś dzwoniła. Po skończonej rozmowie Toy Bonnie podszedł do niej i ją przytulił.

K – Co ty tu robisz?!

Jakiś mężczyzna odwrócił mnie.

Ca – Nic proszę pana.

K – No ja myślę.

Uciekłem, schowałem się za budynkiem i co zobaczyłem? Zobaczyłem jak ten sam osobnik wchodzi do pizzerii tylnym wejściem. Odczekałem chwilę po czym złapałem za klamkę i zdziwiłem się bo drzwi były otwarte. Wszedłem (Dziękuje pani od polskiego, że tak zwraca uwagę na poprawną wymowę, przydało się.) do środka. Słyszałem rozmowę.

~'Miv~'

K – Miv, co się stało?

Miv – Gdzie Jeremi?

K – Odpowiedz mi.

Miv – Odpowiem jak przyjdzie Jeremi.

K – Ahh, przyjdzie zaraz.

~'Jeremi~'

Wszedłem tylnym wejściem i co widzę? Widzę jakiegoś chłopaka, który podsłuchuje. Obróciłem go przodem do mnie, on się przestraszył.

J – Co ty tutaj robisz?

Ca – Ja... nic, przyszedłem tu za kolegami.

J – Kłamiesz!

Usłyszałem głos zza ściany:

Miv – Jeremi? Czy to ty!

Wyszedłem zza rogu.

~'Miv~'

Jeremi wyszedł zza rogu, razem z... Canomim? Chłopak uśmiechnął się i pomachał do mnie.

Miv – Canomi, prosiła cię, żebyś za nami nie szedł.

Ca – Nic takiego nie mówiłaś.

Miv – Nosz trudno, Jeremi puść go, Canomi idź do domu.

Ca – Nie! Wytłumaczcie mi wreszcie o co chodzi?!

Westchnęłam.

Miv – Dobra, jak starczy czasu to Marionetka tobie opowie a jak nie to jeden ze strażników.

K – Ale jak to jak starczy czasu?

Miv – To już koniec naszej przygody, legenda głosi, że jak minie rok od śmierci Mike'a, to nasze dusze zostaną uwolnione.

J – Że co proszę?!

Miv – Czas mija za godzinę.

Ca – Ale, o co chodzi?

Miv – Marionetka, mogła byś?

M – Zaczęło się to w drugiej placówce...

I Mari opowiedziała mu wszystko od początku do końca.

M – ... i tak to było.

Ca – Ale... ale jak to?

Miv – Tak to.

Podeszłam do niego i położyłam mu rękę na ramieniu.

Miv – Słuchaj, nie łam się, idź i korzystaj z życia. Chłopcy odprowadźcie go do drzwi.

Jeremi i Kanny wystawili go za drzwi, ja rzuciłam się na szyję Kannemu.

K – Nigdy cię nie zapomnę.

Uśmiechnęłam się smutno. Wszyscy się pożegnaliśmy, ustawiliśmy się w kółku i złapaliśmy się za ręce. Ja trzymałam Marionetkę i Bona, dwie osoby, które były od początku zemną. Widziałam jak po kolei każdy upada na ziemię, wkrótce ja też upadłam.






















...






















...





















Koniec?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro