Rozdział 28
Wielkanoc za pasem
Miv – Za chwilę Wielkanoc!
Wydarłam się na całe gardło.
Fb – Czego się drzesz!
MIv – Głuchy jesteś czy co! Odpowiedź jest w mojej poprzedniej wypowiedzi.
BB – Hi! Hello!
Miv – No cześć.
BB – Czy dobrze słyszałem, że wspomniałaś o Wielkanocy?
Miv – Nom, zaraz będziemy malować jajka.
Poszłam do kuchni gdzie spotkałam Chice.
Miv – Cześć.
C – Hej, słyszałam, że przygotowujemy Wielkanoc.
Miv – Nom, a co?
C – Mam 30 jajek więc starczy dla każdego.
Miv – Ok.
Zaczęłam szukać jakiegoś naczynia żeby je ugotować.
Miv – Chica?
C – Hmm?
Miv – Gdzie trzymasz garnki?
C – W górnej półce.
Miv – Ok.
Sięgnęłam garnek i ugotowałam jajka. Kiedy były już gotowe do malowania znowu wydarłam się na całe gardło:
Miv – Wszyscy raz dwa pięć zbiórka w kuchni!
Zrobili co kazałam.
N – Pali się coś czy jak?
Miv – Nic się nie pali tylko malujemy jajka.
N – ?
Miv – Wielkanoc głąbie... nie słyszałeś jak się wydarłam na całe gardło?
N – Aaa.
Miv – *Facepalm* Dobra, tam macie jajka, a w salonie leżą farby i pędzelki, chyba nie muszę nic więcej mówić, a jak komuś się nie chce to: A) spyta się czy ktoś chce pomalować jego jajko, B) jak nikt nie chce to moczy w barwniku.
Pokazałam torebkę z czerwonym i niebieskim barwnikiem, które znalazłam w szafce. Zgodnie z instrukcją wszyscy poszli do salonu i zajęli się malowaniem, ja również wzięłam jedno jajko i pomalowałam je na biało a następnie z jednej strony namalowałam na nim las. Namalowanie tego „arcydzieła" zajęło mi pół godziny, po tym czasie poszłam podejrzeć co robią inni. Z tego co zobaczyłam to tak: Fredziak1 narysował Ziemię, Fredziak2 zająca wielkanocnego, Fredziak3 jajko? Dobra, nie wnikam. Kontynuując, Plushtrap baranka, Springtrap namalował cały koszyk, Fredbear koguta, Nightmare z ciągnął od Fredziaka2. Nightmare Fredddy pomagał dzieciakom a swoje jajko zafarbował na niebiesko, Bonnie również jojka lecz on dołożył barwinki, Tochi Cupcaka. Podszedł do mnie Bon i pokazał mi pisankę, na której widniał napis „love" oraz wielkie, czerwone, serce. Podeszłam bliżej i złożyłam pocałunek na jego rumianym policzku, on zachichotał i pocałował mnie w usta.
SF – Yyymmm.
Shadow Freddy chrząknął.
TB – No co?
Pokazał wzrokiem na gapiące się na nas animatroniki. Spaliłam buraka, z resztą Bon też.
Miv – Tochi, skończyłaś?
TC – Nom.
Miv – To chodź, zrobimy babkę Wielkanocną.
TC – Ok.
Po 20 minutach ciasto było gotowe, włożyłyśmy je do piekarnika.
TC – Słuchaj, ja popilnuje ciasta a ty jak chcesz to idź „popilnować" reszty.
Obie zaczęłyśmy się śmiać.
Miv – Hahaha tak, bo dzieci bez mamy sobie nie poradzą.
Na co wybuchnęłyśmy jeszcze większym śmiechem.
Miv – Dobra, to cześć.
TC – Pa.
Poszłam do salonu gdzie zobaczyłam już gotowe jajka, równo ułożone w koszyku.
P – To co dalej?
Miv – Yyyy, resztą to ja się zajmę, trzeba tylko przygotować kilka rzeczy.
P – Ok.
Wzięłam koszyk z powrotem do kuchni a tam nadal siedziała znudzona Tochi.
Miv – Masz może jakieś kieliszki albo coś?
TC – Mam.
Wstała podeszła do jednej z szafek i wyciągnęła z niej kieliszki.
TC – Proszę.
Miv – Dziena, chrzan jest w lodówce?
TC – Nom.
Miv – Ok.
Wyjęłam go z lodówki i nałożyłam odrobine do kieliszka, to samo zrobiłam z solą. W koszyku znalazł się również Plushtrap...
MIv – Plushi wyłaź mi z koszyka, nie wybywasz z tej pizzerii koszykiem pośpiesznym.
P – Dlaczego się nieudało, przecież to był genialny plan.
Miv – Nie marudź, przynieś lepiej tą przytulankę królika.
Plushi westchnął i sobie poszedł. Kontynuując, babka, która właśnie się upiekła, chleb oraz salami bo zabrakło normalnej wędliny. Mieliśmy jeszcze dużo czasu do rana więc postanowiłam poczytać sobie komiksy z fnaf'a, tak kiedy stałam się jedną z nich zostałam jeszcze większą maniaczką tej gry. Przypadek? Nie sądzę.
Miv – Hłehłehłe.
Zachichotałam. Wzięłam laptop i weszłam w grafikę z komiksów kiedy uświadomiłam sobie jedną rzecz: *Po co mam męczyć swój wzrok, kiedy ktoś może mi to przeczytać (Hahaha szczyt lenistwa).*. Odtworzyłam sobie filmik po polsku, ale był bardzo krótki więc postanowiłam popatrzeć czy niema jakiś innych. Niebyło tego zbyt wiele, za to natrafiłam na filmik z czeskim „lektorem" *Jak nie spróbuję nie będzie zabawy.*. Zaczęłam przysłuchiwać się dokładnie słowom wypowiadanym po czesku, brzmiał podobnie jak polski więc wiele z tego rozumiałam, a co nie zrozumiałam to doczytałam po angielsku. Nagle wszedł Springtrap.
S – Co ty, uczysz się czeskiego?
Miv – Nie.
S – Mam pytanie, czy ty czasem nie masz dość tego wszystkiego?
Miv – Nie.
S – Aha.
Wyszedł. Słuchałam tego do rana w właściwie do dziewiątej, właśnie ta godzina jest dobra na „prośby od przyjaciela", zadzwoniłam do Kannego.
K – Halo?
Miv – Hej Kanny, mam pytanie.
K – Well?
Miv – Czy idziesz poświęcić swój koszyk do kościoła?
K – Nom.
Miv – A weźmiesz i nasz?
K – Ok, za chwilę będę.
Po dziesięciu minutach usłyszałam walenie do drzwi, otworzyłam je.
Miv – Hej, dzięki za przysługę.
K – Ok, niema sprawy, daj koszyk zmywam się i za pół godziny jestem z powrotem.
Miv – Ok.
Dzień minął nam szybko, w międzyczasie wpadł do nas Jeremi, pogadaliśmy z nim troszku i o czwartej nad ranem poszedł (przyszedł o drugiej), wtedy to postanowiliśmy zjeść śniadanko.
Miv – Mmm, jak ja dawno jajek nie jadłam.
TC – A skoro my jesteśmy kurczakami i jamy jajka, to czy to nie podchodzi pod kanibalizm?
NC – Walić to.
Odpowiedziała obojętnie Nightmare Chica. Śniadanko wszystkim smakowało, na tym zakończyła się nasza przygoda z Wielkanocą, ale wiadomo przecież co jest po Wielkanocy.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro