Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

Roydyia 30

Dzień końca

Wszyscy (prócz Marionetki, znaczy ona siedziała w swoim Misic Box) siedzieliśmy w salonie (pizzeria była już zamknięta) i każdy był pochłonięty rozmową, nagle Marionetka wyszła z pozytywki i powiedziała smutno:

M – To już dziś.

GF – Co dziś?

M – Noc rozstania.

GF – A, no tak.

Posmutnieliśmy, wszystkie rozmowy ucichły.

Miv – Czyli... to już koniec?

M – Obawiam się, że tak.

Miv – Hej, roboty mamy jeszcze całą noc. Nie?

S – Jeśli mnie pamięć nie myli to tak.

Wtrącił Springi. Wszyscy się troszkę ożywili.

Mg – To co robimy?

P – Coś szalonego!

F3 – I... zwariowanego!

F1 – Czyli konkretnie co macie na myśli?

P, F3 – Wypad na miasto!

Miv – Ej, dzieci, przecież nie możemy wyjść tak o, na miasto. Ludzie się będą gapić.

P – A niech się gapią, skoro to już rozstanie to i tak już nam nikt nic nie zrobi.

SB – W sumie co racja to racja.

Miv – Dobra, to idziemy na miasto czy nie?

Wszyscy – Ok.

Miv – Ahoj przygodo!

Wyszliśmy z pizzerni, było już dosyć ciemno ale na szczęście przyuliczne lampy oświetlały nam drogę do centrum. Gdy tam doszliśmy zobaczyliśmy coś niezwykłego a mianowicie zlot miłośników fnaf'a. Normalnie mnie zatkało wszyscy byli poprzebierani za animatroniki oraz za strażników nocnych. Zebrało mi się na śmiech.

Miv – Widzicie to co ja widzę, czy to tylko moja wyobraźnia?

Wszyscy – Widzimy.

Miv – A myślicie to co ja myślę?

NFx – Zależy co myślisz.

Miv – *Facepalm* Przyłączymy się do tych przebierańców?

Wszyscy – Tak.

Miv – Tylko umowa, trzymamy się razem i przed 6 musimy być w pizzerni.

Wszyscy – Ok.

Próbowaliśmy wtopić cię w tłum, ale jakoś nam nie wychodziło bo się ludzie gapili *A mówiłam? Mówiłam.*. Nagle jakiś nastolatek (Ca) zrobiony na Purple Guy'a podszedł do nas.

Ca – Super kostiumy, gdzie kupiliście?

Wymieniliśmy porozumiewawczo spojrzenia.

Miv – Nasz „kumpel" nam zrobił.

Ca – A, gdzie moje maniery, jestem Canomi.

MIv – Miło mi, Miv.

Podał mi rękę.

Ca – A za kogo ty się przebrałaś?

Wtedy przypomniało mi się, że mojej postaci niema w grze.

Miv – Yyy... za tą dziewczynę, która pomogła dziecku.

Ca – Suuuper!

Miv – A o co chodzi w tych spotkaniach?

Ca – Chodzimy po mieście w celi znalezienia maskotek z gry. Ej, a wy to czasami nie jesteście ci od przeróbek, no wiecie od tych filmików?

GF – Nom.

Ca – Ale ekstra! Dacie autograf?

Spojrzeliśmy po sobie.

Miv – A od kogo chcesz?

Ca – Od wszystkich.

F – Ok.

Ca – Macie.

Podał nam długopis.

Ca – Podpiszecie się na kostiumie?

SF – No jasne.

I po kolei podpisywaliśmy się na kostiumie kolegi.

Ca – Dzięki, mogę z wami poszukać tych pluszaków?

Znowu wymieniliśmy porozumiewawcze spojrzenia.

F – Nom.

Ca – Jejjjjjj! A pokarzecie twarze?

M – To niestety niemożliwe.

Ca – Dlaczego?

S – Koniec pytań.

Warknął Springtrap.

Ca – Dobra, już dobra.

Szliśmy, ja rozmawiałam z Canomi.

Ca – Co on taki drażliwy?

Miv – Wiesz... to trudny temat i... lepiej o tym nie rozmawiać.

Dochodziła piąta, mieliśmy już prawie wszystkie pluszaki.

Miv – No ekipa, zbieramy się.

Ca – Gdzie?

Miv – Słuchaj... trzymaj te „miśki" i leć znaleźć pozostałe.

Ca – Coście wszyscy tak posmutnieli?

Miv – Ta informacja jest tajna.

Odwróciłam się i poszłam razem z całą ekipą do pizzerni, tam zadzwoniłam do Kannego:

Miv – Cześć Kanny.

K – No cześć, co jest?

Miv – Przyjdź, tylko szybko, a i zadzwoń do Jeremiego.

K – Ale o co chodzi?

Miv – Wszystkiego dowiesz się na miejscu.

K – Ale...

Kanny nie dokończył bo się rozłączyłam.

TB – I jak, przyjdą?

Miv – Chyba tak.

Bon mnie przytulił.

~'Canomi~'

*Coś mi tu śmierdzi, lepiej pójdę z nimi.*


Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro