Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

🌹SEVEN🌹


Jin obudził się gwałtownie. Jego czoło płonęło, bluzka od piżamy przykleiła się do nagiej klatki piersiowej, a jego ciałem wstrząsały dreszcze. Seok przytulił do siebie swoje kolana i zamknął oczy. Było już dawno po dwunastej i powinien być w pracy. Ale nie. Jego organizm ma dość. Dość łez. Dość smutku. Dość tęsknoty.

Tak. Jin nie jest w stanie już płakać. To trochę tak jakby już na całe życie skończyły mu się łzy. Ale smutek nie. To uczucie wypalające dziurę w jego sercu, nadal go trawi.
Kim położył głowę na kolanach i zacisnął oczy, czując ten nieznośny ból.
Przez temperaturę, zaczął powoli tracić kontrole nad swoimi myślami i ruchami.
- Namjoonie! - zapłakał nagle, rozdzierająco. Jednak nikt nie przyszedł.
Jakiś czas później ktoś zapukał, wszedł do mieszkania krzycząc jego imię w strachu. Jednak to nie był Namjoonie. Kim nie podniósł głowy.

Ktoś wpadł z rozmachem do jego sypialni, by po zobaczeniu Kima westchnąć z ulgą.
- Jin.
Seok powoli uniósł głowę i napotkał zmartwione spojrzenie Yoongiego. Chciał coś powiedzieć, przeprosić, cokolwiek. Jednak jego gardło uschło i żadne słowo nie chciało go opuścić. Zamiast tego zakasał i skulił się jeszcze mocniej.
- Nie martw mnie już więcej.. - szepnął Min i usiadł na łóżku by potem niepewnie objąć Jina ramieniem. Nie był dobry w takie rzeczy. Nikt go nie przytulał. Po chwili puścił go. - Idę zrobić herbatę.. I...aaaaa, to leżało przed twoimi drzwiami.
Min podał mu kopertę i wyszedł zrobić obiecaną herbatę.

Siedem płatków róży. Jedno zdjęcie i kilka słów.

...Bo nie mogę żyć bez ciebie.
🌹🌹🌹

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro