🌹FOUR🌹
Burza.
Postrach wszystkich dzieci i pewnego dwudziestolatka. Błyskawice i grzmoty. Zimna kołdra. Samotność. Ciepłe łzy. Jin zadrżał. Było ciemno, światło nie działało, był sam.
I z każdym taki momentem Jin coraz bardziej nienawidził NamJoona. Nienawidził go za to jak bardzo Go potrzebował. Jak bardzo mu Go brakowało. Jak bardzo tęsknił. Ale NamJoon go skrzywdził. A Jin nie potrafi mu tego wybaczyć.
Cisza. Grzmot. I znów cisza.
Deszcz bijący o szybę.
Jin spojrzał na to co trzymał w dłoniach.
Kolejne zdjęcie.
Zrobiłem masę głupich błędów...
🌹🌹🌹
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro