五
Kwiat magnolii. Znów znajdował się w jego szafce i mimo że Park spróbował się zezłościć, to nie potrafił tego zrobić.
Uśmiechnął się nawet pod nosem i złapał kwiatek w między dwa palce odkładając go do plecaka.
Jego ręcznik po raz kolejny zamiast bycia pomiętym, był idealnie złożony a na nim po znowu znajdowała się karteczka.
Dla mojej nadziei.
- Jak się czujesz po występie? - głos zza jego pleców sprawił, że Jimin podskoczył i szybko zatrzasnął szafkę. Znów ten Pierdolony Kim Taehyung.
- Nie najgorzej. - bąknął jedynie i posłał młodszemu fałszywy uśmiech. - A teraz wybacz muszę już iść.
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro