Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

✿6✿

Dojazd do naszego starego domu zajął mi godzinę. Samochód zostawiłem zaparkowany na chodniku. 

Moje ręce trzęsły się jak jeszcze nigdy, kiedy zapukałem trzy razy do dobrze znanych drewnianych drzwi. Odczekałem chwilę i już miałem zapukać po raz kolejny, kiedy zamek skrzypnął i drzwi się otworzyły. 

- Tak? - zza drzwi wyłoniła się nieznajoma mi dziewczyna. Przełknąłem ślinę i zebrałem wszystkie swoje siły. 

- Czy to dom państwa Kim? - zapytałem cicho, a ona delikatnie przechyliła głowę. Tak jak on. 

- Tak, w jakiej pan sprawie? - zmarszczyła brwi, nie spuszczając mnie z oczu. 

- Czy mogę porozmawiać z Taehyungiem? - zapytałem, obserwując szybką zmianę emocji na twarzy dziewczyny. Przygryzłem wargę i zacząłem się od razu tłumaczyć, rozumiejąc, że takie pytanie znikąd mogło ją zdezorientować. - Jestem jego przyjacielem z dzieciństwa. Znalazłem nasze wspólne zdjęcia i... Chciałem się z nim zobaczyć. Minęło wiele...

- Taehyung nie żyje. - odpowiedziała poważnie, blednąc na twarzy. - Od piętnastu lat. 

Czułem, jak robi mi się słabo. Oparłem się jedną ręką o framugę drzwi, zaczynając ciężko oddychać.

- Jak...

- Utopił się. Wypłynął sam na jezioro. Znaleziono go już martwego. Jestem jego siostrą. - powiedziała, a słowa zaczęły mi się mieszać. Pociemniało mi przed oczami. Jak to możliwe? Jak mógł nie żyć? Dlaczego? Jak mógł mi to zrobić?

- Jezioro?

Odszedłem. Po prostu. Odwróciłem się i szybkim krokiem ruszyłem wzdłuż ulicy. 

Nogi niosły mnie same. Przez łąkę, która zmieniła się w błotniste pole. Moje nogi grzęzły w mokrych trawach, ale ja nie zwracałem na to uwagi. W końcu tam dotarłem. 

Upadłem na ziemię i zacząłem płakać. 

Jak to możliwe? Jak on tak po prostu mógł mnie zostawić? Niczego już nie było. Nie było łąki, nie było pięknych kwiatów, delikatnego wiatru. Wszystko było chłodne i groźne. 

Musiałem zobaczyć gdzie umarł. Musiałem sam zobaczyć co czuł w swoich ostatnich chwilach, musiałem się z nim pożegnać. Nie mogłem odejść, nigdy nie odzyskałbym spokoju. 

Dlatego odpiąłem jedną z łódek przypiętych zardzewiałym łańcuchem do pala przy jeziorze. 

Obcierając sobie dłonie do krwi, wypchnąłem ją do wody i wskoczyłem do środka. Wiosła niemalże obrosły glonami, ale wciąż nadawały się do pracy. Nie zwracałem uwagi na wodę, która gromadziła się pod moimi nogami i powoli wdzierała się do moich butów. 

Nie zwracałem uwagi na to, że moje nogawki nasiąkają wodą, a łódka zaczyna niebezpiecznie się zatapiać. 

Kiedy znalazłem się w zimnej wodzie na środku jeziora, nic się już nie liczyło. Moje płuca wypełniała woda, zacząłem rozpaczliwie walczyć o przeżycie, ale było za późno. 

Nagle poczułem się dziwnie spokojny. Cały ból zniknął, nie musiałem dłużej walczyć. Znowu świeciło słońce, delikatny wiatr tworzył fale na tafli wody, a Taehyung trzymał mnie za rękę. 

- Wiedziałem, że w końcu do mnie przyjdziesz. Wiedziałem, że nigdy nie zostawisz mnie samego. Czekałem na ciebie, Jungkookie. 

W końcu odnalazłem miłość swojego życia i spokój.

Mogłem być z moim Taehyungiem na zawsze. 

THE END.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro