Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

C H A P T E R F I V E

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

Boże, nie wierzę, że napisałam ten rozdział.
Nie odpowiadam za uszczerbki na zdrowi psychicznym❤

Czy ten wieczór mógłby być gorszy? Owszem. Cara zdała sobie z tego sprawę. Przecież to głównie przez nią sytuacja między tobą a Gojo była taka...napięta.

- Dzisiaj musimy skończyć trochę wcześniej.- powiedział białowłosy, który spojrzał nerwowo na zegarek.

Przeszedł cię dreszcz. Czy to wszystko przez tą sytuację z telefonem?

- Jasne, rozumiem.- uśmiechnęłaś się blado do niego.- Odprowadzę cię.

Chłopak spakował swoje rzeczy i jako pierwszy wyszedł z twojego pokoju i zaczął ubierać buty.- Jestem z ciebie dumny, że tak dobrze Ci idzie matematyka. Do zobaczenia.- uśmiechnął się i wyszedł z twojego domu.

Kiedy zniknął z twojego pola widzenia, od razu sięgnęłaś po telefon i zadzwoniłaś do Cary.

- Masz dziesięć minut.- powiedziałaś zdenerwowana.- Masz tu przyjść. Już.

Nie dałaś jej czasu na odpowiedzenie.
Czekałaś na kanapie, patrząc nerwowo w sufit.

Nawet nie wiedziałaś, kiedy kilkanaście minut już minęło. Cara niespowiedziane wparowała do twojego domu z dwoma torbami.

- Dobra, wkurwił się bo to słyszał, prawda?.- zapytała, rzucając w ciebie czerwoną torbę.- Przepraszam, idziemy do klubu.

- Czekaj kurwa bo nie nadążam.- powiedziałaś, wstając.- Co?

- On to słyszał, prawda? To, co powiedziałam?

- Tak.- uciełaś krótko.

- W takim razie na przeprosiny ubieraj się w te fatałaszki.- wskazała na torbę.- Idziemy na balety.

- Teraz? Nie pomyliło ci się coś?.- zapytałaś zdziwiona.

- Jest piątek. Więc czemu nie?

W sumie racja.
Skoro nie miałaś nic innego do roboty, to czemu nie skorzystać?
Spojrzałaś na dół do reklamówki.

- Czerwona. Ta twoja ulubiona, co zawsze mi podbierałaś.- uśmiechnęła się.- To jak? Nie jesteś na mnie zła czy coś?

- Nie, jestem już.- podeszłaś do niej i ją przytuliłaś.- Idę się ubrać.

Weszłaś do łazienki i od razu zaczęłaś zdejmować z siebie ubrania. Zdjęłaś również stanik, ponieważ w sukience już ten stanik był. Ubrałaś jeszcze przeźroczyste rajtuzy oraz czarne szpilki. Swoje włosy rozpuściłaś i rozczesałaś. Makijaż zostawiłaś taki, jaki jest. Nie chciało ci się go zbytnio poprawiać. Na to wszystko Cara dała ci czarny płaszczyk, a na taką właśnie pogodę był on idealny. Przejrzałaś się jeszcze raz w lustrze i wróciłaś na dół.

- Wyglądasz bajecznie.- powiedziała twoja przyjaciółka.- Teraz możemy iść zaszaleć!

- Nie wiem, czy to dobry pomysł...

- Japierdole. [T.I], to tylko zwykłe wyjście do klubu. Jeżeli nie będzie Ci się podobać wyjdziemy.

- Skoro tak mówisz.- przewróciłaś oczami.

Sięgnęłaś po torebkę i wpakowałaś do niej telefon. Teraz nie miałaś czasu się przejmować. Teraz był czas dla ciebie.

***

Neony w klubie szalały podczas kolejnej skocznej muzyki.
Białowłosy sączył whiskey z colą, niechętnie patrząc na kobiety, które posyłały mu znaczące spojrzenie.

- Jak się trzymasz?.- zapytał jego przyjaciel.

- Chujowo.

- Stary, wiesz, że dłużej nie wtrzymasz, prawda?

- Co ja mam zrobić? Tak długo czekałem aż ją zobaczę. Tak bardzo chce ją dotkąć i powiedzieć jej jak bardzo ją pragnę.

- Nie rób mi tutaj jakiś poezji. Po za tym, za chwilę będzie mieć osiemnaście lat. Oraz jest twoją uczennicą. Musisz się chamować.

- Wiesz, że mam to gdzieś? Jeżeli skończy szkołę, nie będzie żadnego problemu.

- Ostrzegałem cię...

- Kurwa.- Gojo zaksztusił się trunkiem.- Ona tutaj jest.

- Twoja [T.I] tutaj jest?

- A mówię niewyraźnie? Co ona tutaj do jasnej kurwy robi? W takim miejscu?

- To może pójdź do niej?

- Chyba właśnie tak zrobię.

Mężczyzna zaczął iść w twoją stronę. Zaczęłaś panikować, ponieważ również go zauważyłaś. A dokładniej mówiąc Cara ci powiedziała.
Myślałaś, że uda Ci się spędzić wieczór z wyluzowaniem.
A tu proszę.

- Mogę wiedzieć co ty tutaj robisz?.- zapytał cię, zbliżając swoją twarz do twojej.

- Słucham?.- zapytałaś zdziwiona.- To nie twoja sprawa.

- Nie masz osiemnastu lat. To nie miejsce dla takich dzieci jak ty.- wkurzył się.

- Dzieckiem?

- Wracamy do domu.- wziął twoją rękę.- I weź koleżankę, bo chyba zaraz się odda tamtemu gościowi.

Spojrzałaś na Carę, która właśnie zaczęła lizać się z jakimś przypadkowym gościem. Wzięłaś ją, mówiąc cichce "chodź już".

- To jest skandal.- warknęła Cara.

- Jesteście za młode na chodzenie do klubu.- odpowiedział Gojo.- Wracajcie do domu.

- Nie będziesz mi mówił co mam robić.

Wasze spojrzenia się spotkały. Mówiły one więcej niż ktokolwiek by mógł przypuszczać. Nie umiałaś wypowiedzieć ani słowa.

- Idziemy chlać do ciebie.- przerwała Cara.- Nara, frajerze.

- Cara...- mruknęłaś cicho do niej, kiedy oddalałyście się od chłopaka.

***

Nie było żadnego picia.
Cara była padnięta, więc kiedy zauważyła twoje łóżko rzuciła się na nie i poszła spać.
Zrobiłaś tak samo, bo w sumie...co mogłabyś zrobić.

Nie wierzę, że to się dzieje. Przecież to niemożliwe. To nie może być prawda.

- Nadal tego chcesz?.- wychrypiał tuż leży twoim uchu. Mocniej docisnęłaś swoim ciałem do jego.

- Oczywiście, że tak. Proszę, Gojo.- jęknęłaś, aby go pobudzić.

- [T.I], to co robimy jest strasznie...

- Niemoralne? Zakazane?.- pytałaś, jeżdząc palcem po jego plecach.- Wiem. Ale wiesz co? Nie od nas zależy jaka miłość nas spotka. Czy to będzie urocza miłośc niczym z filmów, czy prawdziwa, bolesna miłostka taka, jaką teraz przechodzimy my.- zaczęłaś poruszać biodrami.- I wiesz...co?.- zapytałaś pomiędzy ciężkimi oddechami.- Nie obchodzi mnie...to...co...inni o nas...myślą.

Ten sen był...zbyt realny. Obudziłaś z szybko bijącym sercem. Nie umiałaś się opanować. Spojrzałaś na telefon.
Godzina druga trzydzieści trzy.
Przytuliłaś się do poduszki z nadzieją, że zaśniesz z normalnym snem.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał, bo dzisiaj kompletnie nie idzie mi pisanie.
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!
Miłego dnia/nocy!❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro