C H A P T E R F I V E
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)
Boże, nie wierzę, że napisałam ten rozdział.
Nie odpowiadam za uszczerbki na zdrowi psychicznym❤
Czy ten wieczór mógłby być gorszy? Owszem. Cara zdała sobie z tego sprawę. Przecież to głównie przez nią sytuacja między tobą a Gojo była taka...napięta.
- Dzisiaj musimy skończyć trochę wcześniej.- powiedział białowłosy, który spojrzał nerwowo na zegarek.
Przeszedł cię dreszcz. Czy to wszystko przez tą sytuację z telefonem?
- Jasne, rozumiem.- uśmiechnęłaś się blado do niego.- Odprowadzę cię.
Chłopak spakował swoje rzeczy i jako pierwszy wyszedł z twojego pokoju i zaczął ubierać buty.- Jestem z ciebie dumny, że tak dobrze Ci idzie matematyka. Do zobaczenia.- uśmiechnął się i wyszedł z twojego domu.
Kiedy zniknął z twojego pola widzenia, od razu sięgnęłaś po telefon i zadzwoniłaś do Cary.
- Masz dziesięć minut.- powiedziałaś zdenerwowana.- Masz tu przyjść. Już.
Nie dałaś jej czasu na odpowiedzenie.
Czekałaś na kanapie, patrząc nerwowo w sufit.
Nawet nie wiedziałaś, kiedy kilkanaście minut już minęło. Cara niespowiedziane wparowała do twojego domu z dwoma torbami.
- Dobra, wkurwił się bo to słyszał, prawda?.- zapytała, rzucając w ciebie czerwoną torbę.- Przepraszam, idziemy do klubu.
- Czekaj kurwa bo nie nadążam.- powiedziałaś, wstając.- Co?
- On to słyszał, prawda? To, co powiedziałam?
- Tak.- uciełaś krótko.
- W takim razie na przeprosiny ubieraj się w te fatałaszki.- wskazała na torbę.- Idziemy na balety.
- Teraz? Nie pomyliło ci się coś?.- zapytałaś zdziwiona.
- Jest piątek. Więc czemu nie?
W sumie racja.
Skoro nie miałaś nic innego do roboty, to czemu nie skorzystać?
Spojrzałaś na dół do reklamówki.
- Czerwona. Ta twoja ulubiona, co zawsze mi podbierałaś.- uśmiechnęła się.- To jak? Nie jesteś na mnie zła czy coś?
- Nie, jestem już.- podeszłaś do niej i ją przytuliłaś.- Idę się ubrać.
Weszłaś do łazienki i od razu zaczęłaś zdejmować z siebie ubrania. Zdjęłaś również stanik, ponieważ w sukience już ten stanik był. Ubrałaś jeszcze przeźroczyste rajtuzy oraz czarne szpilki. Swoje włosy rozpuściłaś i rozczesałaś. Makijaż zostawiłaś taki, jaki jest. Nie chciało ci się go zbytnio poprawiać. Na to wszystko Cara dała ci czarny płaszczyk, a na taką właśnie pogodę był on idealny. Przejrzałaś się jeszcze raz w lustrze i wróciłaś na dół.
- Wyglądasz bajecznie.- powiedziała twoja przyjaciółka.- Teraz możemy iść zaszaleć!
- Nie wiem, czy to dobry pomysł...
- Japierdole. [T.I], to tylko zwykłe wyjście do klubu. Jeżeli nie będzie Ci się podobać wyjdziemy.
- Skoro tak mówisz.- przewróciłaś oczami.
Sięgnęłaś po torebkę i wpakowałaś do niej telefon. Teraz nie miałaś czasu się przejmować. Teraz był czas dla ciebie.
***
Neony w klubie szalały podczas kolejnej skocznej muzyki.
Białowłosy sączył whiskey z colą, niechętnie patrząc na kobiety, które posyłały mu znaczące spojrzenie.
- Jak się trzymasz?.- zapytał jego przyjaciel.
- Chujowo.
- Stary, wiesz, że dłużej nie wtrzymasz, prawda?
- Co ja mam zrobić? Tak długo czekałem aż ją zobaczę. Tak bardzo chce ją dotkąć i powiedzieć jej jak bardzo ją pragnę.
- Nie rób mi tutaj jakiś poezji. Po za tym, za chwilę będzie mieć osiemnaście lat. Oraz jest twoją uczennicą. Musisz się chamować.
- Wiesz, że mam to gdzieś? Jeżeli skończy szkołę, nie będzie żadnego problemu.
- Ostrzegałem cię...
- Kurwa.- Gojo zaksztusił się trunkiem.- Ona tutaj jest.
- Twoja [T.I] tutaj jest?
- A mówię niewyraźnie? Co ona tutaj do jasnej kurwy robi? W takim miejscu?
- To może pójdź do niej?
- Chyba właśnie tak zrobię.
Mężczyzna zaczął iść w twoją stronę. Zaczęłaś panikować, ponieważ również go zauważyłaś. A dokładniej mówiąc Cara ci powiedziała.
Myślałaś, że uda Ci się spędzić wieczór z wyluzowaniem.
A tu proszę.
- Mogę wiedzieć co ty tutaj robisz?.- zapytał cię, zbliżając swoją twarz do twojej.
- Słucham?.- zapytałaś zdziwiona.- To nie twoja sprawa.
- Nie masz osiemnastu lat. To nie miejsce dla takich dzieci jak ty.- wkurzył się.
- Dzieckiem?
- Wracamy do domu.- wziął twoją rękę.- I weź koleżankę, bo chyba zaraz się odda tamtemu gościowi.
Spojrzałaś na Carę, która właśnie zaczęła lizać się z jakimś przypadkowym gościem. Wzięłaś ją, mówiąc cichce "chodź już".
- To jest skandal.- warknęła Cara.
- Jesteście za młode na chodzenie do klubu.- odpowiedział Gojo.- Wracajcie do domu.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić.
Wasze spojrzenia się spotkały. Mówiły one więcej niż ktokolwiek by mógł przypuszczać. Nie umiałaś wypowiedzieć ani słowa.
- Idziemy chlać do ciebie.- przerwała Cara.- Nara, frajerze.
- Cara...- mruknęłaś cicho do niej, kiedy oddalałyście się od chłopaka.
***
Nie było żadnego picia.
Cara była padnięta, więc kiedy zauważyła twoje łóżko rzuciła się na nie i poszła spać.
Zrobiłaś tak samo, bo w sumie...co mogłabyś zrobić.
Nie wierzę, że to się dzieje. Przecież to niemożliwe. To nie może być prawda.
- Nadal tego chcesz?.- wychrypiał tuż leży twoim uchu. Mocniej docisnęłaś swoim ciałem do jego.
- Oczywiście, że tak. Proszę, Gojo.- jęknęłaś, aby go pobudzić.
- [T.I], to co robimy jest strasznie...
- Niemoralne? Zakazane?.- pytałaś, jeżdząc palcem po jego plecach.- Wiem. Ale wiesz co? Nie od nas zależy jaka miłość nas spotka. Czy to będzie urocza miłośc niczym z filmów, czy prawdziwa, bolesna miłostka taka, jaką teraz przechodzimy my.- zaczęłaś poruszać biodrami.- I wiesz...co?.- zapytałaś pomiędzy ciężkimi oddechami.- Nie obchodzi mnie...to...co...inni o nas...myślą.
Ten sen był...zbyt realny. Obudziłaś z szybko bijącym sercem. Nie umiałaś się opanować. Spojrzałaś na telefon.
Godzina druga trzydzieści trzy.
Przytuliłaś się do poduszki z nadzieją, że zaśniesz z normalnym snem.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał, bo dzisiaj kompletnie nie idzie mi pisanie.
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale!
Miłego dnia/nocy!❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro