C H A P T E R F I F T E E N
Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)
- Możesz mi powiedzieć, kiedy wrócisz do szkoły? Bo jakby...no, nie mam z kim siedzieć kurwa na lekcjach.
Cara znowu się wkurzyła, za to, że nie było cię na lekcjach. Ponoć inni nauczyciele się o ciebie pytali, ale jakoś miałaś to gdzieś. Drugi dzień wagarów to nie jest przecież taka tragedia, prawda?
- Panikujesz. Nie było mnie dopiero dwa dni w szkole. Wyluzuj, bo zaraz coś ci się stanie.
- Ja panikuje? Owszem. Bo siedzę sama jak ten debil i muszę świecić za ciebie oczami.
- No to nie świeć.- odpowiedziałaś.- I weź przestań, zaraz zrobię Ci coś dobrego do picia.
- Na to liczę, przynajmniej tak odkupisz swoje winy.
- Japierdole z kim ja się zadaje...- mruknęłaś, wyciągając mleko z lodówki.
- Zadajesz się z zajebistą laską, więc proszę tutaj nie marudzić.
- Gdzież bym śmiała...- powiedziałaś pod nosem.
- Coś mówiłaś?.- zapytała podejrzliwie Cara.
- Nie! Spokojnie.- uśmiechnęłaś się i zaczęłaś przygotowywać jej kawę mrożoną, którą dziewczyna wręcz ubóstwiała.
- Tak swoją drogą zapomniałam ci powiedzieć jednej dziwnej sytuacji.
- Czy ta sytuacja to Gojo?.- zapytałaś bardziej spięta i smutna.
- Niestety tak.- również nie była jakoś szczęśliwa.- Kiedy wychodziliśmy z klasy zawołał mnie do siebie i zaczął o ciebie wypytywać.
- Dokładnie o co?
- Czy to jego wina, że cię nie ma na lekcjach i tym podobne.
- A ty co odpowiedziałaś?
- Żeby spierdalał.
- Cara!
- Żartuje! Nie powiedziałam tak. Powiedziałam, że lepiej by było, gdybyście porozmawiali w cztery oczy.
- Najgorsze jest to, że dzisiaj wedle naszego planu mam z nim korepetycję.- usiadłaś przed dziewczyną, wcześniej podając jej kawę.
- To też mi powiedział. Że dzisiaj zamiast korepetycji chciałby z tobą to wyjaśnić.
Sparaliżowało cię.
- Nie wiem, czy dam radę.- powiedziałaś, chowając twarz w dłoniach.
- Dlatego zaproponowałam mu, aby zrobił to może kiedy indziej. No i przy okazji dzisiaj nie masz tych korków.
- Co? Jak to? Cara, coś ty odjebała?
- Powiedziałam mu, że na razie nie życzysz sobie jego obecności i że musisz to przetrawić.
Cara jednak była mądrą osobą.
- Dlatego dzisiaj idziemy do klubu. I niech jakiś chuj spróbuję mnie z niego wyrzucić to zobaczy na co mnie stać.
Dobra, odwołujesz swoje wcześniejsze myśli o swojej przyjaciółce.
- Nie mam ochoty iść do klubu.- jęknęłaś.
- Będzie fajnie, obiecuję. Jak ci się nie będzie podobać to zostaniesz przy barze i tyle.
Kusząca propozycja.
- Dobra, w takim razie idziemy się szykować.- uśmiechnęłaś się dość figlarnie i pobiegłaś razem z przyjaciółką na górę.
***
Szykowanie zajęło wam zdecydowanie za dużo czasu. Twoje ciało właśnie opinała dość krótka sukienka, która była w kolorze granatowym. Oczywiście nie obyło się bez szpilek i czarnego płaszcza. Cara natomiast postawiła na czerwień i złoto. Wyglądała jak modelka na okładce magazynu harper's bazaar. Obie weszłyście do klubu dzięki kuzynowi brunetki, a wasze rzeczy zostały przez niego zabrane do jego loży, gdzie były w stu procentach bezpieczne. A wy mogłyście się cieszyć.
- Może chodźmy na drinka!.- zawołała Cara przez muzykę.
Barmanka znała dobrze Carę, dlatego podstawiła przed wami dwa drinki owocowe. Nie umiałaś się skupić na smaku przez palącą cię gardło wódkę.
- Cholera...- warknęłaś, kaszląc.
- Całkiem dobry.- powiedziała Cara.- Wiesz, może zobaczymy czy...
Cara tutaj dziwnie urwała, dlatego spojrzałaś na nią pytająco.
- Hmm? Cara? Co się stało?.- zapytałaś, kiedy dziewczyna zaczęła patrzeć w jeden punkt.
- Jak myślisz...jaki jest procent szansy, że spotkamy tutaj Gojo?
- Podejrzewam, że jeden procent.
- To lepiej spójrz za siebie.
Tego po prostu było już za wiele. Spojrzałaś ukradkiem za siebie i zobaczyłaś swojego nauczyciela, który sączył brązowy płyn i patrzył wprost na ciebie.
- Może zmienimy klub? Wiesz, będzie trochę ciężko, ale...
- Nie.- przerwałaś jej.- Zostaniemy tutaj chodźbym miała z nim porozmawiać.
- Dobrze się składa, ponieważ właśnie tutaj idzie.
- Nie zostawiaj mnie.- syknęłaś cicho.
- Pójdę do tego przystojniaka, z którym siedział. Życz mi powiedzenia.- uśmiechnęła się i sobie poszła.
Napiłaś się jeszcze trochę drinka. To będzie ciężkie spotkanie. Czułaś to.
- Gojo.- postanowiłaś, że wyjdziesz z inicjatywą.
- Widzę, że tak się dzisiaj bawisz.- spojrzał na drinka, którego piłaś, a następnie otasował cię spojrzeniem.- Wyglądasz przepięknie.
- Dziękuję. Ty również wyglądasz dobrze w tej koszuli.
- Masz może...ochotę zatańczyć?
Chyba się przesłyszałaś. Ledwo znosiłaś jego obecność, a co dopiero dotyk.
- Nie wiem, czy to jest dobry plan.
- Nalegam.- powiedział blagalnie.
Czy umiałaś mu odmówić? Nie. Dlatego dopiłaś swojego drinka i odstawiłaś go. Wstałaś na równe nogi i zaprowadziłaś go na parkiet, gdzie tam również tańczyły pary w rytm powolnej muzyki. Białowłosy złapał cię za talię, a ty ominęłaś swoje ręcę wokół jego szyi. Patrzył się swoimi szafirowymi oczami wprost w twoje. Ciągle to robił. Potrafił hipnotyzować swoim spojrzeniem i sugerować, że on jest idealny. Bo tacy ludzie się wydają. Na pierwszy rzut oka idealni i nienaganni.
A ty dałaś się omamić.
- Nie stresuj się.- powiedział przy twojej szyi.- Czuję, że jesteś cała spięta.
- Tak właśnie na mnie działasz, nic nie poradzę.
- Stresujesz się przy mnie?
- A nie zauważyłeś tego wcześniej?
- Masz rację. Zjebałem. Cholernie zjebałem. Ale chciałbym to naprawić.
- Nie rozumiem...nie wiem, czy potrafiłabym to zrozumieć.
- W takim razie spróbuj zapomnieć o tym, co teraz się dzieje. Skup się na przyjemności a rozum odłóż na później.
- Ta noc nie powinna tak wyglądać.
- To grzech jak każdy inny. Skutkiem będziemy się przejmować później.
Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy kochani!❤
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro