Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

C H A P T E R F I F T E E N

Z góry przepraszam za błędy ortograficzne, literówki czy korektę. Nie zwracajcie uwagi ;)

- Możesz mi powiedzieć, kiedy wrócisz do szkoły? Bo jakby...no, nie mam z kim siedzieć kurwa na lekcjach.

Cara znowu się wkurzyła, za to, że nie było cię na lekcjach. Ponoć inni nauczyciele się o ciebie pytali, ale jakoś miałaś to gdzieś. Drugi dzień wagarów to nie jest przecież taka tragedia, prawda?

- Panikujesz. Nie było mnie dopiero dwa dni w szkole. Wyluzuj, bo zaraz coś ci się stanie.

- Ja panikuje? Owszem. Bo siedzę sama jak ten debil i muszę świecić za ciebie oczami.

- No to nie świeć.- odpowiedziałaś.- I weź przestań, zaraz zrobię Ci coś dobrego do picia.

- Na to liczę, przynajmniej tak odkupisz swoje winy.

- Japierdole z kim ja się zadaje...- mruknęłaś, wyciągając mleko z lodówki.
- Zadajesz się z zajebistą laską, więc proszę tutaj nie marudzić.

- Gdzież bym śmiała...- powiedziałaś pod nosem.

- Coś mówiłaś?.- zapytała podejrzliwie Cara.

- Nie! Spokojnie.- uśmiechnęłaś się i zaczęłaś przygotowywać jej kawę mrożoną, którą dziewczyna wręcz ubóstwiała.

- Tak swoją drogą zapomniałam ci powiedzieć jednej dziwnej sytuacji.

- Czy ta sytuacja to Gojo?.- zapytałaś bardziej spięta i smutna.

- Niestety tak.- również nie była jakoś szczęśliwa.- Kiedy wychodziliśmy z klasy zawołał mnie do siebie i zaczął o ciebie wypytywać.

- Dokładnie o co?

- Czy to jego wina, że cię nie ma na lekcjach i tym podobne.

- A ty co odpowiedziałaś?

- Żeby spierdalał.

- Cara!

- Żartuje! Nie powiedziałam tak. Powiedziałam,  że lepiej by było, gdybyście porozmawiali w cztery oczy.

- Najgorsze jest to, że dzisiaj wedle naszego planu mam z nim korepetycję.- usiadłaś przed dziewczyną, wcześniej podając jej kawę.

- To też mi powiedział. Że dzisiaj zamiast korepetycji chciałby z tobą to wyjaśnić.

Sparaliżowało cię.

- Nie wiem, czy dam radę.- powiedziałaś, chowając twarz w dłoniach.
- Dlatego zaproponowałam mu, aby zrobił to może kiedy indziej. No i przy okazji dzisiaj nie masz tych korków.

- Co? Jak to? Cara, coś ty odjebała?

- Powiedziałam mu, że na razie nie życzysz sobie jego obecności i że musisz to przetrawić.

Cara jednak była mądrą osobą.

- Dlatego dzisiaj idziemy do klubu. I niech jakiś chuj spróbuję mnie z niego wyrzucić to zobaczy na co mnie stać.

Dobra, odwołujesz swoje wcześniejsze myśli o swojej przyjaciółce.

- Nie mam ochoty iść do klubu.- jęknęłaś.

- Będzie fajnie, obiecuję. Jak ci się nie będzie podobać to zostaniesz przy barze i tyle.

Kusząca propozycja.
- Dobra, w takim razie idziemy się szykować.- uśmiechnęłaś się dość figlarnie i pobiegłaś razem z przyjaciółką na górę.

***

Szykowanie zajęło wam zdecydowanie za dużo czasu. Twoje ciało właśnie opinała dość krótka sukienka, która była w kolorze granatowym. Oczywiście nie obyło się bez szpilek i czarnego płaszcza. Cara natomiast postawiła na czerwień i złoto. Wyglądała jak modelka na okładce magazynu harper's bazaar. Obie weszłyście do klubu dzięki kuzynowi brunetki, a wasze rzeczy zostały przez niego zabrane do jego loży, gdzie były w stu procentach bezpieczne. A wy mogłyście się cieszyć.

- Może chodźmy na drinka!.- zawołała Cara przez muzykę.

Barmanka znała dobrze Carę, dlatego podstawiła przed wami dwa drinki owocowe. Nie umiałaś się skupić na smaku przez palącą cię gardło wódkę.

- Cholera...- warknęłaś, kaszląc.

- Całkiem dobry.- powiedziała Cara.- Wiesz, może zobaczymy czy...

Cara tutaj dziwnie urwała, dlatego spojrzałaś na nią pytająco.

- Hmm? Cara? Co się stało?.- zapytałaś, kiedy dziewczyna zaczęła patrzeć w jeden punkt.

- Jak myślisz...jaki jest procent szansy, że spotkamy tutaj Gojo?

- Podejrzewam, że jeden procent.

- To lepiej spójrz za siebie.

Tego po prostu było już za wiele. Spojrzałaś ukradkiem za siebie i zobaczyłaś swojego nauczyciela, który sączył brązowy płyn i patrzył wprost na ciebie.
- Może zmienimy klub? Wiesz, będzie trochę ciężko, ale...

- Nie.- przerwałaś jej.- Zostaniemy tutaj chodźbym miała z nim porozmawiać.

- Dobrze się składa, ponieważ właśnie tutaj idzie.

- Nie zostawiaj mnie.- syknęłaś cicho.

- Pójdę do tego przystojniaka, z którym siedział. Życz mi powiedzenia.- uśmiechnęła się i sobie poszła.

Napiłaś się jeszcze trochę drinka. To będzie ciężkie spotkanie. Czułaś to.

- Gojo.- postanowiłaś, że wyjdziesz z inicjatywą.

- Widzę, że tak się dzisiaj bawisz.- spojrzał na drinka, którego piłaś, a następnie otasował cię spojrzeniem.- Wyglądasz przepięknie.

- Dziękuję. Ty również wyglądasz dobrze w tej koszuli.

- Masz może...ochotę zatańczyć?

Chyba się przesłyszałaś. Ledwo znosiłaś jego obecność, a co dopiero dotyk.

- Nie wiem, czy to jest dobry plan.

- Nalegam.- powiedział blagalnie.

Czy umiałaś mu odmówić? Nie. Dlatego dopiłaś swojego drinka i odstawiłaś go. Wstałaś na równe nogi i zaprowadziłaś go na parkiet, gdzie tam również tańczyły pary w rytm powolnej muzyki. Białowłosy złapał cię za talię, a ty ominęłaś swoje ręcę wokół jego szyi. Patrzył się swoimi szafirowymi oczami wprost w twoje. Ciągle to robił. Potrafił hipnotyzować swoim spojrzeniem i sugerować, że on jest idealny. Bo tacy ludzie się wydają. Na pierwszy rzut oka idealni i nienaganni.
A ty dałaś się omamić.

- Nie stresuj się.- powiedział przy twojej szyi.- Czuję, że jesteś cała spięta.

- Tak właśnie na mnie działasz, nic nie poradzę.

- Stresujesz się przy mnie?

- A nie zauważyłeś tego wcześniej?

- Masz rację. Zjebałem. Cholernie zjebałem. Ale chciałbym to naprawić.

- Nie rozumiem...nie wiem, czy potrafiłabym to zrozumieć.

- W takim razie spróbuj zapomnieć o tym, co teraz się dzieje. Skup się na przyjemności a rozum odłóż na później.

- Ta noc nie powinna tak wyglądać.

- To grzech jak każdy inny. Skutkiem będziemy się przejmować później.

Mam nadzieję, że rozdział wam się podobał!
Miłego dnia/nocy kochani!❤

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro