⁰ problems
— Nie będziesz mi rozkazywać Aria! — krzyknęła dziewczyna zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.
Luce często wybuchała, ale nigdy nie doszło do czegoś więcej. Zwykle tłumaczyłam sobie, że to dlatego iż dorasta. Takiej wersji się trzymałam i nie próbowałam na siłę wymyślać innej. Nie była niczemu winna i za nic nigdy nie zamierzałam jej obwiniać. Może byłam trochę zaślepiona miłością do siostry, ale martwię się o nią.
— Luce, posłuchaj mnie chociaż raz — starałam się na spokojnie podejść do rozmowy z dziewczyną. Nigdy nie chciała mnie wysłuchać i przeanalizować swoich czynów.
Agresja czy niepotrzebnie wypowiedziane słowa tutaj by nie pomogły i starałam się takie rzeczy omijać szerokim łukiem, by nie doszło do czegoś czego obie nie chcemy.
Ostatnio jednak jest to coraz cięższe.
Wiedziałam, że w końcu Luce spakowałaby walizki i się stąd wyniosła gdyby nie mój spokój, który w jakikolwiek sposób jej pomaga dojść do siebie. Nie zawsze to okazuje, ale czuję, że jest mi w jakiś sposób za to wdzięczna.
To mnie naprawdę boli, kiedy muszę patrzeć na nią wiedząc, że nie powstrzymam jej przed niczym, a ona sama już sobie z tym nie radzi. Jakby nie patrzeć rodzina to rodzina, a Luce to ostatnia osoba, którą chciałabym stracić.
Jest jeszcze dzieckiem i to jest fakt, któremu nie może zaprzeczyć.
— Układasz mi życie na każdym kroku! — stwierdziła uniesionym głosem, wyrzucając przy tym ręce.
Była wściekła o nic.
— Chcę tylko abyś była bezpieczna Luce! Valerian nie będzie na każdym kroku mi ciebie przywoził po twoich wybrykach — odparłam natychmiastowo.
Valerian.
Dobry przyjaciel. Trochę zbyt pewny siebie, lekko arogancki i egoistyczny chłopak, który zbiera listę dziewczyn z którymi doszło do czegoś więcej.
Ale jednak przyjaciel.
Z pewnością nie poradziłabym sobie w wielu sytuacjach gdyby nie on. Potrafił rzucić wszystko i zwyczajnie przylecieć swoim (bardzo mądrym i rozbudowanym przy okazji) statkiem, tylko i wyłącznie, żeby mi pomóc.
Zbyt często jednak do tego dochodziło, a ja czułam się źle z tym, że przeszkadzam mu nawet w najmniej ważnych sprawach.
On tez ma swoje życie, a ja wkraczam w nie sobie z buciorami.
Nigdy nie chciałam szukać u niego atencji, współczucia, a jedynie oczekiwałam drobnej pomocy z siostrą. Jednak nic dziwnego iż oczekiwał w zamian również drobnych przysług.
Miałam mu jedynie pomagać zdobywać jakieś rzeczy. Nie było to nic ciężkiego, a oboje na tym zawsze zyskaliśmy.
— Gdyby nie Valerian już by mnie tu nie było — stwierdziła już trochę spokojniejsza — Powinnaś być mu wdzięczna — dodała jeszcze szeptem, spuszczając przy tym głowę.
Oj byłam mu wdzięczna.
Byłam mu cholernie wdzięczna i nie dało się tego ukryć.
Dziewczyna już nic nie mówiąc odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie.
Nie szłam za nią, nie ucieknie w tej chwili.
Nie po tej rozmowie.
Krótki wstęp?
Chciałam tutaj pokazać
sytuację w której znajdują
się dziewczyny
myślę że udało mi się pokazac
Dokładnie tak jak chciałam
Zobaczymy co z tego wyjdzie
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro