Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

⁰ problems

— Nie będziesz mi rozkazywać Aria! — krzyknęła dziewczyna zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć.

Luce często wybuchała, ale nigdy nie doszło do czegoś więcej. Zwykle tłumaczyłam sobie, że to dlatego iż dorasta. Takiej wersji się trzymałam i nie próbowałam na siłę wymyślać innej. Nie była niczemu winna i za nic nigdy nie zamierzałam jej obwiniać. Może byłam trochę zaślepiona miłością do siostry, ale martwię się o nią.

— Luce, posłuchaj mnie chociaż raz — starałam się na spokojnie podejść do rozmowy z dziewczyną. Nigdy nie chciała mnie wysłuchać i przeanalizować swoich czynów.

Agresja czy niepotrzebnie wypowiedziane słowa tutaj by nie pomogły i starałam się takie rzeczy omijać szerokim łukiem, by nie doszło do czegoś czego obie nie chcemy.

Ostatnio jednak jest to coraz cięższe.

Wiedziałam, że w końcu Luce spakowałaby walizki i się stąd wyniosła gdyby nie mój spokój, który w jakikolwiek sposób jej pomaga dojść do siebie. Nie zawsze to okazuje, ale czuję, że jest mi w jakiś sposób za to wdzięczna.

To mnie naprawdę boli, kiedy muszę patrzeć na nią wiedząc, że nie powstrzymam jej przed niczym, a ona sama już sobie z tym nie radzi. Jakby nie patrzeć rodzina to rodzina, a Luce to ostatnia osoba, którą chciałabym stracić.

Jest jeszcze dzieckiem i to jest fakt, któremu nie może zaprzeczyć.

— Układasz mi życie na każdym kroku! — stwierdziła uniesionym głosem, wyrzucając przy tym ręce.

Była wściekła o nic.

— Chcę tylko abyś była bezpieczna Luce! Valerian nie będzie na każdym kroku mi ciebie przywoził po twoich wybrykach — odparłam natychmiastowo.

Valerian.

Dobry przyjaciel. Trochę zbyt pewny siebie, lekko arogancki i egoistyczny chłopak, który zbiera listę dziewczyn z którymi doszło do czegoś więcej.

Ale jednak przyjaciel.

Z pewnością nie poradziłabym sobie w wielu sytuacjach gdyby nie on. Potrafił rzucić wszystko i zwyczajnie przylecieć swoim (bardzo mądrym i rozbudowanym przy okazji) statkiem, tylko i wyłącznie, żeby mi pomóc.

Zbyt często jednak do tego dochodziło, a ja czułam się źle z tym, że przeszkadzam mu nawet w najmniej ważnych sprawach.

On tez ma swoje życie, a ja wkraczam w nie sobie z buciorami.

Nigdy nie chciałam szukać u niego atencji, współczucia, a jedynie oczekiwałam drobnej pomocy z siostrą. Jednak nic dziwnego iż oczekiwał w zamian również drobnych przysług.

Miałam mu jedynie pomagać zdobywać jakieś rzeczy. Nie było to nic ciężkiego, a oboje na tym zawsze zyskaliśmy.

— Gdyby nie Valerian już by mnie tu nie było — stwierdziła już trochę spokojniejsza — Powinnaś być mu wdzięczna — dodała jeszcze szeptem, spuszczając przy tym głowę.

Oj byłam mu wdzięczna.

Byłam mu cholernie wdzięczna i nie dało się tego ukryć.

Dziewczyna już nic nie mówiąc odwróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie.

Nie szłam za nią, nie ucieknie w tej chwili.

Nie po tej rozmowie.


Krótki wstęp?

Chciałam tutaj pokazać
sytuację w której znajdują
się dziewczyny

myślę że udało mi się pokazac
Dokładnie tak jak chciałam

Zobaczymy co z tego wyjdzie

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro