Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

40 {Więcej Ikei}

Lola Kinney

– Ja... ja... – nigdy o tym nie myślałam, nawet nie wiedziałam, jak to jest to czuć, po prostu to powiedziałam, jakby było kolejnym zwyczajnym zwrotem.

– Lola? – delikatnie dotyka mojego policzka – Kochasz mnie?

Spuszczam głowę w dół, ale on znowu mi ją unosi.

– Nie wiem, jak to jest kochać, kogoś w ten sposób – mówię szeptem – Zawsze mówisz rzeczy, które brzmią tak szczerze, a potem okazuje się.. czy to zawsze tak jest? Że miłość musi mieć takie obawy?

– Nie wiem, powiedziałem dziewczynie w liceum raz, że ją kocham, ale nie czułem nawet w połowie tego, co do ciebie. A ją znałem kilka lat, a ciebie.

– Może to zauroczenie? – mówię – Miłość chyba kształtuje się dłużej, prawda?

– Nie ma nic złego w tym, jeśli pozwolisz sobie mnie kochać – opiera swoje czoło o moje – Nie musisz tego rozumieć, żeby to czuć. Możesz mnie kochać, ucząc się, jak kochać. Czasem coś czujemy, ale nie wiemy, jak to urzeczywistnić. Ja i chłopaki mieliśmy tak z muzyką. Kochaliśmy grać i śpiewać, ale robiliśmy to po cichu, bojąc się świata, a potem się odważyliśmy.. – kręci głową – Nie przekonuję cię, żebyś mnie kochała, jeśli naprawdę tego nie czujesz. Próbuję ci powiedzieć, że ja cię kocham, bo zrobiłaś dla mnie coś, czego nie potrafiłem zrobić sam dla siebie.

– Luke..

– Tak, cholera, tak, nazywaj mnie tym imieniem.

Nie wiem, jakim cudem zgubiliśmy nasz wózek, a teraz znajdujemy się w dziale z łóżkami, gdy moja pupa opiera się o największe.

– Kochasz mnie?

– Kocham to, co już w tobie znam i kocham świadomość, że jest tak wiele rzeczy, którymi możesz mnie jeszcze zaskoczyć, Lola, bo wiem, że to dobre rzeczy, ty jesteś dobrą rzeczą.

Rozszerzam nogi, a on ugina kolana i staje pomiędzy nimi.

Nie mogę oderwać wzroku od jego oczu. Wydają się jeszcze bardziej niebieskie niż zazwyczaj.

– Kocham cię – mówię, przyciągając go bliżej.

– Jeszcze raz – pochyla się – Tym razem użyj mojego imienia – pochyla się niżej, aż jego usta nie muskają moich.

– Kocham cię, Luke – kocham to, że jest Luke'm i że w Luke'u jest Robert, dlatego mówię – Kocham cię, Luke'u Robercie Hemmingsie.

– Kocham cię, Lolo Kinney.

Gdy kończy wypowiadać moje nazwisko, jego usta spotykają moje, a jego dłonie błądzą po mojej talii. Opadam bardziej na łóżko, oplatając go nogami w pasie. Moje ręce wplatają się w jego włosy, kierując jego ustami dokładnie tam, gdzie chcę je mieć. Napiera na mnie bardziej, gdy jego dłoń wsuwa się pod pasek moich legginsów... a jedna z moich rąk, podciąga mu koszulkę.  Wsuwa dłoń w moje majtki, a ja unoszę biodra..

– Przepraszam! – ktoś krzyczy – Ale to ekspozycja! Nie wolno uprawiać na niej seksu!

Moje policzki są całe czerwone. Z podniecenia łatwo przechodzę do wstydu.

– Pieprzyć to, chcę właśnie to łóżko, ten materac, te ramę. Mogę je mieć? – krzyczy do faceta – Mogę zapłacić więcej!

– Chyba...

– Tak czy nie?

Gryzę Luke'a w ramię.

– Tak.

– A teraz znikaj z moich oczu – mówi do kolesia, nawet na chwile nie odwracając wzroku ode mnie – Już!

Podoba mi się ta stanowczość..

– Wybrałeś mi właśnie łóżko?

– Wybrałem właśnie nam łóżko – skubie zębami moją szyję – Pozwól mi ze sobą zamieszkać, będę wykonywał całą brudną robotę, a gdy będziesz chciała pobyć sama, pójdę do Ashtona, czy gdziekolwiek.

Kiwam głową, ale to mu nie wystarcza.

– Powiedz, że chcesz ze mną zamieszkać – jego dłoń znowu jest w moich legginsach.

– Nie powinniśmy..

– Pieprzyć to, niech chociaż mam coś z tego, że jestem sławny – wsuwa palec do mojego wnętrza – Cóż, mam z tego całkiem..

Nie daję dokończyć mu jego brudnej gadki, mocno go całując. To tyle z mojego planu w utrzymywaniu go na dystans.

– Czy to nie najlepszy wypad do Ikei w historii? – pyta, gdy opuszcza moje spodnie i swoje na tyle ile trzeba i zaczyna się we mnie wsuwać – Zdecydowanie do cholery najlepszy. Kocham Ikea i kocham seks na zgodę i kocham ciebie – całuje mnie w nos – Kocham też pieprzony seks – wsuwa się we mnie do końca, a ja próbuję nie krzyczeć.

– Lukeeee..

– Tak, tak, właśnie, Lola, to jest moje imię, to jestem ja.

Nie wiem, czy się pieprzymy, czy się kochamy, ale wiem, że nawet w tym niewłaściwym miejscu, to pomiędzy nami jest właściwe.

Dobieramy do wybranego łóżka pościel i poduszki. Potrzebujemy też kanapę do salonu i stół z krzesłami.. jesteśmy kompletnie niezdecydowani, co do krzeseł, dlatego wybieramy cztery różne, jednak Luke potem przypomina sobie, że razem mamy więcej bliskich przyjaciół i wybieramy jeszcze sześć. Kanapa, na którą się decydujemy jest mała, ale to dlatego, że wybieramy jeszcze fotel i kilka puf. Wybieramy wielką szafę, bo on twierdzi, że ma więcej rzeczy ode mnie, po czym musimy cofnąć się po półki, bo kompletnie o nich zapomnieliśmy.

W tej chwili całujemy się pod lampami o szukamy takiej, która daje dosyć przygaszone światło. On twierdzi, że do tego potrzeba elektryka, ja ubieram się, żeby przetestować lampy. W końcu wybieramy papierową chmurkę, w którą jestem więcej, jak pewna, że będzie uderzał głową. Zapominam o biurku, ale on szybko mi o tym przypomina. Nie wybieram czegoś dużego, wręcz coś mikroskopijnego. W końcu kończymy w meblach ogrodowych, on upiera się na wiklinowe meble i dużo puchatych poduszek. Dobiera do tego szklany stół, a ja stwierdzam, że chcę też taki do salonu. W końcu stoimy w obrazach, ale ten pomysł mu się nie podoba.

– Nie chcę obrazów. Mogę wywołać kilka zdjęć z trasy, a ty kilka swoich z przyjaciółmi, tak jak miałaś w pokoju. Nad łóżkiem w sypialni zrobimy sobie galerie wspólnych, co ty na to? W salonie też coś powiesimy.

– Wspólne zdjęcia?

– No, kupimy ten cholerny aparat, który wywołuje je od razu i będziemy go wszędzie zabierać.

Rzucam mu się nie szyje, a on niemal upada na nasz wózek.

– Jesteś w ogóle prawdziwy? – pytam z uśmiechem.

– To zabawne, bo zadaję sobie to samo pytanie, za każdym razem, gdy jesteś obok.

– Potrzebujemy kwiatów! – wyrzucam z siebie nagle, na co Luke się krzywi.

– Nie jestem dobry w dbaniu o kwiaty..

– To kupimy kaktusy.

– Jeśli na nie wpadniesz, nie będę wyciągał igieł z twojej dupy – rzuca.

– Hej! – oburzam się, a on klepie mnie w pośladek.

– Masz bardzo ładne pośladki, to nie tak, że nie mógłbym ich czcić godzinami, ale są granice mojej miłości.

– Nie wierzę, że nie wyciągnąłbyś mi igieł z tyłka.

Całuje moje szwy, a raczej gojące się rany, co swoją drogą, jest najlepszym uczuciem na świcie.

– Obyśmy nie musieli się przekonać. Mówię serio, Lola, będziesz uważać na te kujące rzeczy.

– Dobrze, dobrze – wsadzam jeszcze pare innych roślin do wózka, który w tej chwili jest wypchany po brzegi – O Boże! Zapomnieliśmy o wieszakach do szafy!

On też cały czas sobie o czymś przypomina. Wychodzimy z Ikei o trzeciej nad ranem i nie mamy siły wynosić rzeczy z bagażnika.

To nasz dom.

Będę z nim mieszkać.

Kocham go.

Jak to się stało, do cholery?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro