38 {Oszukując świat}
Lola Kinney
Znowu jestem kierowcą Ferrari, nie powiem to dobre uczucie. Może jeśli kiedyś będę sławną aktorką uda mi się kupić sobie samej taki samochód. Na razie jestem studentką ze sławnym chłopakiem. Pieprzone Hollywood.
– Uśmiechasz się, co jest takie śmieszne? – pyta.
Zanim zdążę mu odpowiedzieć jego telefon dzwoni.
– Poczekaj, muszę odebrać – zdecydowanie jestem ciekawa kto to, to dopiero drogi raz, gdy jestem świadkiem kogoś dzwoniącego do niego – Cześć, mamuś – ooo – Przepraszam, byłem zajęty – po chwili słyszę jej śmiech – A właśnie, że zgadłaś. Dziewczyną. Nie, mamo, nie byle jaką, taką szczególną – kładzie dłoń na moim kolanie – Tak, przywiozę ją. Nie widziałaś nas w internecie? Cóż, twój syn dobrze się ukrywa – znowu śmiech – Jest lepiej, mamo. Tak, to dzięki niej – chwile milczy, musi słuchać, co mówi mama – Tak, obiecuję, że przylecimy. Nie wrzucam moich nowych zdjęć? No cóż, przepraszam, mamo – jest sławny, a dalej mama się o niego martwi, to słodkie – Tak, podeślę ci zdjęcia Loli.
Nie mogę powstrzymać chichotu.
– Tak, mamo, jest tu ze mną – mówi – Prowadzi, nie może rozmawiać. Przekażę. Obiecuję. Pozdrów tatę. Tak, ja ciebie też kocham.
Chcę się odezwać, ale nie jest mi to dane, bo jego telefon znowu dzwoni.
– Przepraszam, to też muszę odebrać – mówi – Mój menażer.
– Jasne.
Siedzę cicho, gdy rozmawia z kimś, kto jest jego menadżerem. Jego odpowiedzi są urywkowe i mało konkretne, nie mogę stwierdzić o czym rozmawiają. Nie wiem, czy bym chciała. Gdy na niego spoglądam, wyglada na zirytowanego. W końcu się rozłącza i przeczesuje swoje włosy.
– Muszę wrócić na media społecznościowe i ocieplić swój wizerunek. Rozgłos jest dobry, Luke, ale daj im coś czego będą mogli się chwycić. Zapytał, co tonie całymi dniami. To nie jego sprawa, ale muszę zacząć robić pare promocyjnych rzeczy. Siłownia, media, nasza marka, trzeba utrzymać stale zainteresowanie.
Cieszę się, że się tym ze mną dzieli. To dla mnie bardzo ważne. Nie chowa telefonu. Celuje nim w moją stronę i robi mi zdjęcie.
– Cholera, jesteś taka piękna – pochyla się i całuje mnie w zakryte ramie. Nie wie, że pod spodem mam strój, a z jego torby wyjęłam spodenki do pływania.
– Twoja mama chce mnie poznać?
– No – znowu kilka coś na telefonie, a ja nie mogę spojrzeć, bo prowadzę. Z autostrady widać już ocean, ale on dalej nie wie, gdzie jedziemy. Znowu celuje telefonem w moją stronę – Widać trochę twoich włosów, to w porządku? To przez to otwarte okno, dlaczego nie włączyłaś klimatyzacji?
– Cały czas nie mogę się przyzwyczaić do tych luksusów.
Robert parska śmiechem.
– Wrzucę na instagrama.
– Masz instagrama?!
– O mój Boże, Lola! – krzyczy – Czy ty żyjesz w tym samym świecie, co ja? Bo czasem mi się wydaje, że żyjesz tylko miłością do mnie.
– Teraz przesadziłeś, koleś – rzucam – Naprawdę przesadziłeś.
– Jesteś tak bardzo we mnie zakochana, że moje zdjęcia ci nie wystarczają? Musisz mieć całego mnie?
– Och, zamknij się! Skąd ci się to bierze? – krzyczę.
– Mam instagrama, mam też Twittera, Facebooka i prawdopodobnie wiele innego gówna, którego nie używam.
– Masz Facebooka i co? Nazywasz się Luke Hemmings i udajesz, że to nie ty?
Teraz widzę grymas na jego twarzy.
– Nie do końca i tak go nie używam. Trudno jest ufać, wiesz?
– Przepraszam – nie wiem, dlaczego to mówię.
– Ufam ci, ufam twojej rodzinie, ufam nawet twojej małej siostrze. Może to czyni mnie głupcem, ale nie mogę tego robić bez zaufania. Tylko, że to wpędzi was w kłopoty. Nie wiem, jak długo uda mi się, nam, utrzymać to wszystko z dala od tego gówna, przepraszam za to – widzę, jak się wycofuje – Może lepiej nie dodam tego zdjęcia, ale to też jest do dupy. Chciałbym się tobą pochwalić, ale tego świat też nie zrozumie.
– Więc go do cholery oszukujmy.
– Nie mam pojęcia, co masz na myśli.
– Dobrze, że ja mam.
Parkuję na zatłoczonym parkingu. Ludzie są zbyt zajęci sobą, żeby przejąć się nami.
– Co my tu do cholery robimy, Lola? To jedna z najbardziej zatłoczonych i turystycznych plaż w tym miejscu... – naciąga czapkę mocniej na oczy.
– Wyzywam cię, żebyśmy tam poszli – mówię.
– To dalej jest moja kara?
– Nie! Za kogo ty mnie masz? – fukam na niego.
– Dobrze, więc zróbmy to – wysiada pierwszy, a ja zaraz za nim. Otwieram bagażnik i wyjmuje materac i pompkę, ale on stwierdza, że to na pewno przyciągnie uwagę, dlatego kupuje już nadmuchany materac i czeka na resztę moich instrukcji... cały czas się rozgląda, co powoduje, że mocniej naciągam jego czapkę na oczy.
– Sam przykrywasz uwagę, pokazując, że masz coś do ukrycia – szepczę.
Znowu wracamy do samochodu. Ja rozbieram się do stroju, a mu rzucam spodenki.
Przebieramy się pośpiesznie. A potem..
– Kto pierwszy w wodzie?! – krzyczę i rzucam się przed biegiem w kierunku plaży.
Obracam się, żeby mu się przyjrzeć. Waha się.
– Jest ponad trzydzieści stopni, potrzebujemy wody! – krzyczę.
Z materacem w ręku, biegnie za mną.
Oby ludzie nie byli zbyt wścibscy. Oby wszystko poszło zgodnie z planem. Wiem, że to szalone i ryzykowane, ale.. kto nie ryzykuje ten nie zyskuje.
Wbiegam do wody i oglądam się za nim. Na jego twarzy maluje się zdenerwowany uśmiech. Nie mogę dostrzec jego oczu, bo jego okulary odbijają tylko moje odbicie.
Cóż, chwalę w nim swój wygląd.
Dobry strój, Lola.
Zdecydowanie wyglądasz gorąco.
Och, dzięki Lola.
Uśmiecham się do siebie w swoim odbiciu, a Robert myśli, że uśmiecham się do niego.
Rzuca materac na wodę, a ja się na niego wspinam. Jest niepewny, ale ocean jest duży i ludzie raczej się opalają niż są w wodzie. Jestem zaskoczona ilością przestrzeni. Jednak nie można tego powiedzieć o plaży.
Podziwiam go, że podjął się tego wyzywania.
Kładzie się obok mnie, ale szybko nie tylko obok mnie leży, ale przerzuca przeze mnie rękę i chowa głowę w zagłębieniu mojej szyi.
– Czuję, że wszyscy się na mnie gapią – szepcze mi do ucha – Jestem, kurwa, pewny, że ktoś mnie rozpoznał.
Rozglądam się dookoła, a mam dobry wzrok i jestem całkiem spostrzegawcza.
W szczególności, gdy jakaś suka chce tego, co moje.
Ups, przepraszam, nie chciałam nikogo obrazić.. chodziło o.. no dobrze, po prostu spojrzenia na mojego faceta są nie pożądane. Nie dzisiaj, nie w tej chwili, przepraszam was fani, wiem, że go potrzebujecie, ale on w tej chwili potrzebuje tylko mnie.
– Nikt nie patrzy – mówię mu i obracam się do niego bokiem – Nikt nie wie, że ty to ty.
– To nierealne, Lola.
– Ja nie wiedziałam – bronię go, siebie, wszystkich. Czuję jego walące serce – Spróbujmy się cieszyć tym małym kłamstwem, bo dla nas to jest prawdziwe.
Muskam jego policzek, a on zawodnie jęczy.
Wracam do poprzedniej pozycji, a on mocniej mnie do siebie przyciąga. Nie obchodzi mnie to, że będę miała odcisk jego ręki na brzuchu, ani, że w wodzie jest tak gorąco, że jego ciało lepi się do mojego. Zdejmuję mu czapkę z głowy i zakładam na swoją, on i tak osłania swoją twarz przed słońcem.
– Nikt nie jest w stanie cię rozpoznać po plecach – Wyciągam dłoń i wplatam ją w jego włosy, nieustannie je przeczesując, za co dostaję pomruki prosto do ucha – A włosy? Najwyżej ktoś pomyśli, że jesteście bardzo podobni.
Czuję jego walące serce przy mojej piersi.
– Drażnią cię krzyki ludzi? – szepczę.
– Nie wiem. To dziwne być wśród zwyczajnych ludzi, robiąc coś tak zwyczajnego i nie być obserwowanym. Myślisz, że facet od którego kupowałaś materac nie zwrócił na mnie uwagi?
– Cii, przestań – dalej przeczesuję jego włosy – Jest całkowicie w porządku. Możemy pójść, jeśli to za dużo.
– Nie, to dziwne, ale przyjemne. Brakowało mi zatłoczonych plaż – całuję mnie w szyje – Lolo Kinney, mówiłem ci, jak bardzo niesamowita jesteś?
– Damy radę. Razem, Luke – to pierwszy raz, gdy go tak nazywam.
– Chcę tu leżeć tak długo, aż cały nie zdrętwieje i nie będę cały pomarszczony – na szczęście ocean jest bez fal, dlatego wystarczy lekkie odpychanie się rękami.
– Proszę bardzo, możemy to zrobić.
A wtedy on zaczyna mi śpiewać do ucha. Nigdy jeszcze tego nie zrobił, dlatego pomimo trzydziestu stopni w cieniu, mam ciarki na całym ciele.
– To jedna z moich ulubionych naszych piosenek – czuję, że w końcu daje mi całego siebie.
To wyzwanie.
****
Zazwyczaj piszę bardzo realne rzeczy. To opowiadanie takie nie jest.
Nie wiem, czy byłby wstanie podjechać na plaże pełną ludzi Ferrari w okularach i czapce, a potem wbiec do oceanu i nie zostać zauważonym.
Jak myślicie?
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro