36 {Puste mieszkanie, niazbyt pusta głowa}
Lola Kinney
Musiałam pobyć sama.
Może potrzebowałam Andy, ale ona była z Jensenem i właśnie z nim zamieszkała, więc nie chciałam przeszkadzać. Sara i Lucy ogarniały na szybko wynajęte mieszkanie.
Jestem tu sama.
Myślałam, że będziemy tu razem z Robertem i będziemy.. no cóż.. dobrze się bawić.
Boże, dlaczego się rumienię?
Jestem zła.
Okłamał mnie, bo bał się prawdy. Muszę przyznać, że ja też trochę się jej boję. To wszystko zmienia i z prostego związku, robi się coś skomplikowanego.
Boże.. dlaczego nawet nie rozważam, żeby kazać mu się ode mnie odczepić?
Chyba zbyt dużo naoglądałam się romansideł, gdzie dziewczyny odrzucają chłopaków, w których są zakochane, a potem na koniec filmu i tak dają im szanse. Nie chciałam tracić czasu, wiem, to sprawia, że nie będzie się chciał o mnie starać.
Dlatego ograniczenie na seks to doskonały pomysł.
Chciałam wiedzieć, gdzie i kiedy mnie okłamał. Czy dom jest jego? Czy samochody są jego? Gdy nie na go przez większość czasu to jest w trasie? Jaką muzykę grają? Mam dużo pytań, ale zarazem boję się je zadać. Nie jestem ich fanką, jestem jego dziewczyną, a on zaczął to od kłamstwa. Cholera, to błędne koło.
Jednak poznał mnie w klubie..
Chciał chwili spokoju.
Nawet to rozumiem, ale potem to ciągnął i..
Rozglądam się po tym pustym mieszkaniu. Nigdy nie miałam w głowie tak wielu pytań i takiego niezrozumienia. Nigdy nie byłam zakochana.. no i proszę, jak to się skończyło? Nie mogę skupić swoich myśli na czymkolwiek innym. A mój akademik spłonął!
Chcę odpowiedzi.
Wybieram jego numer, a on od razu odbiera.
– Gdzie jesteś? – myślę, że teraz będę pełna wątpliwości i braku zaufania.
– Pojechałem po samochód i teraz jeżdżę bez celu.
– Przyjedziesz? – podciągam nogi do piersi i opieram na nich brodę.
– Czy to na pewno dobry pomysł?
– Chyba trochę się boję spać tu sama. Chcę sprawdzić twoje zdolności przerwania, gwiazdo rocka.
– Proszę, nie nazywaj mnie tak – nie rozumiem.
– Dlaczego? – może on uważa, że jestem za mało odpowiednia, żeby żyć w tym świecie. Może te część zostawia dla innej dziewczyny.
– Zaraz przyjadę. Pół godziny w porządku?
Kiwam głową, a przecież on nie może tego zobaczyć.
– To nie jest miejsce, jak tamten dom, czy hotel.
– Byłem w twoim akademiku, pamiętasz? – trudno zapomnieć.
– Czy to jakaś zabawa? Jesteś znudzony i próbujesz typowo amerykańskiego życia? Bo wiesz, to moje życie... ja.. boję się, że dużo mi zabierzesz, gdy w końcu wrócisz do swojego świata.
– Wolę tam być, gdy będziemy rozmawiać – mówi – Pół godziny.
– Nie wiem, czy powiem ci to prosto w oczy.. – chce mi się płakać, bardzo – Zraniłeś mnie, wiesz?
– Lola.. – też brzmi na pokonanego.
– Zamierzałeś to skończyć wraz z kolejnym wyjazdem?
– Nie myślałem o tym – to nie brzmi dobrze – To znaczy....
Wybucham płaczem.
To zbyt dużo.
Nigdy nie płakałam przez faceta, a on doprowadza mnie do płaczu, bo jest sławny, to cholernie szalone.
Chyba potraktowałam te znajomość zbyt poważnie. Ale co poważnego może zacząć się od seksu? Odpowiedź brzmi: nic.
Jest sławny, ma takich dziewczyn na pęczki..
A gdy o tym raj myślę, zdaję sobie sprawę, czego chciał uniknąć.
Chcę udowodnić mu, że to mnie nie pokona. Jednak on będzie musiał udowodnić mi, że go nie pokona normalność.
Robert, a przynajmniej mam taką nadzieję, dzwoni do drzwi pół godziny później. Otwierając je, jestem zaskoczona tym, jak bardzo jest obładowany.
– Co tam masz?
– Miałaś kupić łóżko, ale popsułem twój wyjazd do Ikei, dlatego na dzisiaj kupiłem dmuchany materac, jakiś koc i poduszki. No i też coś do jedzenia.
Zależy mu na mnie.
Jestem tym samym chłopakiem, którym był wczoraj.
Jednak ta druga część nie daje mi spokoju.
– Co jest, płakałaś? – zamyka drzwi i odstawia siatki na ziemie – Płakałaś przeze mnie?
No i proszę, znowu mam łzy w oczach.
– Hej – chce mnie do siebie przyciągnąć, ale mu nie pozwalam. Nie protestuje, ale widzę zranienie w jego oczach.
– Okej, nadmucham materac, a ty w tym czasie możesz pytać o wszystko.
Gdy rusza w głąb mieszkania, obładowany siatkami dla mnie. Nie mogę się powstrzymać i przytulam się do jego pleców. Ściskam go bardzo mocno.
– Nie radzę sobie z tym, że masz drugie życie – mówię szczerze – A jeszcze nic o nim nie wiem. Widzę tylko, jak mnie zostawiasz, a nie jestem taką dziewczyną i cholernie tego nienawidzę. Naprawdę, Robert. Kurwa, kurwa, nienawidzę tego, że to nie jest twoje pierwsze imię. Nikt mnie nigdy nie zostawił, ale w nikim nie byłam zakochana i... nikt nie był sławny.. jestem przerażona, utratą ciebie i znienawidzeniem drugiej części ciebie. Czy to ma sens?
– Oczywiście, że ma. Ja też czasem nienawidzę drugiej części siebie.
– Nie, nie, nie w tym sensie, Robert.. ludzie powinni siebie lubić, nie chcę, żebyś nie lubił przy mnie siebie.
– Nie będę kłamał – kręci głową – Nie już więcej – dodaje pośpiesznie – Sprawiasz, że moje życie jest lepsze.
– Dlaczego? – to dobre pytanie.
– Bo codzienne czynności nie są męczące, bo wstaję rano i chcę coś zaplanować. Spędzić z tobą czas. Chcę być dla ciebie dobry, a to wyzwanie gdy fani w kółko powtarzają mi, że taki jestem nie znając mnie. Nie gardzę nimi, tylko.. potrzebuję kogoś kto widzi te małe rzeczy. Gdy ty się do mnie uśmiechasz, czuję się dobry..
– Ty też sprawiasz, że czuję rzeczy, których wcześniej nie czułam.
– To nie jest proste, co? – w końcu on też mnie dotyka, pocierając moje przedramiona swoimi fizyki dłońmi.
Pompuje materac, układa poduszki i koce, wkłada jedzenie do lodówki, gdy słyszy, że nie jestem głodna. Przebieram się w rzeczy, które także kupiłam z rodzicami, on też ma jeszcze jedną torbę, ale się nie rusza.
– Materac wystarczy dla naszej dwójki.. chyba, że ty nie sypiasz na materacach.
– Przestań, gdybym nie mógł spać na materacu nie kupiłbym go dla ciebie. To nie podlega dyskusji, jeśli myślę, że coś nie jest wystarczająco dobre nie oferuję tego tobie, bo myślę, że ty nie nasz standardów. Okej?
– No to chodź tu – zachęcam.
– Na pewno?
– Przestań, nie robię rzeczy, na które nie mam ochoty.
Mam racje, że w ostatniej torbie są ubrania. Wraca przebrany w coś w rodzaju piżamy, ukrywając przede mną swoją klatkę piersiową i nogi. Wsuwa się do łóżka, opierając plecy o ścianę. Ryzykuję i układam głowę na jego udach.
– Czyj jest dom? I samochody?
– Dom jest Ashtona, tego blondyna z kręconymi włosami – mówi – Sprawdziłaś już nas w internecie?
– Nie – jakoś mnie to nie przekonuje.
– Samochody są moje.
– Czy nie chciałbyś, żeby moje mieszkanie było większe? Nie czujesz, jakbyś się cofnął? Mówiłeś, że rodzice w domu nie żyją, jak bogacze, może ty tego chciałeś i teraz tu ci źle.
– Lola, jesteś studentką, nie wymagam od ciebie pałacu, ani w ogóle mieszkania.
– Ale to może być za mało.
– Nie kupiłem domu, jak pozostała trójka, nie wiedziałem, gdzie chcę mieszkać. Może twoje mieszkanie mi się spodoba?
– Chcesz tu ze mną zamieszkać?
– Cholera, przepraszam, przecież tego nie zaproponowałaś. W szczególności po...
– Gdzie byś dzisiaj spał, Robert?
– Nie wiem, pewnie w hotelu – nie chcę, żeby spał w hotelu,
Nie mogę mu zaproponować mieszkania ze mną, prawda?
****
5SOS Gosipp
Luke Hemmings w sklepie, kupujący materac, koce, poduszki, jedzenie.
Czyżby się dzień wybierał?
A o to zdjęcia jego łowów!
Czy on sam nie wygląda na zmęczonego?
Co się dzieje, Luke?
Dołączam zdjęcia.
*****
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro