30 {Walka}
Lola Kinney
– Przepraszam, zazwyczaj nie jestem takim mazgajem. Ale wy nie tylko wiecie, jak to się stało, ale i co robiliśmy i to naprawdę bolało... a ja jestem całkiem mała i wzrostem i ciałem.. – ocieram oczy – Chciałam was poznać, ale nie chciałam robić zamieszania wokół siebie. Przysięgam, że nie jestem taką dziewczyną.
– Jak cholera jesteś.. pamiętasz, jak się poznaliśmy, Czerwony Kapturku?
Oboje siedzimy na moim szpitalnym łóżku, ale dzisiaj na pewno wrócę do domu. To tylko kilka szwów. Zareagowałam za mocno, nienawidzę tego, nie znoszę bólu, wcale nie jestem delikatną dziewczynką..
Miałam szytą brodę!
O Boże! Mam być aktorką, jak duża będzie blizna? O Boże....
– Dziękuję – dodaję, gdy oni nie przestają się na mnie gapić – Że tu jesteście podczas mojej paniki.
Nic nie mówią, a ja nie mogę się zamknąć. Robert patrzy to na nich to na mnie.
– Przedstawiłam się? Jestem Lola.. – dlaczego patrzę na Roberta? – A wy mnie onieśmielacie – odkąd go poznałam zdecydowanie zbyt często się rumienię.
– Onieśmielamy, co?
– Zobaczymy się w domu, okej? – mówi do nich – Wrócimy taksówką.
– Miło cię było poznać, Lola – nie wyglądają, jakby tak było. Do ostatniej chwili, gdy mi się przypatrują, widzę w och spojrzeniu coś niepokojącego.
Znikają, a ja zostaję sama z Robertem. On odgarnia mi włosy z twarzy i widzę w jego oczach troskę.
– Wrócę do akademika, a ty spędź trochę czasu z przyjaciółmi.
– Cholera! Nie ma mowy, dopiero byłaś szyta, nie zostawię cię....
– Twoi przyjaciele...
Luke Robert Hemmings
– A ty jesteś moją dziewczyną, koniec kropka – całuję ją w czubek głowy.
– Wracajmy gdziekolwiek – potrzebuję mieszkania – Ile muszę ci oddać za...
– Ani, kurwa, słowa o pieniądzach – niemal warczę – Koniec tematu.
– Chcę już stąd wyjść, chyba jestem kapryśna – nie jest, jest po prostu dziewczyną, która miała ciężki dzień i chce położyć się we własnym łóżku. Nie wiem za wiele o tych dziewczynach, ale wszyscy jesteśmy ludźmi i wszyscy mamy na to czasem ochotę – Będą blizny, prawda?
– Nieduże, Kapturku. Właściwie to tylko na brodzie, malutka.
– To dlaczego, aż cztery szwy? – pyta.
– Mnie nie pytaj, ja się na tym nie znam.
Całuje mnie w policzek, a potem w kącik ust.
– Dziękuję – mówi – Za to, że jesteś jaki jesteś.
Nie wiem, jak powinienem to potraktować.
– Wystarczy tego, wracamy gdzieś i wypożyczany film, zamawiamy pizzę, a może to wszystko, co chciałaś?
– O Boże! Zwymiotowałam w samochodzie twojego przyjaciela! O Boże! – znowu ma łzy w oczach – Muszę iść to posprzątać, muszę...
– Już się tym zajęli – nie mam pojęcia, co zrobili.
Właściwie to odpowiedź przychodzi chwile później.
Ashton: Chcesz być zwyczajny? To posprzątaj mój cholerny samochód. Wróciliśmy taksówką, kluczyki w recepcji.
Ashton: Jeszcze w Sydney po wszystkich przeżyciach z nastolatkami ustaliliśmy, że nigdy nie będziemy się wstydzić tego kim jesteśmy.
Ashton: Posprzątaj ten syf, jak normalni ludzie.
Nie odpisuję mu, chowam telefon do kieszeni.
– Albo i ja mam się tym zająć.
– O Boże! Ja to posprzątam! Chodźmy to posprzątać! Znaczy ja to posprzątam...kupię im coś do jedzenia, a może sama upiekę?
– Wdech i wydech, kochanie.
– Masz racje, jedzenie to za mało.
To mnie rozbawia.
– Muszę opowiedzieć to Andy, tylko, że moje rzeczy są u ciebie..
– Zróbmy tak, pojedziemy posprzątać samochód, pojedziemy do mnie po rzeczy, potem do ciebie i do Andy, a jak spędzimy noc zobaczymy.
– Chcesz poznać Andy? – tak naprawdę wszystko mi już jedno.
– Dużo się dzieje, co?
Posprzątałem samochód i nie pozwoliłem kiwnąć jej palcem. Myślę, że niektóre rzeczy ma się gdzieś, gdy twoja dziewczyna upada i krwawi. Lola wsiada właśnie do mojego Audi, a ja wchodzę do domu Ashtona, żeby zabrać jej rzeczy i pewnie posprzątać w łazience. Życie zwykłego człowieka to dużo obowiązków. Gdybym był w trasie i się ze rzygał nie zdążyłbym się obrócić, a tego już by tam nie było, to samo tyczy się mieszkania.
Chłopaki siedzą w salonie i rozmawiają widocznie o mnie.
– Z nią w porządku? – pyta Calum.
– Tak – co mam im powiedzieć?
– Czy ty oszalałeś? – pyta Mike – To pieprzona studentka! Nie musi być sławna, żeby lecieć na twój hajs! – to zdecydowanie prawdziwe, ale czy do nas? – Przyjeżdżasz do niej do szkoły tymi drogimi samochodami? To dla niej kupiłeś dwa?
– Nic o niej nie wiesz, a wkurzysz się, gdy ludzie wypisują o nas bzdury w internecie. Jak możesz? – walę prosto z mostu.
– Oszukujesz ją, myślisz, że z tobą będzie, gdy jej powiesz, prawdę? Bo moim zdaniem jej stopień wkurzenia idealnie opisze, co się dla niej liczy.
– Gówno wiesz! – niemal się na niego rzucam.
– A może stworzyłeś sobie nową osobowość? A może seks jest, aż taki dobry? – rzucam się na niego, zanim ktokolwiek mnie powstrzyma – No co? Uderzysz mnie swojego nierodzonego brata dla dziewczyny?!? – krzyczy głośniej – Wyjedziesz, myślisz, że studentka będzie ci wierna? A może będziesz wysyłał jej pieniądze?! Panienka na utrzymaniu!
Uderzam go.
Uderzam mojego przyjaciela przez dziewczynę.
Kim jestem?
Kim ja, kurwa, jestem?!?
On mi oddaje, ja oddaję mu.
– Zobacz, jaka będzie gdy nie dostanie twoich pieniędzy! – wrzeszczy – Lub gdy otoczy cię tłum fanek na studenckiej imprezie!
Ashton mnie odciąga, a Mike'a odciąga Calum.
– Pierdol się! – wrzeszczę.
Idę na górę. Pakuję część swoich rzeczy i zabieram rzeczy Loli. Siedzi w Audi, więc jedziemy Audi, chociaż powinienem wezwać taksówkę.
Nie zatrzymują mnie, gdy wychodzę.
Na mojej twarzy nie widać śladów, więc nawet jej o tym nie mówię.
– Jedziemy? – pyta.
– Tak.
Nie chodzi jej o moje pieniądze, czuję to. Wiem to. Jednak jak mam się przekonać, gdy ona nie wie, kim jestem?
***
5SOS Gosipp
Australijczycy w prywatnej klinice z dziewczyną na rękach.
Podobno to dziewczyna któregoś z nich.
Zdjęcia z przed klinki (słaba jakość)
****
Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro