Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

28 {Poważniej}

Luke Robert Hemmings

Udaje mi się przebywać na kampusie do końca dnia bez rozpoznania. Może to dlatego, że twarz Loli cały czas jest przyssana do mojej i nikt nie ma, jak spojrzeć mi w oczy. Jest taka szczęśliwa, że tu z nią jestem, że nie mogę uwierzyć, że robimy coś tak zwyczajnego, a ja też jestem szczęśliwy. Oczywiście z wyjątkiem tego strachu, że na kogoś wpadnę. Podczas pobytu na kampusie była mną tak pochłonięta, że nawet nie szukała swoich przyjaciółek. To zdecydowanie mi pasowało, mimo, że nie powiedziałem tego na głos.

Teraz jesteśmy w drodze do domu Ashtona. Ona opowiada o swoim ulubionym jedzeniu, próbując przekonać mnie do zamówienia tego wszystkiego.

– Proszę? – przesuwa się na fotelu, żeby pocałować mnie w policzek – Proszę?

– Chcesz nie wstać z łóżka?

– Z twojego? – pochyla się do mojego ucha – Nigdy.

Jesteśmy w samochodzie, nie ma tutaj miejsca na niezdarność, chociaż jestem pewien, że jest w stanie mnie zaskoczyć.

Odsuwa się ode mnie i pogłaśnia radio.

Przysięgam, że moje cholerne serce się zatrzymuje.

W radiu zaczyna lecieć nasza piosenka.

Normalnie poklepałbym się po ramieniu i powiedział

Brawo, stary, teraz na pewno spadną jej majtki.

Jeszcze tylko zacznij śpiewać!

Odchrząkuję.

Tak naprawdę to cholernie mnie to kusi. Zaraz zacznę śpiewać, tak jak robię to zawzyczaj, a ona spojrzy na mnie i wszystko się wyda.

To by była najgłupsza wpadka z możliwych, prawda?

Gdy zaczyna lecieć refren she looks so perfect, słyszę, jak podśpiewuje pod nosem, a raczej pomrukuje.

– Znasz ich? – pytam.

– Nie, ale całkiem wpada w ucho.

Muszę powstrzymywać pieprzony uśmiech, chociaż właściwie nie znałaby jego powodu.

– No co? Pop to pop jest po to, żeby nucić go w głowie do porzygania, a potem nie wiedzieć nawet kto to śpiewa.

Nasi fani by się z nią nie zgodzili.

– She looks so perfect standing there! – krzyczy na cały głos, kompletnie nie mając głosu do śpiewania.

Jest niesamowita w każdym najmniejszym calu.

– Cholernie chcę cię teraz pocałować.

Przysuwa się do mnie i daje mi buziaka.

– Tego chciałeś?

– Wiesz, co ci zrobię, gdy dojedziemy na miejsce?

Lola wybucha śmiechem.

– Zrobisz mi kąpiel w tej ogromnej wannie?

Jest kusicielką, ale jest w tym niesamowicie naturalna.

– Poczekaj – jej telefon dzwoni i od razu go odbiera. Jej uśmiech jeszcze się poszerza – Cześć, mamo, stęskniłaś się za swoją córką? – teraz zaczyna chichotać – Uczę się, wiesz, że się uczę. Możesz zapewnić o tym tatę. Wiem, wiem, mieszkam tak blisko, a tak rzadko jestem. Nie uważasz, że mieliście mnie dosyć przez osiemnaście lat? – znowu się śmieje – Daj mi tego potwora. Cześć, kruszynko, co tam w wielkim świecie? – sięga po moją dłoń bardziej lub mniej świadomie i kładzie ją na swoim kolanie, splatając ze mną palce – Czy znalazłam mojego księcia? – patrzy na mnie – No nie wiem. Myślę, że będziesz musiała go poznać, żeby to ocenić – mocniej ściska moje palce – Ja też cię kocham, kruszynko! Obiecuję, że przyjadę – znowu śmiech – Sprawdzę, czy ma konia.

Rozłącza się i znowu mam całą jej uwagę.

– Rodzina. Moja młodsza siostrzyczka chce cię poznać, ale nie przejmuj się tym – unosi nasze dłonie, żeby ugryźć mnie w palce – Nie przedstawiam jej jakiś marnych rycerzy, musisz być księciem na białym koniu.

Wyrywam dłoń z jej uścisku i czochram jej włosy. Lola śmieje się z radością w oczach i dosłownie na sekundę przytula do mojego boku.

– Nie martw się, ja nie przedstawię rodzicom kogoś kto nie jest jakąś zaginioną australijską księżniczką.

– Robert, nie martw się, nie podejrzewam cię o przedstawianie mnie komukolwiek – słyszę, w jej głosie żal i nienawidzę tego.

– Nie złość się, Lola – proszę ją.

– Znamy się jakiś miesiąc, chcę za szybko i za dużo na raz. Przynajmniej tak twierdzi Andy, moja przyjaciółka, gdybyś zapomniał. Nie znam tych randkowych zwyczajów, ale ona mówi, że to wymaga więcej czasu. Ja bym chciała już, bo czuję, że jestem w tym już – nie mam pojęcia, co to znaczy – Możemy to robić twoim tempem to jestem w porządku, przysięgam. Nie znam się na tym, okej? – patrzy na mnie – Powiedziałam o tobie Andy, o Boże, czy to w porządku? Naprawdę nie wiem, jak to działa.

– Daj mi jeszcze trochę czasu, okej?

– Tak, tak, masz go tyle ile chcesz, przysięgam – całuje mnie w policzek – Tylko... – wplata palce w moje włosy na karku – Myślisz, że możesz mnie nie zranić? To by było za dużo, jak na pierwszy raz.

Przerasta mnie odpowiedź na to. Sam jestem w tym beznadziejny.

– Ja cię nie zranię, obiecuję – dodaje szybko.

– Ja też nie wiem, co robię. Tak bardzo, jak nie chcę cię zranić, jeśli będę to robił, powiesz mi?

– No – mówi z uśmiechem – Dużo mówię, gdybyś nie zauważył.

Kończymy tę poważną rozmowę, gdy dojeżdżamy pod dom Ashtona. Nie ma jego samochodu, więc wszystko jest pod kontrolą. Lola wyskakuje z samochodu i chyba już nie liczy, że kogoś tu spotka.

To miesiąc.

Na to wszystko jest za wcześnie.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro