Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

26 {Dłużej}

Luke Robert Hemmings

– Podoba mi się dzisiejszy dzień – mówi do mnie, gdy spacerujemy brzegiem plaży. Jej dłoń jest w tylnej kieszeni moich czarnych spodni, a druga jest spleciona z moją – To chyba najlepsza randka na jakiej byłam.

– A na ilu byłaś?

– Może w liceum na kilku, ale wtedy wszystko opierało się na niezręcznych pytaniach i ukradkowych spojrzeniach, teraz jest lepiej.

– Chcę zabierać cię na więcej randek – i gdy to mówię, naprawdę mam to na myśli. Nie okłamuję jej do tego, czego chcę, po prostu nie mogę podzielić się z nią wszystkim.

– To słodkie, ty jesteś słodki – staram się, cały czas czuję, jakbym musiał robić na niej wrażenie, to coś czego od dawna nie miałem w swoim życiu.

– Bardzo słodki? – pytam.

– Bardzo, bardzo – gryzie mnie w palce – A teraz powiedz mi kim jest Amanda.

– Dlaczego musimy o tym rozmawiać? – syczę.

– Bo jesteśmy parą, a pary rozmawiają o takich rzeczach i poznają swoje dawne związki..

– Skąd tyle wiesz o związkach? – przyciągam ją jeszcze bliżej.

– Dużo komedii romantycznych.

Stajemy na środku plaży. Lola staje naprzeciw mnie, bardzo powoli przysuwając się do mnie. Przyciągam ją mocniej, a ona ciasno mnie przytula.

– Pojechałem w cholerną trasę z myślą, że buduję związek, nawet mnie w niej odwiedzała. Wróciłem, a okazało się, że ona ma faceta, który jest na miejscu – czy ja właśnie powiedziałem, że jeżdżę w trasy? Kurwa, kurwa. Mówię dalej, może się nie zorientuje – To było tego dnia, którego zatrzasnęliśmy się w łazience, wtedy zobaczyłem ją z innym.

– Och – może nie powinienem tego mówić.

– Nie było mi tak przykro, jak powinno – to szczera prawda.

– Widujesz się z nią, gdy jesteś z przyjaciółmi? Czy to tylko twoja przyjaciółka czy jak? I jak często tak wyjeżdzasz? I gdzie? Co to za trasa? Jesteś w ciągłym ruchu? Nie możesz być w stałym związku? O co chodzi? – dużo pytań, jak na jeden raz.

– Porozmawiamy w domu? Chcesz spędzić u mnie noc?

– A mogę poznać rano twojego przyjaciela?

Całuję ją w czoło.

– Tyle cholernych pytań, skąd się to bierze?

– Z ciekawości, Robert, chcę wiedzieć o tobie wszystko – ta, to zdecydowanie nie jest dobry pomysł.

– Przez ostatnie dwa lata spędziłem więcej czasu po za domem niż w domu. Piszę na wyjazdach, piszę gdziekolwiek mogę. Moje życie jest szybkie, a gdyby nie było byłbym w Australii. Amanda była dziewczyną, z którą myślałem, że chcę być, a tak naprawdę chodziło o poczucie bliskości, którego mi nie dawała – biorę głęboki wdech – Przez następny rok, mam nadzieję, będę na miejscu.

– To dalej jest tajemnicze, Robert? Dlaczego nie możesz być bardziej bezpośredni?

– Dlaczego nie wystarczy to, że chcę spędzać z tobą cały mój czas? Dlaczego to za mało? – ściskam jej biodra, może za mocno.

– Okej, zaczekam aż będziesz gotowy. Póki nie ukrywasz czegoś wielkiego....

– Cholera, kochanie, wiesz, co mam w spodniach.

Lola wybucha śmiechem, a potem patrzy na mnie z obrzydzeniem.

– To był najgorszy, najbardziej prostacki tekst i najbardziej do ciebie niepasujący, jaki słyszałam w życiu – ściska moją twarz w swoich małych dłoniach, musi do tego nieźle wyciągnąć ramiona, ale nie wydaje jej się to przeszkadzać.

– Chciałem być zabawny – pochylam się, żeby oprzeć swoje czoło o jej – Byłem obrzydliwy?

– Penisy są fe.

To wywołuje mój śmiech.

– Jak bardzo fe? Na tyle fe, żeby nie brać ich do buzi? Czy na tyle fe, żeby w ogóle ich nie dotykać?

– O Boże, Robert! – krzyczy – Tylko to cię obchodzi?

– To ty twierdzisz, że penisy są fe, jak dla mnie są bardzo przyjazne. Chodź, pokażę ci – biorę jej dłoń i kładę na swoim kroczu – Przyjazne, prawda? Żaden jadowity pyton, czy coś w tym rodzaju.. chociaż cofam to. To pyton, ale ty go okiełznałaś.

Lola jeszcze raz wybucha śmiechem.

– Mój pyton bardzo cię lubi, ale nie podniesie się dla ciebie, gdy nazywasz go brzydkim.

– Przestań – nieświadomie ściska moje krocze – Zmieniasz temat – szybko zabiera dłoń, ale przykłada swoje usta do moich – Zaczekam, aż mi zaufasz – mówi przy moich ustach – Tylko.. – ściska mocniej mój policzek – To dla mnie pierwsza taka wielka rzecz – po raz pierwszy widzę rumieniec na jej policzkach – Nie zrań mnie w tym wszystkim, nie chcę żałować, proszę.

– To samo tyczy się ciebie, Kapturku.

Moje usta dotykają jej, napiera na nie trochę bardziej, ale później się wycofuje. Widzę uśmiech na jej twarzy, gdy szybko się do niej pochylam i pożeram jej usta.

Dom Ashtona jest pusty tak, jak obiecał. Szybko znikamy w moim pokoju. Moje plecy uderzają o drzwi, gdy Lola próbuje mnie pocałować. Nasza różnica wzrostu jest całkiem spora, dlatego nawet gdy staje na palcach jej usta muszą się wysilić. Za to jej dłonie są na idealnej wysokości mojego paska. Próbuje gorączkowo go rozpiąć, ale nie wie na czym bardziej się skupić. Usta czy rozporek? Jęczy przeciągle i opiera czoło o moją pierś.

– Drżą mi ręce? Dlaczego do cholery drżą mi dłonie? To tylko pierwsza randka.

– Myślę, że na pierwszej randce nie uprawia się seksu.

Lola prycha.

– Oglądasz strasznie cywilizowane filmy.

Głaszczę ją po włosach, gdy ona zaczepia dłonie o mój pasek. Lekko za niego ciągnie.

– Zdjąć – warczy – Trzeba to zdjąć.

– Hej, co ty na to, żebyśmy przeciągnęli pierwszą randkę? – całuję ją w ucho, po czym w policzek – Mam pomysł, ale wyskoczmy już z tych niewygodnych ciuchów.

– Nie jesteś facetem tylko do łóżka, wydaje mi się, że nigdy nie byłeś. Wiesz o tym?

– Zdziwiłabyś się – wszystkiego trzeba w życiu spróbować, ale czasem mniej już więcej.

– Dobrze, zróbmy to po twojemu.

W ten właśnie sposób kończymy na jednym z tarasów, podziwiając nie wiele widoków, jakie oferuje to miejsce, ale mogło być gorzej. Zamówiłem pizzę, przebraliśmy się w moje dresy, wzięliśmy jakiś koc i siedzimy na leżance. Lola siedzi pomiędzy moimi nogami i nuci muzykę, którą puściłem z telefonu. Jest naprawdę beznadziejną piosenkarką, raczej nie zagra w musicalu, gdy ją o tym informuję zaczyna tylko śpiewać głośniej.

Wsuwa kawałek pizzy do ust, a mi podsuwa drugi. Sięgam po telefon i proszę ją, żeby spojrzała w obiektyw. Robię serie zdjęć, które później razem przeglądamy.

W trasie parkuje ciągłości i codzienności. Nawet jeśli spędzam godziny w czterech ścianach to nigdy nie mogę robić całkowicie tego na co mam ochotę.

Tutaj, w tej chwili jest inaczej.

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro