Chào các bạn! Vì nhiều lý do từ nay Truyen2U chính thức đổi tên là Truyen247.Pro. Mong các bạn tiếp tục ủng hộ truy cập tên miền mới này nhé! Mãi yêu... ♥

25 {Randka}

Luke Hemmings

Jedziemy aż do Venice Beach, ale tak naprawdę to cholernie krótka wycieczka. Lola przez całą drogę opowiada o swoich zajęciach i o tym, że chyba jednak woli aktorstwo.

Hej, będę się spotykał się z aktorką.

Może to ja będę dla niej zbyt zwyczajny, może ona pragnie tego przed czym ja uciekam, boję się zapytać.

Wybiegam, żaby otworzyć jej drzwi, to wywołuje jej uśmiech. Cholera, zawsze chcę oglądać jej uśmiech.

– Jesteś taka piękna – powtarzam – Cholernie piękna.

– Wystarczy tych czułości – bierze mnie za rękę i przerzuca ją sobie przez barki, cały czas splatając ze mną palce – Jestem okropnie głodna.

– Ja też – całuję ją w skroń – Chociaż przede wszystkim nam ochotę na Czerwonego Kapturka.

– Zaraz nakarmimy twój wilczy apetyt – przyśpiesza kroku, naprawdę się cieszę, że nie ubrała szpilek. Lubię gdy jest taka mała – Jakie lubisz hamburgery?

– Mięsne.

To wywołuje jej śmiech.

– To dobrze, bo ja też kocham mięso – odchyla głowę i gryzie mnie w ranie – Dodatki?

– Dużo różnych sosów.

– Mmmm, ja też lubię sosy – to chyba najzwyczajniejsza rozmowa, jaką przeprowadziliśmy.

Prowadzę ją do miejsca, które od czadu do czasu odwiedzamy z chłopakami. Ryzykuję, że spotkam znajomych, ale mam to dzisiaj gdzieś.

– Jadam tu czasem z przyjaciółmi – mówię szczerze – Zapewniem cię, że jest pysznie.

– Super, to chcesz coś dla mnie wybrać?

Siadamy na zewnątrz, z tego miejsca doskonale widać ocean. Jest tu też dosyć romantycznie, szczególnie przy zachodzącym słońcu. To dobre miejsce na randkę, może nie do końca te hamburgery, ale widoki są niezłe.

– Na pewno chcesz jeść właśnie to?

Kiwa głową.

– Wybierz coś, co lubisz, a porem ja nam coś wybiorę, sądzę, że mam miejsce na dwa i koniecznie weź pepsi, nie colę, nie znoszę coli, pepsi, Robert.

– Jaka władcza kobieta – pochylam się przez stół i całuję ją w czoło – Coś jeszcze?

– Sądzę, że powinieneś zdjąć te okulary i czapkę, żeby nie pomyśli, że chcesz ich okraść.

– Bardo śmieszne – ściskam jej nos pomiędzy palcami, a ona marszczy nos.

– No idź już, jestem głodna – podoba mi się to, że nie boi się wydawać moim pieniędzy, ale jednocześnie umie zapłacić za siebie, nawet gdy nie musi.

– No idę już.

– Pepsi, nie cola! – po to są randki, żeby kogoś poznać i czuć się przy nim dobrze, żeby sprawdzić czy lubicie to samo.

Myślę, że nasze dopasowane stroje są odpowiedzią na to wszystko, jak dobrze do siebie pasujemy.

Zdejmuję czapkę i okulary, w nadziei, że nikt mnie tutaj nie rozpozna, jeszcze nie spotkaliśmy tutaj naszych fanów, co idzie na mój plus, dlatego też ją tutaj przywiozłem. Zamawiam prosi i moje ulubione hamburgery.

Wracam do mojej dziewczyny, która pociera swoje gole ramiona.

– Zimno ci?

– Ta, trochę, wiesz ładny wygląd to poświęcenia, ale czuję, że ten wiatr nie wróży nic dobrego.

Odstawiam jedzenie i zarzucam jej moją kurtkę na ramiona.

– Mmm, lubię ten zapach – bezwstydnie wącha kołnierzyk mojej kurtki.

Otwiera butelkę pepsi i wygląda, jakby to była najlepsza pieprzona rzecz na świecie, a to sam cholerny cukier.

– Dobrze, a teraz czas na hamburgera – przepłukuje usta tym cholernym cukrem, co jest zabawne, ale w jakiś sposób nawet seksowne. Cholera, ta dziewczyna ze wszystkiego robi seksowne rzeczy.

Nie mogę się powstrzymać, jest zbyt cholernie pewna i zbyt cholernie sobą. Wyciągam telefon i gdy bierze pierwszego gryzą, wpatrując się we mnie swoimi dużymi oczami, robię jej zdjęcie. Po chwili słyszę jęk zadowolenia i z pełną buzią mruczy coś, co brzmi, jak ‚Boże, jakie dobre'.

Jestem nią oczarowany.

Myślę, że się w niej zakochuję i nie chcę przestać.

Wiem, że to wszystko zmienia i utrudnia i że tylko ona tutaj pokazuje wszystkie swoje twarze.

W tych strojach zdecydowanie moglibyśmy pójść do drogiej restauracji, zamiast tego siedzimy tutaj i gapimy się na siebie, gdy pożeramy nasze hamburgery.

Nigdy nie czułem z żadną dziewczyną takiej swobody.

– Idę po drugiego, tobie też przynieść?

Kiwam głową i sięgam do kieszeni po portfel.

– Nie wygłupiaj się, stać mnie na dwa hamburgery i trochę pepsi – pochyla się przez stół i daje mi buziaka – Okej?

– Okej – potem wsunę jej pieniądze do torebki, zazwyczaj tak robię, a ona do tej pory to ignorowała.

Powrót nie zajmuje jej dużo czasu, ale zamiast usiąść naprzeciw mnie, wspina się na moje kolana.

– Cały wieczór czekam, aż mnie pocałujesz, a ty co? – widzę, że nawet poprawiła szminkę, zrobiła to dla mnie, czy dla siebie?

Dotykam jej włosów, zabierając je z jej twarzy.

– Pocałuj mnie wreszcie, Robert.

– Po prostu czekałem, aż o to poprosisz, wiesz?

Kiwa głową, aż w końcu sama mnie całuje. To stęskniony pocałunek, jakbyśmy wcale nie całowali się kilka godzin temu, jej usta napierają na moje z większą siłą, niż kiedykolwiek do tej pory, staram się oddawać pocałunki równie mocno. Nie wiem, które z nas mocniej dyszy w usta drugiego.

A wtedy to się dzieje.

– Stary! Kupę lat się nie widzieliśmy! – nie użył mojego imienia, jest dobrze, może, jeśli poprowadzę rozmowę odpowiednio... – Odkąd wróciliście nigdzie nie można cię złapać.

– Ta, byłem trochę zajęty.

Lola zarzuca ramie na moją szyję, a ja kładę dłoń na jej kolanie. To jeden z moich lepszych kumpli, który na na pewno przekaże to dalej.

– A kim jest ta ślicznotka? Bo na pewno nie jest Amandą – mój problem? Jestem zbyt oczywisty, gdy szalałem za Amandą, a przynajmniej, gdy myślałem, że to robię wszyscy o tym wiedzieli, dlatego Amanda nie traktowała mnie poważnie.

– To moja dziewczyna – patrzę na Ediego, który cały czas się jej przygląda – Edie to Lola, Lola to Edi.

– Hej – mówi Lola – Miło cię poznać.

– No ciebie też, to tłumaczy czemu go nigdy nie ma. Czym się zajmujesz, Lola? – to nie jest pytanie, które zadaje się normalnym dwudziestolatką, czyli wychodzi z założenia, że ona też żyje w taki sposób, jak my. Nie wstydzę się tego kim jest, dlatego pozwalam jej mówić, jeśli on mnie wyda, będę musiał sobie z tym poradzić.

– Studiuję – nie dodaje co – Jestem na drugim roku – uśmiecha się dumnie.

– Och, studentka? To ciekawe – czuję, jak ciało Loli się napina – Muszę lecieć, ale odbieraj pieprzony telefon, wyskoczymy gdzieś razem – patrzy na nią – Też jesteś zaproszona.

– Dziękuję, miło było cię poznać.

Edi szybko znika.

– Kim jest Amanda?

Przynajmniej nie wydał mojego imienia i nazwiska, prawda?

Bạn đang đọc truyện trên: Truyen247.Pro